niedziela, 4 listopada 2007

O obrotach sfer szpitalnych

miejsce akcji: Łódź
TVP3 Łódź
13 marca 2006
Śledztwo w sprawie "Kopernika"

Łódzka prokuratura i delegatura ABW prowadzą śledztwo w sprawie nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem i finansowaniu Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. M. Kopernika w Łodzi. Śledztwo dotyczy m.in. zadłużenia placówki i sprawy rozliczeń między szpitalem a prywatną spółką, prowadzącą na jego terenie pracownię kardiologii interwencyjnej.

Śledztwo zostało wszczęte na przełomie roku po doniesieniu złożonym do prokuratury przez zarząd województwa łódzkiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez odwołanego w grudniu dyrektora szpitala im. Kopernika (Urząd Marszałkowski jest organem założycielskim placówki).

Według władz województwa, wyniki kontroli, dotyczącej funkcjonowania placówki w 2004 roku i ub. roku, wskazują na nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem szpitala. Jako powód odwołania ówczesnego dyrektora szpitala Józefa Tazbira, zarząd województwa podawał rosnące długi placówki, które pod koniec ub. roku sięgały ponad 127.000.000 zł.

Jak poinformował rzecznik łódzkiej delegatury ABW Wojciech Barański, śledztwo obejmuje kilka wątków dotyczących nieprawidłowości w finansach szpitala. Chodzi m.in. o sprawę rosnącego zadłużenia placówki, funkcjonowania pracowni hemodynamiki prowadzonej przez prywatną spółkę, sprzedaży udziałów w spółce przez szpital oraz rozliczeń między spółką a szpitalem.

Według informacji uzyskanych w szpitalu, pracownię hemodynamiki, w której leczeni są pacjenci m.in. z zawałami serca otwarto w placówce w październiku 2004 roku. Pracownię prowadzi spółka Kopernik, w której początkowo większość udziałów (83%) miał szpital. Zgodnie z zawartą ze spółką umową, szpital - mimo braku kontraktu z NFZ na tego typu świadczenia - miał miesięcznie płacić spółce niemal 1.200.000 mln zł na zabiegi. W ub. roku w drodze przetargu szpital odsprzedał większość swoich udziałów w spółce Kopernik - 63% - prywatnej spółce Lux-Med.

"Badamy m.in. czy doszło do nieprawidłowości w rozliczeniach między szpitalem a spółką, prowadzącą pracownię kardiologii interwencyjnej. Sprawdzamy, czy było zasadne podpisywanie takiej umowy i czy nie spowodowało to strat dla Skarbu Państwa" - wyjaśnił Barański. W ramach śledztwa zabezpieczono dokumentację; trwają także przesłuchania m.in. kontrolerów Urzędu Marszałkowskiego. Dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Jak poinformowała rzeczniczka szpitala im. M.Kopernika Adriana Sikora, w tym roku szpital po raz pierwszy podpisał kontrakt z NFZ na finansowanie usług na oddziale hemodynamiki - na te świadczenia placówka otrzyma w tym roku 4.500.000 zł.

"Obecnie rozpoczęliśmy renegocjacje umowy ze spółką, ponieważ uznaliśmy, że dotychczasowa umowa nie jest zbyt korzystna. Chcemy płacić spółce zgodnie z limitem przyznanym przez NFZ - czyli nie 1.200.000 mln zł, ale ok. 400.000 zł miesięcznie" - dodała A.Sikora. Według niej, może to spowodować ograniczenie ilości wykonywanych świadczeń. Rzeczniczka szpitala jest przekonana, że nie dojdzie do zaprzestania funkcjonowania tego oddziału.


PAP 2007-04-12

Łódź: Konflikt wokół usług diagnostycznych dla szpitala im. Kopernika

W najbliższych tygodniach Wojewódzki Specjalistyczny Szpital im. M. Kopernika w Łodzi z powodu zadłużenia może zostać pozbawiony sprzętu diagnostycznego - alarmują szefowie prywatnej spółki Kopernik świadczącej usługi diagnostyczne dla szpitala. Szpital uspokaja, że jest na to przygotowany, a pacjenci nie zostaną bez pomocy.

Spółka Kopernik świadczy usługi diagnostyczne dla szpitala od 2000 roku. Według jej władz, szpital od półtora roku nie wywiązuje się z warunków umów zawartych ze spółką i reguluje jedynie niewielką część należności. Zgodnie z umowami, szpital winien jest spółce comiesięczne zryczałtowane opłaty - ok. 1,2 mln zł - za świadczenie usług diagnostycznych. Zdaniem prezesa spółki Jana Walczaka, zadłużenie szpitala wobec spółki urosło do około 13 mln zł.

"W tym okresie rozkładaliśmy zadłużenie na raty i przedstawialiśmy kolejne propozycje renegocjowania umów. Propozycje składane przez nas były bądź odrzucane, bądź nawet nie dostawaliśmy na nie odpowiedzi" - wyjaśnił prezes spółki Kopernik - Jan Walczak.

Jego zdaniem, obecnie sytuacja jest bardzo poważna, bowiem kończą się niezbędne materiały do prowadzenia badań, a kontrahenci odmawiają dostaw. Jednocześnie firmy finansujące zakup sprzętu nie otrzymują rat i mogą w każdej chwili sprzęt zabrać.

"W konsekwencji szpital, w którym znajduje się oddział ratunkowy, onkologia i kardiologia może zostać bez sprzętu diagnostycznego. Według naszej wiedzy szpital nie będzie w stanie zapewnić pacjentom odpowiedniego poziomu i zakresu usług diagnostycznych" - podkreśla Walczak.

Innego zdanie jest rzeczniczka szpitala im. Kopernika Adriana Sikory. Według niej, spółka od dłuższego czasu wywiera presję na szpital, strasząc zabraniem sprzętu i pozbawienie placówki możliwości diagnostycznych. W jej ocenie, szpital jest jednak na to przygotowany.

"Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Jesteśmy też przygotowani na każdą ewentualność. Szpital nie pozostanie bez sprzętu, a nasi pacjenci bez pomocy. Mamy opracowanych kilka wariantów wyjścia z tej sytuacji" - zapewniła PAP Sikora. Jakie to warianty, nie chciała zdradzić.

Nadużyciem nazwała też stwierdzenie, że szpital nie płaci spółce. "Płacimy regularnie za dyżury lekarskie, za wszystkie świadczenia, które wykonuje spółka, ale nie według umowy ryczałtowej, która jest dla nas bardzo niekorzystna, lecz za konkretne badania" - wyjaśniła. Dodała, że spółka życzy sobie, aby płacić zgodnie z umową, czyli ok. 1,2 mln zł miesięcznie, bez względu na to, jak dużo świadczeń zostało wykonanych i ile one kosztują. Obecnie szpital płaci spółce miesięcznie ok. 400-600 tys. zł.

Sikora zaznaczyła, że spółka Kopernik nie jest właścicielem sprzętu, ona również dzierżawi go od osób prywatnych. Szpital jest poręczycielem umów dzierżawy i kiedy spółka nie wywiązuje się z nich, to szpital ma obowiązek przejąć te należności. "Tak też się dzieje. Szpital zapłacił już jako poręczyciel w ciągu ostatnich 10 miesięcy 12 mln zł" - dodała rzeczniczka placówki.

Sikora przypomniała, że umowę ryczałtową zawarła poprzednia dyrekcja placówki. W tej sprawie od ub. roku trwa śledztwo prowadzone przez łódzką prokuraturę i ABW. Zostało wszczęte po doniesieniu złożonym przez zarząd województwa łódzkiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez odwołanego w grudniu 2005 roku dyrektora szpitala im. Kopernika (Urząd Marszałkowski jest organem założycielskim placówki).

Śledztwo obejmuje kilka wątków dotyczących nieprawidłowości w finansach szpitala. Chodzi m.in. o sprawę rosnącego zadłużenia placówki, funkcjonowania pracowni hemodynamiki prowadzonej przez prywatną spółkę, sprzedaży udziałów w spółce przez szpital oraz rozliczeń między spółką a szpitalem. Dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów.


Interia/PAP, Piątek, 27 lipca 2007

Pogarsza się sytuacja finansowa strajkujących szpitali

Według Świętokrzyskiego Centrum Monitorowania Ochrony Zdrowia, w regionie wypowiedzenia z pracy złożyło około 550 lekarzy. Zdarzają się pojedyncze przypadki, że lekarze wycofują wypowiedzenia. Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach Jan Gierada powiedział, że na skutek strajku do kasy szpitala nie wpłynęło 2,5 mln zł. Tym, którzy strajkowali w szpitalu, potrącono część pensji.

Z danych służb wojewody śląskiego wynika, że na 1.219 zatrudnionych w regionie lekarzy 482 złożyło wypowiedzenia - chodzi o 11 szpitali. Tę liczbę potwierdza szef śląskiej organizacji OZZL Maciej Niwiński.

W Łódzkiem, według Wojewódzkiego Centrum Zdrowia Publicznego (WCZP), w strajku bierze udział obecnie 29 spośród 52 szpitali. W żadnej placówce nie ma już głodówki.

Z danych łódzkiego oddziału NFZ wynika, że kilka łódzkich szpitali z powodu strajku lekarzy i niewypisywania faktur dla Funduszu zarobiło w czerwcu nawet 40 proc. mniej niż w poprzednich miesiącach. Jak poinformowała rzeczniczka łódzkiego NFZ Beata Kosiorek-Aszkielaniec, w największym stopniu strajk odczuły szpital im. Kopernika w Łodzi i Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki, które otrzymały 60 proc. środków - w porównaniu z poprzednimi miesiącami. Lekarze z CZMP nie wypełniają dokumentacji medycznej dla NFZ i jest zagrożenie, że z powodu braku pieniędzy szpital przestanie przyjmować pacjentów. Prawdopodobnie w sierpniu pracownicy otrzymają tylko część pensji.

Na Dolnym Śląsku najgorzej sytuacja wygląda w szpitalach, gdzie lekarze złożyli wypowiedzenia i chcą odejść z pracy 1 października. Chodzi m.in. o szpitale w: Jeleniej Górze, Lubinie oraz Oławie. Szpitale te są też w trudnej sytuacji finansowej.

Wiceprzewodniczący dolnośląskiego oddziału OZZL Wojciech Sulka powiedział, że nikt ze strajkujących w regionie nie wycofał się ze swoich wcześniejszych postanowień. "A zatem ci, co złożyli wypowiedzenia z pracy, nadal są gotowi odejść" - powiedział Sulka.

W Lubelskiem lekarze nie prowadzą obecnie strajku w żadnym szpitalu, nie ma też masowej akcji składania wypowiedzeń. Wypowiedzenia złożyła ponad połowa lekarzy ze szpitala w Chełmie oraz jedna trzecia lekarzy ze szpitala w Hrubieszowie; ich termin upływa z końcem września.

Na Podkarpaciu wypowiedzenia złożyło już ok. 700 lekarzy w 12 szpitalach w regionie. Strajk w pełnej formie trwa w dalszym ciągu w pięciu szpitalach (na 23); w pozostałych strajk został zawieszony, zakończony lub zmienił formułę.

W woj. podlaskim strajkuje już tylko jedna placówka - Szpital Wojewódzki w Suwałkach; tu 98 lekarzy złożyło wypowiedzenia. Lekarze z Powiatowego Szpitala w Bielsku Podlaskim 24 lipca zawiesili strajk do końca września. Z 11 lekarzy, którzy złożyli wypowiedzenia, tylko jeden poprosił o jego wycofanie.

W dwóch najbardziej zadłużonych szpitalach w woj. lubuskim: w Gorzowie Wielkopolskim i Kostrzynie nad Odrą przeprowadzany jest program restrukturyzacji. Lekarze z tych placówek nie podjęli strajku w ramach akcji prowadzonej przez OZZL; długi mają z innych powodów. Dług gorzowskiej lecznicy to blisko 300 mln złotych, kostrzyński szpital jest zadłużony na ok. 60 mln.

W województwie pomorskim strajkuje 13 z 31 szpitali. W ostatnim czasie z protestu wycofały się cztery placówki - poinformowano w Pomorskim Centrum Zdrowia Publicznego (PCZP). Według PCZP w woj. pomorskim wypowiedzenia złożyło w sumie 130 lekarzy. Trudna sytuacja jest w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Słupsku, gdzie umowy o pracę wypowiedziało 103 ze 176 lekarzy.

Według rzeczniczki mazowieckiego OZZL Marii Balcerzak, w tej chwili na Mazowszu trwa akcja protestacyjna w 35 szpitalach. W ostatnich dniach strajk zawiesiły placówki w Pruszkowie, Wyszkowie oraz warszawski Instytut Hematologii i Transfuzjologii. W 10 szpitalach na terenie województwa lekarze złożyli wypowiedzenia.

Rzecznik mazowieckiego NFZ Jerzy Serafin poinformował zaś, że w wyniku strajków mniej więcej o jedną trzecią spadła liczba pacjentów przyjmowanych do szpitali w regionie. Liczba osób hospitalizowanych najbardziej zmniejszyła się w warszawskim szpitalu na Banacha.

- Najgorsza sytuacja, jeśli chodzi o strajki szpitali, jest w Radomiu. Na drugim miejscu jest Płock, a na trzecim - Ciechanów - powiedział Serafin.

By wspomóc mazowieckie strajkujące szpitale, dla których organem założycielskim jest samorząd, sejmik województwa mazowieckiego zdecydował o udzielaniu im krótkoterminowych pożyczek na bieżące funkcjonowanie. O pożyczkę wystąpiły wszystkie mazowieckie szpitale, w których trwa strajk.

Piotr Śliwiński, zastępca przewodniczącego Zarządu Regionu Wielkopolskiego OZZL w Poznaniu poinformował, że w regionie strajk absencyjny prowadzony jest w 16 z 60 szpitali. W piątek zawieszony został strajk lekarzy w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu.

Marszałek Województwa Wielkopolskiego Marek Woźniak zaapelował do strajkujących lekarzy o zawieszenie strajków, a także o to, żeby wsparli dyrektorów swoich szpitali przy renegocjacjach umów z NFZ.

- Byłoby to działaniem na szkodę, gdyby związkowcy strajkowali przeciw swoim dyrektorom i wpływali na zadłużanie placówek. Może to skutkować tym, że zadłużone placówki przestaną istnieć - powiedział Woźniak.

Marszałek poinformował, że w Wielkopolsce powołany został zespół składający się z dyrektorów strajkujących szpitali, związkowców i przedstawicieli samorządu, który zajmie się negocjacjami z Wielkopolskim Oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia.


Dziennik Łódzki 5 października 2007

ABW zatrzymała dyrektorów szpitali

Włodzimierz S. ' dyrektor szpitala im. Kopernika w Łodzi ' to kolejny medyk zatrzymany w aferze korupcyjnej.

Informacja o zatrzymaniu przez funkcjonariuszy ABW dyrektorów szpitali im. Kopernika i Konopnickiej zaniepokoiła wczoraj pacjentów i personel. Włodzimierz S. i Zbigniew J. są podejrzani o przyjmowanie łapówek za umożliwienie firmom diagnostycznym świadczenia usług w zarządzanych przez siebie placówkach.

Zatrzymanie Włodzimierza S., dyrektora "Kopernika", wzbudziło emocje głównie wśród lekarzy i ordynatorów. Cały dzień śledzili w pokoju lekarskim komunikaty telewizyjne i radiowe. Przypominali też, że dwa tygodnie wcześniej, także pod zarzutem korupcji została aresztowana żona Włodzimierza S. - Iwona S., ordynator interny i alergologii dziecięcej w szpitalu im. Kopernika, która została już zawieszona w obowiązkach nauczyciela akademickiego przez władze Uniwersytetu Medycznego.

Lekarze z "Kopernika" zastanawiali się, czy następca dyrektora S.

- Mariusz Blewniewski, jego dotychczasowy zastępca ds. lecznictwa, wywiąże się z obietnic dotyczących zatrudnienia i płac. Pytaniami o losy dyrektora S. była zbulwersowana rzeczniczka szpitala Adriana Sikora. Zażądała od dziennikarzy naszej redakcji, żeby "nie robić scen" i ostrzegła, że ochrona szpitala jest "wyczulona na obecność dziennikarzy".

Płaczą po dyrektorze
Grobowa atmosfera panowała w szpitalu im. Konopnickiej. Pacjenci i personel ponoć uwielbiają zatrzymanego Zbigniewa J., zastępcę dyrektora do spraw lecznictwa. Lekarze i pielęgniarki ze łzami w oczach przekonywali, jak świetnym jest specjalistą i jak bardzo jest oddany małym pacjentom. Personel i rodzice leczonych przy Spornej dzieci są przekonani, że jego zatrzymanie przez funkcjonariuszy ABW jest, jak to nazwali, koszmarną pomyłką.

Jak się dowiedzieliśmy, obaj dyrektorzy zostali zatrzymani przed godz. 8. Przed ich domami zaparkowały nieoznakowane radiowozy. Agenci w cywilnych ubraniach zastali Włodzimierza S. i Zbigniewa J., gdy ci kończyli jeść śniadanie. Żaden z dyrektorów nie stawiał oporu. Akcję przeprowadzono tak sprawnie, że sąsiedzi obu dyrektorów niczego nie zauważyli.

Na strzeżonym osiedlu, na którym mieszkają państwo S., zastaliśmy tylko ich nastoletniego syna. Chłopiec wyprowadzał psa. Powiedział, że rodziców nie ma w domu i że nie będzie odpowiadał na żadne pytania.

Jak ustaliliśmy, ABW przeszukała mieszkania obu dyrektorów, zabezpieczyła dokumenty i twarde dyski komputerów. Prokuratorzy wszczęli działania zmierzające do zabezpieczenia majątku podejrzanych i zajęli się sporządzaniem wniosku o areszt.

Zdaniem śledczych, Włodzimierz S., działając wspólnie i w porozumieniu z żoną, przyjął 180 tysięcy złotych, telewizor plazmowy oraz specjalistyczne książki medyczne, w tym atlas anatomiczny. Już jako dyrektor w NFZ pozwolił na ulokowanie w zgierskim szpitalu, w którym pracowała wtedy jego żona, krakowskiej firmy "Diagnostyka". To jej szefowie, zdaniem prokuratury, kierują zorganizowaną grupą przestępczą, której celem było oferowanie w szpitalach swoich usług. Zatrzymany S. nie zapomniał o zaprzyjaźnionej firmie, gdy objął stanowisko dyrektora szpitala im. Kopernika. Sprowadził wtedy do pracy ze zgierskiego szpitala żonę, a firma przeszła za profesor Iwoną S. do "Kopernika".

5 tysięcy zł na kwartał
Z kolei Zbigniew J. za ukartowanie przetargu, w którym wygrała "Diagnostyka", otrzymywał - według prokuratury - regularnie kwartalnie od 3 do 5 tysięcy zł. Prokuratorom udało się udokumentować, że w ten sposób zdobył 15 tys. zł.


Włodzimierz S. i Zbigniew J. nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im czynów. Grozi im do 10 lat więzienia.

Wczorajsze zatrzymania są efektem śledztwa dotyczącego korupcji i ustawiania przetargów w służbie zdrowia. Prowadzą je łódzka prokuratura i ABW od września ubiegłego roku. Pod lupę wzięto spółki branży diagnostyki laboratoryjnej: DPC POLSKA, DIAG SYSTEM oraz "Diagnostyka" z Krakowa. Dwa tygodnie temu ABW zatrzymała - o czym informowaliśmy w naszej gazecie - 26 osób, m.in. 5 przedstawicieli handlowych spółek medycznych, 14 kierowników i dyrektorów szpitali oraz laboratoriów szpitalnych, policjanta i lekarza.

Wicemarszałek obrażony
Z ustaleń śledczych wynika, że grupa działała od maja 2005 r. Do nieprawidłowości dochodziło w Zgierzu, Łodzi, Bełchatowie, Gliwicach, Starachowicach, Białymstoku, Częstochowie, Legnicy, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu, Chrzanowie, Katowicach, Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu.

Superśledztwo nadzoruje Dariusz Barski, prokurator krajowy. Barski powiedział nam, że znajomości i kontakty były nawiązywane również podczas sponsorowanych wyjazdów do egzotycznych krajów na rzekome konferencje naukowe. W zamian za korzystne rozstrzygnięcia przetargów zatrzymani przyjmowali też łapówki w postaci laptopów, ekskluzywnego sprzętu rtv, mebli, a nawet biletów wstępu na imprezy kulturalne.

Jak to możliwe, że służby nadzorujące pracę obu szpitali nie spostrzegły nieprawidłowości?

Wicemarszałek Stanisław Olas, odpowiedzialny w Urzędzie Marszałkowskim za służbę zdrowia, odmówił odpowiedzi na pytania w tej sprawie. Podobnie postąpił marszałek Włodzimierz Fisiak. Kilka dni temu radni PiS chcieli odwołać zarząd województwa w związku z nieprawidłowościami w służbie zdrowie. Kiedy o tym napisaliśmy, wicemarszałek Olas poczuł się dotknięty i zażądał przeprosin.

* * * * *

"Żelazny" Włodzimierz
Włodzimierz S. jest urologiem, ale i profesorem zarządzania służbą zdrowia. U kolegów z branży ma przydomek "żelazny", bo jest twardy i odporny.

Pracował w łódzkim szpitalu im. Pirogowa. Był szefem łódzkiego oddziału NFZ. Zanim tam trafił, przez trzy lata szefował Łódzkiej Regionalnej Kasie Chorych. Stanowisko to objął z końcem lat 90. Kasa podlegała wówczas Sejmikowi Województwa Łódzkiego, w którym rządziła koalicja SLD - PSL. Włodzimierz S. politycznie kojarzony jest właśnie z PSL. Do partii nie należy, ale łączą go ciepłe stosunki z byłym marszałkiem Stanisławem Witaszczykiem (PSL). Gdy ten ostatni stracił pracę, S. poratował go posadą jednego ze swoich zastępców w kasie chorych.

Odpowiadający za służbę zdrowia Stanisław Olas (też PSL) z zarządu województwa, nie miał wątpliwości. - S. to najlepszy kandydat na szefa ŁOW NFZ. Rada ŁOW NFZ dała mu rekomendację - uważa Olas.


Rekomendacja jest potem zatwierdzana przez sejmik, a nominacje do rady łódzkiego oddziału NFZ wręcza marszałek województwa.

29 grudnia 2005 roku S. objął obowiązki dyrektora szpitala im. Kopernika.

* * * * *

Mówią o nim "poczciwa dusza"
Dr n. med. Zbigniew J. ma 50 lat. Jest chirurgiem dziecięcym. Zanim został zastępcą dyrektora ds. medycznych w szpitalu im. Marii Konopnickiej w Łodzi, pracował na tym oddziale jako lekarz. Do tej pory, mimo że zarządzał szpitalem, operował pacjentów.

Kiedy kilka lat temu odszedł na emeryturę dyrektor tej placówki, J. stanął do konkursu. Władze Akademii Medycznej, do której należy szpital, nie były mu przychylne i obowiązki dyrektora powierzono prof. Jerzemu Stańczykowi, dziś konsultantowi wojewódzkiemu ds. pediatrii, którego specjalnie w tym celu ściągnięto z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Doktorowi J. na otarcie łez dano stanowisko jego zastępcy.

Lekarze, z którymi rozmawialiśmy, niewiele wiedzą o jego pozazawodowym życiu. Wśród personelu szpitala uchodzi za serdecznego i poczciwego człowieka, a jego zatrzymanie jest szokiem dla większości pracowników "Konopnickiej".

* * * * *
Zobacz także:
Funkcjonariusze ABW zatrzymali dwóch dyrektorów łódzkich szpitali

Jak walczyć z korupcją?
Po raz kolejny wybucha afera korupcyjna w instytucjach podległych Urzędowi Marszałkowskiemu. Wcześniej dojną krową był Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, z którego wyprowadzono poprzez różne spółki miliony złotych. Skorumpowanych ujęto, siedzą teraz na ławach oskarżonych. Jednak nie podziałało to odstraszająco, skoro wczoraj ABW zatrzymało dyrektorów szpitali, podległych Urzędowi Marszałkowskiemu, pod zarzutem korupcji. Nie zlękła się też posłanka Beata S. Mimo rozpętanej psychozy, że CBA wszystkich posłów podsłuchuje, nie była w stanie oprzeć się pokusie przyjęcia 100 tys. zł łapówki. Te przykłady świadczą o tym, że walka CBA i ABW z korupcją, to walka z hydrą. Na miejscu jednej odrąbanej głowy wyrastają dziesiątki następnych. Inne kraje poradziły sobie jednak z tą plagą. Jak? Z jednej strony mają swoje CBA, ale z drugiej strony eliminują przyczyny korupcji, a więc tysiące uregulowań biurokratycznych krępujących życie gospodarcze (na wszystko musi być zgoda urzędnika), mętne prawo, które urzędnicy mogą dowolnie interpretować, rozdęte państwo ze źle opłacanymi urzędnikami, a zarazem zbyt duża władza w rękach urzędników. Brak też przejrzystości w podejmowaniu decyzji przez rząd i administrację, zbyt dużo państwa w gospodarce itd. Jeśli nie usuniemy przyczyn, to rak korupcji zniszczy nasze państwo i staniemy się bananową republiką w środku Europy.


Dziennik Łódzki 16.10.2007

Były dyrektor Kopernika pojechał ze szpitala do aresztu

Aresztowany w sprawie afery korupcyjnej Włodzimierz S., były dyrektor szpitala im. Kopernika w Łodzi, wczoraj po południu został przewieziony z oddziału szpitalnego Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi na podobny oddział więzienia w... Poznaniu.

- To dla dobra śledztwa. Nic więcej nie mogę ujawnić - mówi Wojciech Górski z Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Przyznaje, że nie wie, jak długo były dyrektor "Kopernika" będzie przebywał w Poznaniu.

Według prokuratury, Włodzimierz S. razem z żoną Iwoną (też przebywa w areszcie) od firmy z Krakowa przyjął jako łapówki 180 tys. zł, telewizor plazmowy za 25 tys. zł i książki medyczne w zamian za zgodę na świadczenie usług przez tę firmę w "Koperniku".


PAP 2007-10-25

Łódź: Zarzuty niegospodarności dla b. dyrektora szpitala im. Kopernika

Na stratę niemal 40 mln złotych naraził - zdaniem prokuratury - szpital im. Kopernika w Łodzi, b. szef tego jednego z największych łódzkich szpitali, Józef T. Łódzka prokuratura przedstawiła b. dyrektorowi zarzuty niegospodarności. Grozi mu kara do 10 lat więzienia. Jak poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, Józef T. jest w czwartek przesłuchiwany w prokuraturze.

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem i finansowaniu Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. M. Kopernika w Łodzi od niemal dwóch lata prowadzi prokuratura okręgowa i delegatura ABW. Zostało ono wszczęte po doniesieniu złożonym przez zarząd województwa łódzkiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez odwołanego w grudniu 2005 roku dyrektora placówki Józefa T. (Urząd Marszałkowski jest organem założycielskim placówki).

Śledztwo obejmuje kilka wątków dotyczących nieprawidłowości w finansach szpitala w latach 2003-06. Dotyczy ono m.in. rosnącego zadłużenia placówki i spraw rozliczeń między szpitalem a prywatną spółką, prowadzącą na jego terenie pracownię kardiologii interwencyjnej.

Rzeczpospolita 3-4 listopada 2007

Czy Szrajber uratuje szpital w Łodzi

Zmuszony do odejścia ze stanowiska po głośnym konflikcie z ministrem spraw wewnętrznych Ludwikiem Dornem były dyrektor szpitala MSWiA w Łodzi Wojciech Szrajber otrzymał nominację na dyrektora tamtejszego szpitala im. Kopernika. Wcześniej był wicedyrektorem szpitala Matki Polki oraz Łódzkiej Kasy Chorych.

(...)

(...) Po nomicacji Szrajber powiedział, że będzie się starał wyjść z załogą z dołka. Sytuacja w Szpitalu im. Kopernika jest dramatyczna. Wierzyciele i komornicy domagają się zaległych pieniędzy, których w kasie nie ma. (...) Szpital ma prawie 200 mln zł długów.

Dwaj poprzednicy dyrektora Szrajbera usłyszeli zarzuty prokuratorskie (pierwszy za niegospodarność, drugi, przebywający w areszcie tymczasowym, za łapówkarstwo).

(...) W nagrodę za swoją postawę Szrajber dostał od środowiska medycznego prestiżową Nagrodę im. Aliny Pieńkowskiej, uczestniczki strajku w Stoczni Gdańskiej i pierwszej szegowej "Solidarności" służby zdrowia.