sobota, 8 marca 2008

Bronisław Wildstein

Wieczorny program w TVP w środę. Do studia gospodarz programu zaprosił Wiesława Janika, byłego członka PZPR i ministra spraw wewnętrznych w rządzie SLD, dziennikarza z Krakowa i pewnego policjanta. Program dotyczył doboru kadry do pracy w policji, szybkich karier robionych przez byłych esbeków.

Pokazano w pewnym momencie Kiszczaka z wielkim godłem Polski za plecami. Po co? Całość była surrealistyczna i bezsensowna.

Odtworzono z taśmy wypowiedzi policjantów zwolnionych ze służby za działalność związkową, którym nie pozwolono powrócić do pracy po upadku komunizmu.

Mówił też z taśmy Ludwik Dorn w sympatycznym ciepłym oświetleniu.

Jeden z policjantów mówiących powiedzał coś negatywnego o Macierewiczu. Zarzut miał polegać na tym, że Macierewicz jako minister spraw wewnętrznych w 1992 zatrudnił na stanowisku szefa policji osobę z bardzo długim stażem w milicji. Bez wyjaśnień, taka wrzutka. Macierewicza nie spytano o zdanie. A ostatnio ubekistan atakuje go zarzutami o krótkie kursy przygotowawcze do pracy w kontrwywiadzie.

A chodzi przecież nie o to, jak długie były kursy, ale o atak na Macierewicza i nową służbę nie kontrolowaną przez ubekistan. Do służby w kontrwywiadzie musieli przyjść nowi ludzie.

Całość kuriozalna. Montaż i obraz miały zapewne sugerować ujawnianie tajemnic. Ponury głos narratora. Twarze osób zduplikowane w postaci szarego cienia. Mroczność.

Przywracanie pamięci publicznej Dorna, który w PiS znalazł się na torze bocznym? Przywracanie pamięci publicznej Janika? Po co?

Kolejny program z cyklu "Ujawniamy ujawnione". Po co? Nagranie kilku żalących się policjantów to za mało na sensowny program.

Wrzutkę z negatywną wzmianką o Macierewiczu Wildstein zrobił świadomie - jest autorem programu. Oczernianie "przy okazji" jest jedną z podstawowych metod ataku stosowanych przez ubekistan.