sobota, 12 kwietnia 2014

Tragedia czy komedia

Tradycyjne pojmowanie sfery publicznej, łącznie z działalnością polityczną, opiera się na pewnych założeniach. Są one zwykle punktem wyjścia do analizy wszelkiego rodzaju akcji politycznych. Jednak rzeczywistość, jeśli trochę lepiej się jej przyjrzeć, informuje nas, że rozumowanie rodem z innego kontekstu politycznego lub kulturowego nie oddaje obrazu sfery publicznej w innym systemie społecznym o innej historii.

Znanymi przykładami niepowodzenia, czasem o katastrofalnych skutkach, są próby prostego przeniesienia analizy typowej dla dojrzałych demokracji, na przykład Wielkiej Brytanii lub Stanów Zjednoczonych, do krajów postkomunistycznych Europy Wschodniej. Tutaj te same słowa oznaczają nieraz zupełnie coś innego. Tu żadne ścieżki nie są proste. Błędy w ocenie sytuacji w Europie Wschodniej zostały popełnione już dawno temu. Dlaczego? Jedni świadomie fałszowali rzeczywistość i chcieli, by błędy były popełniane, inni dali się oszukać, bo chcieli zobaczyć coś, czego nie było. Zapewne są też i jeszcze inne przyczyny oszukiwania siebie i innych.

Reżimy komunistyczne i postkomunistyczne włożyły ogromny wysiłek w stwarzanie pozorów i oszukiwanie percepcji. Granica między tragedią a komedią jest cieńsza, niż się wielu ludziom wydaje. Komuniści i ich następcy przerabiali często tragedię na komedię i odwrotnie, komedię sprzedawali jako tragedię. Brak odpowiedniego przygotowania percepcyjnego po stronie Zachodu znakomicie ułatwiał i nadal ułatwia to zadanie.