wtorek, 27 września 2011

Dużo dymu

Mało wiarygodnie wygląda informacja o próbie samospalenia się mężczyzny pod Kancelarią Premiera. Należy zwrócić uwagę na to, że miało to się odbyć w miejscu, gdzie jest bardzo mało świadków, poszkodowany pracował wcześniej w Centralnym Biurze Śledczym (tak podają media), a umieszczony został w Centralnym Szpitalu Klinicznym Ministerstwa Obrony Narodowej przy ul. Szaserów.

Brak jakichkolwiek informacji o rodzinie, znajomych i innych szczegółów. Podano zaledwie parę szczegółów na jego temat. Podobno "miał kopoty finansowe". Przy odrobinie chęci można zaklasyfikować 90 procent społeczeństwa do grupy mających kłopoty finansowe. Brak konkretów w tej historii. A to każe wątpić w historię przedstawioną w mediach. Pewne jej elementy są mało wiarygodne.

czwartek, 22 września 2011

Krzysztof Rybiński

Od paru lat ekonomista Krzysztof Rybiński przygotowywany jest w mediach jako plan B w razie upadku rządu Platformy Obywatelskiej. Często zapraszany do telewizji i piszący w gazetach ustawiany jest w roli recenzenta rządu PO. Pogrozi czasem palcem w sprawach ekonomii. Najważniejsze jednak w jego roli jest wbijanie ludziom do głowy, że nie wolno dopuścić do władzy PiS.

Rybiński pisze, że grożono jego żonie, szantażowano, a jego samego próbowano przekupić, oferując stanowisko prezesa jednego z centralnych urzędów. Czy to możliwe? Nie. Junta unika jak ognia jawnego zastraszania osób wysoko sytuowanych. Rybiński należy do grupy funkcjonariuszy najwyżej uprzywilejowanych. Junta stara się za wszelką cenę likwidować ludzi i ich kariery po cichu, bez rozgłosu. Wiadomo, że po cichu likwidowane są kariery osób niezależnych. Rybiński występuje tylko po to, by przejąć inicjatywę i skierować ją na fałszywe tory. Prawdziwe przypadki likwidacji karier osób niezależnych są trzymane w głębokiej tajemnicy.

Jesteśmy świadkami kiepskiej sztuki odgrywanej w podłym teatrzyku. Funkcjonariusze próbują odgrywać role osób poszkodowanych. Co za bzdura.

sobota, 17 września 2011

Schemat manipulacji

Niedawna wizyta Tuska na Litwie była powtórzeniem schematu z kampanii wyborczej 2005.

Latem 2005 Białoruś nasiliła represje wobec tamtejszych Polaków. Media poświęcały temu tematowi dużo miejsca. Startujący wówczas w wyborach prezydenckich Tusk pojechał na Białoruś. Pisałem o tym w lutym 2008:

Pamiętamy też, jak Tusk pojechał w sierpniu 2005 na Białoruś do Grodna, aby wesprzeć tam Polaków prześladowanych przez reżim Łukaszenki. Telewizja pokazała m.in. scenę, w której kobieta dziękuje na kolanach Tuskowi za przyjazd i udzielenie poparcia. Czy to była czysto medialna zagrywka? Tak się wydaje.
Teraz, w 2011 Tusk pojechał na Litwę, gdzie Polacy protestowali przeciw niekorzystnym zmianom w systemie edukacyjnym, utrudniającym naukę w języku polskim. Pojawił się m.in. na mszy w kościele, co telewizja szeroko relacjonowała. A jest to przecież człowiek, który po wielu latach małżeństwa cywilnego wziął ślub kościelny nie z przekonania, a wyłącznie ze względu na wybory w 2005.

Zadziwiające, jak rządy w krajach na wschód od Polski i tamtejsze organizacje polskich mniejszości dopasowują się do wyborczych terminów.

środa, 14 września 2011

Asseco Szkodnik Gdynia

Podporządkowany Krauzemu zarząd Polskiej Ligi Koszykówki zadecydował, że klub Krauzego, czyli Asseco Prokom Gdynia, nie będzie brał udziału w pierwszej części rozgrywek sezonu 2011/2012. Zacznie rozgrywać mecze dopiero w drugiej części, po podzieleniu ligi na dwie grupy, górną, w której znajdzie się sześć najlepszych zespołów i dolną z ośmioma drużynami. APG ma zarezerwowane miejsce w pierwszej szóstce. Asseco ma zdecydowanie największy budżet spośród drużyn krajowych i mało kto wątpi, że bez problemu znalazłby się na czołowym miejscu po pierwszej części sezonu. Jednak w wielu ligach europejskich, w różnych dziedzinach sportu, są kluby od lat walczące od najwyższe trofea, dominujące wielkością budżetu i klasą zawodników. Nie są jednak zwalniane z części rozgrywek krajowych, by wziąć udział jedynie w końcowej fazie rozgrywki o tytuł mistrzowski.

Asseco Prokom Gdynia uczestniczy w rozgrywkach Euroligi i w lidze regionalnej VTB, sponsorowanej przez rosyjski bank VTB. Oczywiście, udział w trzech różnych ligach to duże obciążenie sportowe, organizacyjne i finansowe. Asseco nie ma przymusu występowania w trzech ligach jednocześnie. Jeśli to zbyt trudne wyzwanie, wystarczy grać w lidze krajowej i Eurolidze. A jeśli klub chce wziąć udział również w lidze VTB, to proszę bardzo, ale nie kosztem ligi polskiej. Uznanie prymatu ligi rosyjskiego banku nad ligą polską powinno skutkować zawieszeniem klubu Asseco Prokom Gdynia na sezon 2011/2012 i rozwiązaniem zarządu Polskiej Ligi Koszykówki za podjęcie tak skandalicznej decyzji.

Jeżeli jeden klub i jego właściciel narzuca pozostałym swoją wolę sprzeczną z interesem ogółu, to oczywiście taka dyscyplina sportu nie będzie się rozwijać w sposób normalny. I zapewne o to chodzi. Poważni sponsorzy i poważne pieniądze nie pojawią się w lidze koszykówki i w polskich klubach koszykarskich, dopóki Krauze i jego ludzie robią z ligą, co chcą. Jeśli biznes miałby zainwestować większe pieniądze w koszykówkę, reguły gry muszą być przejrzyste i jednakowe dla wszystkich. Nie można wykluczyć, że demonstracyjne lekceważenie PLK przez aktualnego mistrza Polski ma na celu odstraszenie inwestorów chętnych do włożenia pieniędzy w kluby koszykówki. Wejście większych pieniędzy zmusiłoby i Krauzego do większych inwestycji w koszykówkę. Kto zechce włożyć miliony w klub, wiedząc, że liga jest w rękach ludzi ze środowiska Ryszarda K.?

Do niedawna prezesem Polskiego Związku Koszykówki był Roman Ludwiczuk z Dolnego Śląska, najpierw pracownik firmy budowlanej, później nauczyciel wychowania fizycznego w wiejskiej szkółce. Karierę zaczął robić w 1984, kiedy został radnym gminy Walim. W ubiegłym roku stał się szerzej znany w Polsce dzięki skandalowi z jego udziałem. Ludwiczuk oczywiście znalazł się w PZKosz nieprzypadkowo. Nie mógłby objąć stanowiska prezesa, gdyby nie miał poparcia Grzegorza Schetyny i Ryszarda Krauze.

Postępowanie Krauzego i jego ludzi nosi znamiona celowego blokowania rozwoju koszykówki w Polsce. Pamiętajmy, że koszykówka to narodowy sport amerykański, a ludzie ze środowiska junty zajadle zwalczają wszelkie wpływy amerykańskie: kulturowe, gospodarcze i polityczne.

czwartek, 1 września 2011

Solidarity 101