wtorek, 27 listopada 2007

Telefon od sekretarza

Luty 2007. W Jeleniogórskim forum dyskusyjnym Gazety Wyborczej czytamy

Szwagierka Obrębalskiego "wygrała" konkurs...
Gość: Zocha 06.02.07, 22:03

...na naczelnika wydziału Urzędu Miejskiego. Przewodniczącym komisji
był...Obrębalski. Ponoć nowa naczelnik ma tylko licencjat i zero
doświadczenia. A więc nowe zasady etyczne dotarły do ratusza. Co na to
Platforma Obywatelska i poseł Sawicka?
Czy Obrębalski ma więcej szwagierek i
kuzynów?
Mowa o Joannie Naliwajko, siostrze żony Obrębalskiego. W kampanii na prezydenta Jeleniej Góry Obrębalskiego mocno popierała Beata Sawicka. Popierał też Tusk, Schetyna, Zdrojewski. Są zdjęcia ze spotkań wyborczych. Część znajduje się w witrynie Obrębalskiego. Można je zobaczyć też na moim blogu.

Konkurs rozpoczął się w grudniu 2006. Do drugiego etapu przeszło sześcioro kandydatów. Komisji konkursowej przewodniczył Marek Obrębalski, prezydent Jeleniej Góry. Proszę, oto relacja z portalu gazeta.pl. W tekście pojawia się informacja, że o sprawie pierwsze doniosły Nowiny Jeleniogórskie w połowie lutego. Tymczasem, jak wynika z cytatu z forum dyskusyjnego, internauci dyskutowali o tym tydzień wcześniej.
Telefon sekretarza przywraca rozum
08.03.2007

Marek Obrębalski, prezydent Jeleniej Góry z PO, przewodniczył komisji w konkursie, w którym zwyciężyła jego szwagierka. Jeden telefon Grzegorza Schetyny konkurs unieważnił.
Joanna Naliwajko, prywatnie siostra żony Marka Obrębalskiego, wystartowała w grudniu ub.r. w konkursie na stanowisko głównego specjalisty ds. funduszy europejskich. Do drugiego etapu oprócz niej przeszło jeszcze pięciu kandydatów. Wszystkich oceniała komisja kierowana przez Obrębalskiego, Naliwajko została uznana za najlepszą kandydatkę.

Sprawę w połowie lutego ujawniły "Nowiny Jeleniogórskie". Według gazety Obrębalski bronił wówczas wyboru Naliwajko i zaprzeczał, jakoby przy wyborze znaczenie miały koligacje rodzinne. To samo powiedziała nam we wtorek Joanna Naliwajko: - Mam bardzo dobre kwalifikacje i czuję dyskomfort z powodu burzy, jaką wokół mojej osoby rozpętały media. Złożyłam już wypowiedzenie w mojej dotychczasowej pracy i czekam na podpisanie umowy z urzędem miejskim. Nie zamierzam rezygnować ze stanowiska, bo stawałam do konkursu jako osoba anonimowa.

Naliwajko pracuje obecnie jako dyrektor legnickiego oddziału Dolnośląskiego Ośrodka Doradztwa Nauczycielskiego i zajmuje się pozyskiwaniem funduszy z Unii Europejskiej.

- Nie przeszkadza pani, że to szwagier, Marek Obrębalski, zdecydował o pani zwycięstwie w konkursie?

- To nie miało wpływu na mój wybór.

Marek Obrębalski, gdy walczył o fotel prezydenta, deklarował, że zerwie z układami w jeleniogórskim magistracie, którym przez dwie kadencje kierował Józef Kusiak z SLD.

O sprawę zatrudnienia szwagierki przez Obrębalskiego zapytaliśmy Grzegorza Schetynę, przewodniczącego dolnośląskiej PO oraz sekretarza generalnego partii. - Nic o tym nie wiem, proszę zadzwonić za kilka godzin - powiedział.

Wieczorem usłyszałem: - Ta pani nie zostanie zatrudniona w urzędzie. Pytałem pozostałych członków komisji i potwierdzili, że była najlepsza. Jednak ze względu na przejrzystość urzędu Marek Obrębalski decydował się nie podpisywać z nią umowy. Nie rozumiem, dlaczego nie zrezygnował z przewodniczenia komisji konkursowej, miał przecież takie prawo.

Kilkadziesiąt minut później rozmawiałem z Markiem Obrębalskim. Tłumaczył, dlaczego w ogóle szwagierka stanęła do konkursu: - Pani Naliwajko pracuje w Legnicy, a mieszka w Jeleniej Górze. Męczące są dla niej dojazdy i dlatego złożyła kilka ofert pracy w Jeleniej Górze, m.in. w magistracie. Skład komisji konkursowej, której przewodniczyłem, był ustalany na długo przed tym, nim wpłynęły oferty od kandydatów. Nie podpiszę jednak z nią umowy, bo później czułbym się niezręcznie, gdybym dał jej np. kilka złotych podwyżki.

Obrębalski zaprzeczył, że swoją decyzję zmienił po telefonie od Schetyny. - Nosiłem się z takim zamiarem już jakiś czas temu.

Joanna Naliwajko powiedziała nam w środę: - Rzeczywiście, nie będę tam pracować. Po tym, jak z panem rozmawiałam, ktoś zadzwonił do mnie z inną propozycją pracy. To prywatna firma, nie mogę powiedzieć jaka.

Gazeta.pl
Wystarczył jeden telefon od machera, żeby odkręcić cały 4-miesięczny proces. Z selekcją aplikacji, pracami komisji itd.

Jeżeli konkurs był przeprowadzony prawidłowo i jeżeli nie ma się czego wstydzić, to dlaczego po telefonie Schetyny Obrębalski i siostra żony, pani Naliwajko, zmieniają swoje stanowisko?

Teoretycznie prezydent Jeleniej Góry to funkcja państwowa. A tymczasem okazuje się, że państwo to Grzegorz Schetyna, który jednym telefonem zmienia ustalenia komisji konkursowej. Nagle wszyscy zaczynają pedałować w przeciwnym kierunku. A przecież Prezydent Miasta to nie jest funkcja podległa sekretarzowi generalnemu żadnej z partii? Czy się mylę?

Schetyna nie był członkiem komisji wybierającej pracownika na stanowisko urzędnicze w Jeleniej Górze. Jakim cudem więc ma wpływ na decyzje w Jeleniej Górze? Zadzwonił do Obrębalskiego, który był "tylko" przewodniczącym komisji i natychmiast cała komisja zmieniła zdanie? Co z pozostałymi członkami komisji?

Śmiech na sali. W tym jednym zdarzeniu macie całą prawdę o funkcjonowaniu dolnośląskiej PO i o podległości wysokich urzędników państwowych widzimisię sekretarza generalnego PO. Dokładnie jak w PZPR. Sekretarz decyduje o wszystkim. Nikt mu nie podskoczy. Konstytucję i porządek prawny możecie sobie powiesić w ubikacji. Najważniejszy jest ten czerwony telefon od sekretarza.

Przy okazji dowiadujemy się o familijnej atmosferze w Jeleniej Górze. W momencie publikowania tekstu gazety Joanna Naliwajko pełni funkcję dyrektor legnickiego oddziału Dolnośląskiego Ośrodka Doradztwa Nauczycielskiego i zajmuje się pozyskiwaniem funduszy z Unii Europejskiej. Beata Sawicka musi ją dobrze znać, bo sama była wizytatorem oświaty w tym regionie, a na spotkaniu wyborczym Cezarego Przybylskiego (też z branży oświatowej) w Bolesławcu w 2006 mówiła o wspólnej działalności w zakresie pozyskiwania funduszy europejskich. Była też zaangażowana się w kampanię wyborczą Marka Obrębalskiego jesienią 2006.

Ktoś inny pisze we wspomnianej dyskusji na forum GW
A małżonka Pana Prezydenta również awansowała.
Zapewne po to, by żyło się lepiej. Inne głosy w dyskusji, które oddają atmosferę Jeleniej Góry

Ktoś pisał o
Rotary... Brak reakcji ze strony forumowiczów świadczy że większość ludzi nie
wie co się dzieje w tym mieście. Nie ma bladego pojęcia o tym jak tu się dzieli
władze... Ta sytuacja z Obrembalskimi to jeszcze nic takiego. Radni nasi w
biznesie. To ciekawe zagadnienie... Przetargi, firmy które je wygrywają... Brak
jakiejkolwiek kontroli ze strony urzędów.. Ba!!! Informacje o ewentualnych
kontrolach gdy takie się zdarzą... Jeden z radnych (rotarianin:)) ma duży
zakład, pracuje w nim legalnie kilka osób. A popatrzeć na bramę zakładu
wystarczy o 14... Wypadek w pracy w zakładzie... Osoba nielegalnie zatrudniona
poszkodowana... Wydawało by się że afera... Ze wszyscy tyłkami zatrzęsą....
Nie. Panowie wracamy do pracy... Nic się nie stało... To nasza codzienność.
Partie polityczne... Teatrzyk dla ludu... Z całą pewnością sytuacja z
Obrembalskimi nie sprzyja zmianie tego stanu rzeczy. Pozdrawiam.
Jeden z dyskutantów podpisany jako wincentykadlubek pisze 10 lutego
Cały program dofinansowań z Unii to teraz w Polsce najbardziej dojna krowa.
Wszędzie trwają zmagania by na pewnych stanowiskach zasiadali ludzie którzy będą brali udział w pewnej polityce. W Jeleniej Górze pracuje sporo ludzi którzy zajmują się budowaniem projektów związanych z pozyskiwaniem środków strukturalnych. Robią to profesjonalnie i w większości przypadków środki te udaje się im pozyskać. Są firmy które tym się zajmują i specjalizują. Jeśli trzeba by było mieć w urzędzie po prostu fachowca w tej dziedzinie to wystarczyło by dać odpowiednią pensje. Wysłać listy tu i tam i na konkursie stawił by się naprawdę kwiat fachowców w tej dziedzinie z doświadczeniem znacznie większym niż realizacja projektu remontu szkoły.
A więc o co chodzi?? By odpowiednio skanalizować część środków z funduszów strukturalnych (czytaj wyprowadzić środki) potrzebne są już pewne starania na poziomie projektu. Cała zabawa polega na tym by mieć pewność jaka firma wykonawcza wygra przetarg na prace. Drukować przetargów ot tak sobie w Polsce już nie da rady. To się skończyło już z 10 lat temu. Więc trzeba określić pewne warunki. Takie które wskażą tą jedną jedyną firmę nawet jak jej oferta nie będzie najkorzystniejsza. By te warunki tak a nie inaczej określić trzeba już pod to dopasować projekt.
Zjawisko znane w całej Polsce. Nie tylko tu w Jeleniej Górze. Tam gdzie są pieniądze tam zarabiać mogą tylko określoni ludzie i firmy. Ktoś musi doić i nie może to być przypadkowy ktoś.
Za Kusiaka Wspaniałego ten proceder też miał miejsce i tak naprawdę współpracowali w nim ludzie którzy powinni z racji przynależności partyjnej raczej się zwalczać:-) . Nie ma co się dziwić że nowa opcja czyni pewne zmiany pod siebie. Przecież władza musi pociągnąć za sobą
profity, inaczej w Polskiej filozofii i mentalności było by to naiwnością. Posty tych zniesmaczonych i tak dalej wywołują śmiech tylko. Nawet nie ma się do czego ustosunkować:-). A i jeszcze poszperajcie sobie co to jest Rotary:-) Ciekawe zagadnienie. Mieszanina biznesu i naszej władzy. Skupia wszystkie stronnictwa polityczne. To nasze Jeleniogórskie BCC. Czy wy wiecie jakie się tam lody kręci????;-) To na razie w takim razie.
To był luty! Prawie dziewięć miesięcy przed aresztowaniem Sawickiej. 22 lutego ktoś inny pisze:
czytelnik 22.02.07
pan Obrębalski tłumaczył się niedawno, że to nie on decydował o zatrudnieniu szwagierki. zastanawiam się w takim razie, dlaczego ta informacja była tak ukrywana, że nawet radni dowiedzieli sie o niej z mediów??? wstyd przed ludxmi?
oj, będzie się Pan jeszcze wstydził, a my za Pana.
Powyższe i to, co wiemy o Sawickiej to zapewne tylko wierzchołek góry lodowej.

Brak komentarzy: