wtorek, 29 grudnia 2009

Człowiek ze sztucznym życiorysem

czyli funkcjonariusz Frasyniuk Władysław, został wypisany z Partii Demokratycznej i skierowany na odcinek wyborczy.

dziennik.pl:
Władysław Frasyniuk, twórca Partii Demokratycznej (PD), wystąpił z jej szeregów, bo - jak stwierdził - partia "skręca w lewo". Nie będzie popierał w wyborach prezydenckich wspólnego kandydata PD i Socjaldemokracji Polskiej Tomasza Nałęcza, lecz liberała Andrzeja Olechowskiego.
Sztuczny życiorys się wydłuża.

A na czele rządu stoi inny człowiek ze sztucznym życiorysem.

Funkcjonariusz Wildstein w rozmowie z funkcjonariuszem Czumą

TVP, jesień 2009.

Bronisław Wildstein, TVP, 2009


Andrzej Czuma, TVP, 2009

Z cyklu "Mówcie tak, żeby nie było śladów".

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Kłamstwo codzienne

W Gazecie Wyborczej za wszelką cenę usiłują wepchnąć Rosjan polskiemu czytelnikowi w pozytywnym kontekście. Nie wiadomo, dlaczego Wyborcza drukowana jest jeszcze po polsku, a nie cyrylicą. Nie wiadomo też, dlaczego Adam Michnik protestuje, kiedy nazywają jego lub jego ojca zdrajcą.

General Motors chce sprzedać markę i zakłady Saab w Szwecji. Wyborcza kłamie polskiemu czytelnikowi następująco:



BBC natomiast pisze, że to holenderski producent samochodów luksusowych składa nową ofertę na Saaba:

niedziela, 20 grudnia 2009

Resign. Time to go

The recent corruption scandal in the government showed the painful misery of the government led by Tusk and the entire Platforma Obywatelska, the party created artificially by people with strong ties to the communist secret police.

Donald Tusk, Platforma Obywatelska, Civic Platform, prime minister of Poland, premier, korupcja, corruption, afera hazardowa


The calls for Tusk's resignation are not seen or heard in the media. This is Orwell's 1984 version 2.0 (or 1984+25), adapted to the age of the Internet. Who said you can't brainwash the population with access to the Internet? Poland is a proof you can do it successfully. In a country deprived of its natural elites (as a result of WWII and the communism imposed by the Soviet Russia) you can control the situation by simply controlling the access into the elite jobs and positions, including the media.

There is very little democracy and intellectual life (as opposed to merely repeating the propaganda) in Poland. Brainwashing is abundant.

One of the basic lines of brainwashing goes like this:

"I am not sure if the black color is black. Some say it is black, others say it is something else. It depends which way you look. You see, saying black is black is a very strong statement and I am not sure if we know all the facts to say so. How can you say black is black if you do not know how this color was obtained? Where did the paint come from? What is it made of? Calling it black is very superficial. You do not know what is inside this blackness. You cannot use common sense to distinguish colors because you can make a terrible mistake and hurt someone. Black is not a fundamental property. What matters is how you define it. And many people define it differently. Saying 'black is black' is unconstitutional. We received a written analysis by one of our favorite experts on the Polish Constitution that the usage of simple phrases such as 'black is black' should be abandoned."

This nonsensical cacophony is meant to stop people from believing their own eyes and ears, to prevent forming their own opinions and convictions, to make use of common sense. Of course you see the thing in question is black. However they showed one of those "special experts" on tv saying that "experts are not unanimous in their opinion, whether you can call it black".

If neither the judiciary system nor media function properly, there is no real democracy. There are voting rules but there is no democracy.

piątek, 18 grudnia 2009

Propaganda komunistyczna 2009

17 grudnia 2009 w portalu dziennik.pl.

Propaganda komunistyczna 2009, 17 grudnia 2009, dziennik.pl


Dziś politruk jest lepiej ucharakteryzowany i lepiej ubrany. Jednak od wielu lat te same chwyty często są powtarzane. Numer z córką Jaruzelskiego jest jak zdarta płyta. Zaczęto go stosować jeszcze przed 1990, także w prasie zagranicznej. To samo z "nieoglądaniem się" na stan wojenny.

The communist propaganda is alive and well. As the old saying goes, the more things change the more they remain the same. We may rephrase it to better suit the present circumstances in Poland:

The more they "change", the more they remain the same.

Im bardziej się "zmieniają", tym bardziej pozostają tacy sami.

czwartek, 17 grudnia 2009

Twarz Tuska 16 grudnia 2009

Keywords: corruption, bribe, corrupt government, destruction of democracy

Korupcja, łapówka, skorumpowany rząd, likwidacja demokracji


Donald Tusk personally, and the government of the Civic Platform and PSL as a whole, is responsible for the destruction of democracy in Poland. His handling of the recent corruption scandal leaves no doubt. The current Prime Minister of Poland, Donald Tusk, is a complete failure. The so-called media are equally to blame for not holding Tusk personally responsible for the corruption of this government. Tusk should resign immediately.

Donald Tusk, premier rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, Platforma Obywatelska, afera hazardowa, zagrożenie dla demokracji, korpucja, mały Putin, śladami Putina, życiowa klęska tak zwanych elit, little Putin, following Putin's footsteps, democracy in jeopardy, prime minister of Poland, Civic Platform, corruption, corrupt government


corruptie, Korruption, δωροδοκία, corruzione, corrupção, развращение, corrupción

vernietiging van democratie, destruction de démocratie, Zerstörung der Demokratie, καταστροφή της δημοκρατίας, distruzione della democrazia, destruição da democracia, разрушение народовластия, destrucción de la democracia

piątek, 11 grudnia 2009

Funkcjonariusz Janusz Kaczmarek i Tobiasz Niemiro

Zeznając, Kaczmarek udał, że nie pamięta imienia przewodniczącego Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia na Rzecz Bezpieczeństwa, Tobiasza Niemiro. Udał, że myli mu się imię Tomasz z imieniem Tobiasz.

Przesłuchanie Janusza Kaczmarka, byłego ministra spraw wewnętrznych, przed sejmową komisją śledczą w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, TVP-Info 10 grudnia 2009


Próbuje wmawiać, że nie było zleceniodawców zbrodni.

sobota, 5 grudnia 2009

Kazimierz Olejnik, 13 listopada 2009

Kazimierz Olejnik w czasie zeznań przed sejmową komisją śledczą wielokrotnie używał pustosłowia, unikając konkretów. Bełkotał, unikając faktów.

Użył

"no" - ok. 300 razy
"że, no" - 20 razy
"jakby tak" - 97 razy

Kazimierz Olejnik, 13 listopada 2009, sejmowa komisja śledcza, sprawa zabójstwa Krzysztofa Olewnika, przesłuchanie

że jakby tak z ręką na sercu

Prokurator Olejnik zdobył dostęp do planu czynności operacyjno-rozpoznawczych w czasie, kiedy dochodziły meldunki (mogły być celowo preparowane, by prowadzić śledztwo na fałszywe tropy), że Krzysztof Olejnik żyje. W przesłuchaniu 13 listopada 2009 Wassermann pyta go o wspomniany plan. Jak udało mu się go uzyskać i co na ten temat pamięta? Wówczas bełkot Olejnika się wzmaga. Udaje, że nie pamięta o uzyskaniu dostępu do bardzo wrażliwych dokumentów. Z innej części zeznań wynika, że grupie operacyjnej niewiele brakowało do uwolnienia Krzysztofa Olewnika, choć on już wtedy nie żył. Prokurator Olejnik, opowiadając o kontakcie z policjantami z grupy operacyjnej (patrz poprzedni wpis bloga), mówił bardzo niepewnie, wzmagając np. częstotliwość użycia zwrotu "jakby tak".

W tej części zeznań zasłania się niepamięcią, przekręca tytuł dokumentu. Snuje hipotetyczne rozważania, starając się przykryć gadulstwem swoją niepewność.

Proszę zwrócić uwagę na następujące fragmenty:

nie wiemy, czy dostałem, a ponadto nie wiem, co dostałem. No, gdybym zobaczył, co dostałem, gdybym zobaczył, co ja tam zrobiłem, to byśmy zobaczyli, co ja tam dostałem

[...]

No, nadal, no, proszę mi wierzyć i proszę
zrozumieć, i proszę mi uwierzyć, że jakby tak z ręką na sercu mówię, że nie pamiętam, nie wiem, o czym my mówimy.
Wniosek jest oczywisty. Olejnik nie jest czysty.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Dziękuję.
Skoro panowie o tych czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, panie prokuratorze, jak udało się panu dotrzeć do planu czynności operacyjno-rozpoznawczych grupy pana Korsana?

Pan Kazimierz Olejnik:
Ja w ogóle, panie pośle, nie pamiętam, abym taki plan oglądał. Nie kojarzę tego
dzisiaj.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Mogę poprosić? Ja może podejdę…

Pan Kazimierz Olejnik:
Nie, panie pośle, ależ nie, pan siedzi.

Przewodniczący:
Proszę bardzo, następuje okazanie.

Proszę bardzo, to jest tak... Co to jest?

Poseł Zbigniew Wassermann:
To jest, panie prokuratorze, załącznik nr 12 tomu I do sprawy Ap V Ds. 12/09.
Przewodniczący:
Karta.

Poseł Zbigniew Wassermann:
My mamy kartę 233.

Pan Kazimierz Olejnik:
To jest ten plan czynności operacji rozpoznawczych zostanie…

Poseł Zbigniew Wassermann:
Plan czynności operacyjno-rozpoznawczych zostanie przekazany za…

Pan Kazimierz Olejnik:
Nie, operacji, operacji rozpoznawczych.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Operacyjno.

Jeden z posłów:
Operacyjno-rozpoznawczych. Nie ma…

Poseł Zbigniew Wassermann:
Panie prokuratorze…

Pan Kazimierz Olejnik:
Nie, ja też... ale to czytam...

Poseł Zbigniew Wassermann:
Nie, no, ale to przecież pan nie wątpi, że pan dyrektor Piechota wie, co pisze.

Pan Kazimierz Olejnik:
Nie, pan dyrektor Piechota to podzielny facet. No, to, tak... widzę.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Może pan przybliżyć komisji sytuację związaną z uzyskaniem wglądu do tego
właśnie bardzo wrażliwego operacyjnego dokumentu?

Przewodniczący:
Dziękuję.
Proszę bardzo.

Pan Kazimierz Olejnik:
Panie pośle, tu nic nie mogę przybliżyć, albowiem to jest tylko pismo pana
Piechoty do mnie kierowane, ale, no, jakby tak, gdybym to pismo zobaczył albo co z
nim zrobiłem, to może coś bym pokojarzył. Ja w ogóle nie kojarzę takiego pisma.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Panie prokuratorze, no, nie jesteśmy w stanie panu przekazać tego dokumentu, bo
to jest dokument o ogromnej wrażliwości, jak pan wie. No, jest dekretacja, jest pismo
sporządzone przez dyrektora pana tego wydziału PZ…

Pan Kazimierz Olejnik:
Tak.

Poseł Zbigniew Wassermann:
…które informuje pana, że pan to dostaje, tylko tak jak to powinno być, za pomocą
tajnej kancelarii.

Pan Kazimierz Olejnik:
No, tak, ale, panie pośle, po pierwsze, nie wiemy, czy dostałem, a ponadto nie
wiem, co dostałem. No, gdybym zobaczył, co dostałem, gdybym zobaczył, co ja tam zrobiłem, to byśmy zobaczyli, co ja tam dostałem, bo na razie to jakby to rzecz abstrakcyjna. Pan dyrektor Piechota coś do mnie pisze, że coś dostanę, no, ale nie wiem, co, nie wiem, czy dostałem, nie wiem, co to jest, no, panie pośle.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Panie prokuratorze, no, pan naprawdę sprawiał tutaj na nas imponujące wrażenie,
dlatego że pan był pierwszym prokuratorem, który stwierdził to samo co my po
przeczytaniu akt. Dokładnie to, co pan powiedział. Pan ma absolutnie rację – ja się
pod tym podpisuję – skala rażących błędów, uchybień aż odrzucała. Zgoda. No, ale są
też takie fakty, które wymagają wytłumaczenia. Ten fakt do tego należy. Bo ja się z
panem zgadzam, że w ramach używania czynności operacyjno-rozpoznawczych
prokurator nie jest tak całkiem bezradny. On ma prawo poprosić, on ma prawo zlecić,
domagać się, ale, panie prokuratorze, no, nie ma prawa wglądu w tak wrażliwe
dokumenty, dlatego o to pytam.

Pan Kazimierz Olejnik:
Znaczy, panie pośle, doprecyzujmy. No, nadal, no, proszę mi wierzyć i proszę
zrozumieć, i proszę mi uwierzyć, że jakby tak z ręką na sercu mówię, że nie pamiętam, nie wiem, o czym my mówimy. Rzeczywiście jest pewna sygnalizacja, że pan dyrektor Piechota coś mi przekazuje.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Tak.

Pan Kazimierz Olejnik:
No to spowodujmy sytuację, żebym zobaczył, czy mi przekazał i co. Ja tutaj widzę
jakieś takie rzeczy, które mnie po części dziwią, no, więc... jeżeli chodzi o tryb. Na
pewno jeżeli dyrektor Piechota do mnie pisze, że przekazuje mi coś za pośrednictwem
kancelarii tajnej, to znaczy, no, że ten dokument albo wytworzył pan dyrektor, albo go
otrzymał pan dyrektor, bo on nim dysponuje.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Nie, nie. Panie prokuratorze…

Pan Kazimierz Olejnik:
Panie pośle, bo, tłumaczę, bo gdybym ten dokument ja otrzymał, to byłaby
dekretacja odwrotna. Ja bym otrzymał i zadekretował: dyrektor Piechota, proszę zrobić to albo to. Czyli stąd moje niezrozumienie. Albo tutaj jeszcze ja mam podpisywać jakiś plan. Przy czym, no, nie wiem, panie pośle...

Poseł Zbigniew Wassermann:
Pan dyrektor Piechota pana na piśmie informuje, że przekazuje panu plan
czynności operacyjno-rozpoznawczych. To nie budzi jakby żadnego zdziwienia co do
treści tego pisma. Mało tego, to jest bardzo realne, bo pan dyrektor był osobą
upoważnioną, która mogła to robić, ale chodzi tylko o to, żeby pan powiedział komisji,
ja już nawet nie pytam, co było w tym planie, ale pytam: Jak się udało do niego dostać, do tak wrażliwego dokumentu? Za pomocą jakiego, że tak powiem, mechanizmu?

Pan Kazimierz Olejnik:
No, panie pośle, znowu wracamy do punktu wyjścia. No, jak ja panu opowiadam,
że w ogóle tego nie pamiętam. Więcej, jakby tak, no, my tu mówimy o rzeczy
hipotetycznej. Pan dyrektor Piechota pisze, że mi coś przekazuje. Nie wiem, czy to
otrzymałem. Nie wiem kiedy. Jeżeli tak... jeżeli otrzymałem, panie pośle, to na 1000%
jest na tym dokumencie jakaś moja adnotacja. Może wtedy, po tym, po tym kierunku,
no, coś sobie skojarzę.

Natomiast jeżeli pan pyta, skąd otrzymałem, to jeszcze raz powiadam, że z tego
dokumentu wyprowadzam dwa wnioski, hipotetycznie zakładając, że go otrzymałem.
Po pierwsze, że ten dokument nie ja otrzymałem, a dyrektor Piechota, bo to z
materiałami niejawnymi jest tak, że otrzymuje adresat. Jeżeli dokument jest na mnie
adresowany, to kancelaria tajna mnie go przynosi, a ja dopiero dalej dysponuję. Z tego
wynika, że ten dokument otrzymał dyrektor Piechota, a nie ja. A dopiero dyrektor
Piechota, zakładając, że mi go pokazał, no, że mi go pokazał, ale to znowuż pytanie
nie do mnie, bo na pytanie, skąd otrzymałem, to z tego pisma wynika, że za tym
pismem przewodnim przysłał mi je dyrektor Piechota.

Poseł Zbigniew Wassermann:
No i myślałem, że to będzie tak oczywiste, że nie będziemy nawet dwóch zdań na
ten… Przysłał panu dyrektor Piechota. I, panie prokuratorze, co pan się mógł z tego
dokumentu dowiedzieć? Proszę nie mówić o treści, ale w sensie znaczenia dla tej
sprawy, bo też zgadzam się z panem w 100%, kiedy pan mówił o ogromnym
znaczeniu w tych sprawach czynności operacyjno-rozpoznawczych.

Pan Kazimierz Olejnik:
Panie pośle, jeżeli będziemy rozmawiali w kategoriach hipotetycznych, no, to
mogę powiedzieć, że jeżeli dokument jest zatytułowany: Plan czynności…

Poseł Zbigniew Wassermann:
…operacyjno-rozpoznawczych.

Pan Kazimierz Olejnik:
...to jest to plan. Natomiast ja nie chcę w ogóle w tym zakresie podejmować
dyskusji, albowiem nie przypominam sobie, nie pamiętam tego dokumentu.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Rozumiem pana.
Panie prokuratorze…

Pan Kazimierz Olejnik:
I mówiąc to, dlatego jakby tak, no, mam taką sugestię, że, no, gdybym ten
dokument zobaczył, a jeżeli on był wytworzony, ba, był w kancelarii tajnej, to on
gdzieś musi być, no, to wtedy być może moja wiedza zostanie jakoś odbudowana, coś
sobie przypomnę.

Poseł Zbigniew Wassermann:
Rozumiem, panie prokuratorze. Przecież nie można mieć do pana pretensji, był
przed panem pan prokurator Kapusta, który kompletnie nic nie pamiętał. To jest
jedyny pan, który... fakt, którego pan nie pamięta... naprawdę nie możemy mieć o to
pretensji.

środa, 2 grudnia 2009

kilkakrotne, jakby tak, no, sygnały

W swoich zeznaniach 13 listopada 2009 przed sejmową komisją śledczą prokurator Olejnik aż 97 razy użył zwrotu "jakby tak". Pojawia się on w dość regularnych odstępach w jego wypowiedzi. W pewnym momencie używa tego zwrotu ok. 6 razy częściej. Oto ten fragment zeznań. Można wnioskować, że w tym miejscu Olejnik odczuwa szczególne napięcie i jest mniej pewny swoich zeznań. Szuka słów i stara się unikać jakichkolwiek konkretów. Fragment dotyczy nadzoru nad działaniami operacyjnymi grupy z Centralnego Biura Śledczego.

I pamiętam,
że po kilku takich, no, rozmowach – kiedy rzeczywiście, no, być może byłem bardzo
uciążliwy dla pana dyrektora Gołębiewskiego, albowiem, no, ciągle jakby tak o tą
sprawę go nagabywałem – chyba on, ja tutaj nie chciałbym tego jakby tak przesądzać, głowy bym nie dał, ale to chyba dyrektor Gołębiewski zaproponował, że może byśmy się spotkali z całą tą grupą i pogadali o sprawie. Ja mówię: No, czemu nie? To się spotkajmy i pogadamy. I chyba spotkaliśmy się, daty w ogóle nie jestem w stanie doprecyzować, no, ale na pewno to było wtedy jesienią 2004 r., spotkaliśmy się u mnie w Prokuraturze Krajowej. Nie powiem dzisiaj, czy już wtedy jakiś sygnał był, który oni przekazali, że są pewne informacje, które mogą wskazywać, że Krzysztof Olewnik żyje, czy też nie. Na pewno pogadaliśmy o sprawie i na pewno, ja jakby tak
wypowiedziałem te wszystkie swoje żale, kierunki, spostrzeżenia, które bezwzględnie
wymagają pogłębienia, spenetrowania i doprecyzowania.

Ja – jakby tak znowuż wyprzedzając – z tą grupą, nie pamiętam, czy znaczy, już
nawet dziś nie powiem, czy to była cała grupa, no, było kilku policjantów, ale czy
któregoś brakowało czy nie, tak między Bogiem a prawdą, to ja chyba tego na
początku nawet nie wiedziałem, ile ta grupa liczy osób. Po prostu dyrektor
Gołębiewski przekazał mi, że jest grupa i tu jakby tak on brał za to odpowiedzialność.
To mnie wystarczało i uważałem, że tutaj grupa pracuje.

Na pewno spotkaliśmy się jeszcze drugi raz z tą grupą, przypadkiem, kiedy byłem
w komendzie głównej, w Centralnym Biurze Śledczym. Było to późną wiosną już
2005 r., kiedy przy okazji omawiania innych spraw, jak zwykle zapytałem dyrektora
Gołębiewskiego: A co w tej sprawie? A on mówi: No, słuchaj, no, w tej sprawie może
być przełom. Zaraz poproszę chłopaków i oni ci powiedzą. No i rzeczywiście, weszli
do gabinetu dyrektora Gołębiewskiego i mówią: Panie prokuratorze, no, mamy mocny sygnał – to spotkanie było jakoś w tygodniu – że w ciągu weekendu możemy
chłopaka przywieźć. Możemy mieć trudności logistyczne. Ja tak się zaśmiałem do
dyrektora Gołębiewskiego, mówię: Panie dyrektorze, mają mieć wszystko, jak będzie
trzeba. Jak będzie trzeba, to i śmigłowiec, i wszystko inne, niech to weryfikują i
sprawdzają. Przed tym spotkaniem jeszcze na pewno miałem kilkakrotne jakby tak,
no, sygnały, czy to, chyba od dyrektora Gołębiewskiego, że są pewne przesłanki, które
zezwalają na przyjęcie, że Krzysztof Olewnik żyje.

Jeżeli teraz mówimy o tych informacjach, bo nieraz jakby tak są w tym zakresie
rozważania, że ja byłem zwolennikiem wersji samouprowadzenia, to – nie. Ja z
policjantami nigdy nie rozmawiałem o wersjach. Ja z nimi rozmawiałem, że mają
opracować wszystkie wersje i je weryfikować. Nigdy nie mówiliśmy o
prawdopodobieństwie. Ja tutaj mówię o wpadkowości pewnych informacji. Oni po
prostu na różnych etapach przekazywali: Mamy taką informację. Moja odpowiedź
zawsze była taka: Panowie, dowód. Weryfikujcie i przynieście prokuratorowi dowody.
Zawsze było takie założenie i takie było nakreślenie horyzontów pracy przeze mnie
dla policjantów, że mają opracować wszystkie możliwe założenia, wszystkie możliwe
wersje i je po prostu systematycznie realizować, analizować, wykonywać w tym
zakresie określone czynności dowodowe.

Olejnik podtrzymywał wersję o samouprowadzeniu. Jego śmiech z tego zdania brzmi nieszczerze:
Ja tak się zaśmiałem do dyrektora Gołębiewskiego, mówię: Panie dyrektorze, mają mieć wszystko, jak będzie trzeba.
I ten pan Olejnik zgłosił się, jakby tak, no, do konkursu na stanowisko prokuratora generalnego. Tymczasem bełkotliwy ton jego zeznań przed komisją śledczą stawia go bliżej roli oskarżonego niż prokuratora.

wtorek, 1 grudnia 2009

Przesłuchanie Kazimierza Olejnika

Przesłuchanie Kazimierza Olejnika przed komisją śledczą w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika, 13 listopada 2009, Zbigniew Wassermann

Natomiast, wracając do samej istoty zagadnienia, do początku, do zetknięcia się ze
sprawą uprowadzenia oraz później zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Otóż chcę
powiedzieć, takim pierwszym impulsem, który spowodował, że zainteresowałem się tą
sprawą, był telefon do mnie pana generała Adama Rapackiego z Wilna, który...
Wcześniej, kiedy składałem oświadczenie redaktorowi Pytlakowskiemu, kiedy
składałem zeznania w prokuraturze gdańskiej, ten fakt umknął mojej pamięci. Później, kiedy słuchałem zeznań pana Włodzimierza Olewnika, doznałem pewnej iluminacji. Przypomniał mi się ten fakt, że autentycznie taki telefon miał miejsce, że w końcowych dniach lipca 2004 r. telefonicznie skontaktował się ze mną pan generał Adam Rapacki, który wtedy był oficerem łącznikowym polskiej Policji na Litwie, w Wilnie, i w skrócie zreferował mi sprawę.