sobota, 26 września 2009

Bełkot ubloidu

Gazeta Wyborcza 17 września 2009. W głównym panelu strony głównej gazety, w miejscu najważniejszych wiadomości dnia jest pięć tytułów typu "kronika wypadków" (czerwone kwadraty), dwa tytuły przekazujące propagandę rosyjską (czarne), jeden bełkotliwy o ataku Al-Kaidy i jeden bełkotliwo-propagandowy o Tusku. Ważny mógłby być tylko powód przedłużenia wizyty, a ten najwyraźniej nie był istotny.

Gazeta Wyborcza, 17 września 2009, bełkot, ubloid, agresja

Ucieczka Tuska do Brukseli 17 września jest znamienna.

Przedruk rosyjskiej propagandy w rocznicę agresji sowieckiej Rosji na Polskę także wiele znaczy. W normalnej gazecie tego byśmy nie zobaczyli w tytułach. A jeśli to widzimy, co to oznacza? To oznacza, że redakcja Wyborczej identyfikuje się z władzami rosyjskimi, nie z polskimi i nie z polskim społeczeństwem, które było ofiarą napaści i zbrodni rosyjskich (kiedyś wydawało się, że to zbrodnie sowieckie, ale dziś widać, że bardziej tu pasuje słowo "rosyjskie", bo Rosja nie rozliczyła zbrodni sowieckich i nie przyznaje się do ludobójstwa).

Ojciec był bolszewikiem i zdrajcą. A syn poszedł w jego ślady.

środa, 23 września 2009

poniedziałek, 21 września 2009

Funkcjonariusze paskują w Polsacie

Pasek Polsatu, propaganda, atak, socjotechnika

wtorek, 8 września 2009

Dr S. Dębski

Dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych występuje w oszczerczym filmie telewizji rosyjskiej wyświetlanym niedawno z okazji rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Twierdzi, że jego godzinną wypowiedź dla realizatorów filmu zmontowano tak, by całkowicie zmienić jej sens.

Wniosek? Albo jest za głupi na to stanowisko i do zajmowania się sprawami międzynarodowymi w ogóle albo pracuje dla Rosji.

dr Slawomir Debski, dyrektor Polskiego Instytut Spraw Miedzynarodowych, PISM, 1 września 2009, 1 September 2009, 1 September 1939, 1 września 1939, telewizja Polsat

środa, 2 września 2009

Przechwałki

Funkcjonariusze SB już bardzo, bardzo dawno temu przechwalali się, że Lech Wałęsa, "Bolek", pracuje dla nich.

wtorek, 1 września 2009

Napięcie nerwowo-rewolucyjne

Co będzie w razie wojny?

Przedewszystkiem:
U nas człowiek normalny nie wierzy w wojnę Polski z Rosją. Nie dlatego, że jest pacyfistą, tylko dlatego, że nie wierzy. Początkowo starałem się Rosjanom, z którymi rozmawiałem wytłumaczyć, przedstawić, jak myśl o agresji stoi naprawdę od nas daleko. Powoływałem się między innemi na tak kapitalny i logiczny argument, że już sam charakter naszej polityki wobec Niemiec wyklucza jakąkolwiek możliwość przygotowania przez nas wojny przeciw Rosji. Potem machnąłem na to ręką.

W Rosji każdy normalny człowiek wierzy w wojnę. Co więcej, każdy normalny człowiek nie może sobie zdać sprawy, dlaczego my, czy Europa, czy ktokolwiek dotychczas na Rosję nie napadł. Ta kwestia wydaje im się tak dziwna, że tłomaczą to sobie tylko jakąś perwersyjną chytrością z naszej strony.

Bolszewik rozumuje w ten sposób: Z roku na rok jesteśmy niebezpieczniejszym nieprzyjacielem. Kilka lat temu można nas było wziąć właściwie gołemi rękami. Czemu więc na nas nie napadają, kiedy czas tak wybitnie pracuje na nas.

Rzecz inna, że "niebezpieczeństwo agresji mocarstw kapitalistycznych" jest bolszewikom potrzebne, stanowi ono ogniwo w łańcuchu takich rzeczy, jak "wrieditielstwo", "piatiletka", "kołchoz" -- wszystko to są podobne objawy, dążące do tego, aby tłum rosyjski trzymać stale w stanie nerwowo-rewolucyjnego napięcia i aby zmienić nową Rosję w ten sposób, aby jej "rodzona matka nie poznała", aby jej powrót do dawnego porządku stał się wprost technicznie niemożliwy. Jeżeli jednak można mówić o przesadzie w tłumaczeniu i propagowaniu niebezpieczeństwa wojny, to jednocześnie z tem istnieje rzeczywista, nie udana obawa przed wojną, coś w rodzaju uczucia przedsiębiorczego człowieka, który kończąc wyciąganie pieniędzy z ogniotrwałej kasy, boi się, że go przed czasem nadybie policja.


"Myśl w obcęgach", Stanisław Mackiewicz - Cat