środa, 24 października 2007

Betańskie wersety

Wydaje się, że to nie ostrzeżenie Leppera przed wzięciem łapówki było głównym wątkiem sprawy Kaczmarka i Krauze. Tym wątkiem są raczej sprawy bezpieczeństwa państwa, w tym bezpieczeństwa energetycznego. Przypominam, że wśród byłych betanek eksmitowanych niedawno z klasztoru w Kazimierzu Dolnym, było pięć Białorusinek i Rosjanek. Wokół betanek aż roi się od dziwnych zdarzeń i postaci.
Jeżeli kiedyś was eksmitują z mieszkania, pamiętajcie, że macie zadzwonić do Stowarzyszenia Pomocy Eksmisyjnej w Poznaniu (państwo Popiółkowscy). To jest bezpłatna pomoc eksmisyjna full serwis. Dostaniecie pakiet zdjęć nieruchomości z zabudowaniami do remontu pod Poznaniem. Oni właśnie zajmują się teraz polskim eks-betankami zupełnie za darmo. Za Bóg zapłać. Z czystego dobrego serca.
Teraz wersety.

Sygnały dnia PR 1
3.9.2007

"Jacek Karnowski: Panie ministrze, 5 lipca... Szóstego miał być finał akcji CBA, 5 lipca Janusz Kaczmarek jedzie do prezydenta i potem jedzie do Ryszarda Krauze. To wszystko pokazała nam prokuratura. 5 lipca to spotkanie u prezydenta. Jak ono wyglądało? No, pan mówi: poświęcone było zagadnieniom antyterrorystycznym. Czy Janusz Kaczmarek zdradzał wówczas na przykład objawy zdenerwowania? Bo na nagraniach z hotelu Marriott był zdenerwowany.

Zbigniew Wassermann: Nie, to nie było spotkanie nadzwyczajne. To było jedno z wielu spotkań, to było spotkanie bardzo merytoryczne, bo problem zwalczania terroryzmu jest bardzo aktualny i wymaga nie tylko dyskusji, ale pewnych działań. To było spotkanie, na którym głównym problemem były relacje pomiędzy służbami podległymi ministrowi spraw wewnętrznych i mnie jako ministrowi-koordynatorowi chodziło tutaj o koordynację działań, o wzajemne relacje, o usytuowanie pewnych struktur antyterrorystycznych, jak na przykład Centrum Analityczno-Informacyjnego. Było więc o czym rozmawiać. Nie trzeba było do tego emocji, spokojnie, rozważnie, trudny temat. I temu to spotkanie było poświęcone."
Centrum Analityczno-Informacyjne. Ważny element ochrony wywiadowczej. Jeżeli było ważne pod względem merytorycznym, to zapewne dlatego, że dotyczyło wprowadzenia zmian. Czy Wassermann miał przejąć kontrolę nad jakimś pionem działań, co stanowiłoby zagrożenie dla Kaczmarka et consortes? A jeśli zmiany, to ktoś, kto wykorzystywał do swoich celów dotychczasowy schemat też musiałby dokonać zmian i oczywiście zawiadomić "osoby zainteresowane" w różnych miejscach. Także w klasztorze nad Wisłą.


J.K.: Panie ministrze, w sprawie zarzutów wobec Janusza Kaczmarka czy tej tezy, że to on był źródłem przecieku, brakuje motywu. Jaki tu może być motyw? Dlaczego Janusz Kaczmarek pędzi zaraz po tym, jak miał się dowiedzieć, do Ryszarda Krauze, a ten z kolei informuje Andrzeja Leppera? Jaki był motyw tego wszystkiego? (...)


J.K.: No, jaki motyw, panie ministrze? Jaki motyw może być, bo tu właściwie gdyby nawet to był...


Z.W.: Panie redaktorze, powtarzam: jestem prawnikiem, długoletnim prokuratorem i chciałbym ważyć słowa. To jest pytanie do tych, którzy prowadzą śledztwo, to może być też pytanie do służb specjalnych. W tej chwili ja nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć.


Jacek Karnowski: Międzynarodowe powiązania mogą wchodzić w grę?


Zbigniew Wassermann: Pan dywaguje, ja jestem ministrem koordynatorem, przepraszam, nie mogę w dywagacjach wziąć udziału.
Jacek Karnowski pyta o związki z rosyjskimi służbami specjalnymi.

Jeśli 5 lipca u prezydenta mowa była o zmianach w Centrum Analityczno-Informacyjnym, to mogło, a nawet powinno to być przedmiotem rosyjskiego wywiadu. Czy Kaczmarek spotkał się z Ryszardem Krauze, by zdać relację ze spotkania u prezydenta? To bardzo możliwe. 6 lipca ukazał się w Dzienniku artykuł, w którym Sawicka niespodziewanie oznajmiła, że ma kuzynkę wśród betanek w Kazimierzu Dolnym. Artykuł mógł być zainspirowany jeszcze przed spotkaniem Kaczmarka z prezydentem. Wiedząc, że do niego dojdzie, można było uruchomić Sawicką nieco wcześniej. Decyzja o tym, że artykuł z Sawicką będzie publikowany mogła zapaść najpóźniej na spotkaniu Krauzego z Kaczmarkiem. Przy współpracy życzliwego w redakcji wystarczyłby krótki sygnał "Jedziemy!".

Możliwe jest też, że z uruchomieniem Sawickiej czekano aż do wystąpienia korzystnych okoliczności. Wiedząc, kiedy przyjdą z łapówką do Leppera, można było na ten sam dzień ustawić odpalenie Sawickiej w mediach, by dać pretekst Kaczmarkowi do spotkań z Sawicką i rodzicami prowadzącymi sióstr, wysłania Sawickiej "negocjatorów" do klasztoru w Kazmierzu Dolnym i być może innym działaniom. W tej wersji spotkanie z prezydentem mogło, ale nie musiało mieć wielkiego znaczenia.
Pytania:

Kiedy redakcja Dziennika nawiązała pierwszy kontakt z Sawicką? Kto z redakcji z nią się kontaktował, kiedy i w jakiej formie - spotkanie, rozmowa telefoniczna? Może Jacek Karnowski zechciałby nam to wyjaśnić?

Przewijamy taśmę zdarzeń do przodu.


RMF FM
2007-10-02 09:22 (aktualizacja: 09:59)
Jak ustalili reporterzy RMF FM Roman Osica i Marek Balawajder, to właśnie Walendziak umawiał spotkanie. 13 września spotkał się z kardynałem Dziwiszem. Pojawił się niespodziewanie w krakowskiej kurii i przez kilkadziesiąt minut rozmawiał z metropolitą. Wtedy głośny był już udział biznesmena w aferze byłego ministra MSWiA Janusza Kaczmarka.

Dzień później do Krakowa przyjechał prezydent Lech Kaczyński. Ta wizyta była planowana o wiele wcześniej, o czym musieli wiedzieć ludzie z otoczenia Krauzego. Prezydent rozmawiał z kard. Dziwiszem przez kilkanaście minut w cztery oczy. Rzecznik krakowskiej kurii ks. Robert Nęcek stwierdził, że nie zna treści rozmowy prezydenta z kardynałem. Nie mam żadnej wiedzy; nie uczestniczyłem w żadnym spotkaniu - powiedział. Posłuchaj:
(...)
Walendziak, który jest obecnie m.in. wiceprezesem spółki Prokom Investments S.A., czekał na efekty tego spotkania. Spotkał się ponownie z kardynałem Dziwiszem i wygląda na to, że właśnie wtedy spotkanie z prezesem Prokomu zostało umówione
O czym rozmawiał Kaczyński z Dziwiszem? Czy prezydent wiedział o tym, że Walendziak dzień wcześniej spotkał się z Dziwiszem?

Nieco później
PAP, PH / 18.10.2007 17:24


Donald Tusk przeprosił kardynała Dziwisza
Lider PO Donald Tusk spotkał się w Krakowie z metropolitą krakowskim kardynałem Stanisławem Dziwiszem. Tematu rozmów oficjalnie nie podano. Według relacji Tuska, rozmawiano m.in. o moralnym wymiarze kampanii wyborczej i wadze nadchodzących wyborów.

Tusk nie chciał zdradzić szczegółów tego, o czym mówił kardynał Dziwisz w czasie ponadpółgodzinnego spotkania.

- Powiedział, że wita mnie w domu, a ja rzeczywiście czuję się trochę jak w domu u kardynała. Usłyszałem kilka bardzo ważnych słów, ale były skierowane tylko do mnie, więc zachowam dyskrecję - powiedział polityk PO tu po wyjściu z rezydencji biskupów krakowskich. Dodał, że otrzymał od krakowskiego metropolity "bardzo ważną rzecz", która dla niego "jest świętą".
Donald Pierwszy Pobożny u kardynała. Dwa lata po ślubie kościelnym. Otrzymał bardzo ważną rzecz. Świętą rzecz. Co to takiego? Dalej Donald Pierwszy Pobożny mówi

- Uważam, że nie tylko w czasie kampanii, w ogóle w życiu nie należy używać kłamstwa. Można się pomylić, można atakować, kampania to trochę jak mecz, więc można być ostrym. Ja nawet jestem gotów znosić ciosy brutalne, ale kłamstwo i oszczerstwo, to są naprawdę ciężkie grzechy - odpowiedział.

- To już nie jest tylko problem polityki, to jest problem moralności. Na kłamstwie i na oszczerstwie nie zbuduje się ani dobrej władzy, ani niczego sensownego. Jeśli ktoś dotyka mnie kłamstwem i oszczerstwem, to odczuwam to jako takie rany i blizny" - podkreślił.
To mówił Donald Pierwszy Pobożny, znawca Pisma Świętego pt. Fakty i Mity. Czołowy etyk od esbeckich pomówień. Wiadomo, było ostro w kampanii. Ale o jakim kłamstwie i oszczerstwie mówił Tusk? Taka wypowiedź bardziej by chyba pasowała do poprzedniej kampanii z dziadkiem na froncie zachodnim. Nie pamiętam ataku personalnego na Tuska, który by dał się opisać powyższymi słowami. Były ostre słowa, ale nie kojarzę niczego, co uzasadniałoby wypowiedź Tuska.

Zatem o co mu chodzi? Czy Donald Tusk, najszczęśliwszy człowiek świata w dniu 21 października 2007 czegoś się jeszcze obawia?
A tymczasem w witrynie www.ekumenizm.pl