piątek, 21 marca 2008

Fałszerstwa Wildsteina

Fragment programu Bronisława Wildsteina Cienie PRL, (mój roboczy tytuł: Wildstein ujawnia ujawnione) nadawanego w środy w TVP. Proszę zwrócić uwagę, kogo Wildstein zaprosił do studia. Jerzy Jachowicz. Człowiek od brudnej roboty.



W listopadowym programie w TVP Kuba Strzyczkowski do rozmowy z Antonim Macierewiczem zaprosił Jachowicza z Wróblewskim, byłym naczelnym polskiej edycji Newsweeka, którzy wygłosili tam następujący pogląd na lustrację:

Po co się tym zajmować tym całym brudem, tym bagnem? Jeśli istnieje ryzyko, że materiały WSI i SB mogą kogoś skrzywdzić, to skończmy z tym raz na zawsze i zamknijmy archiwa. Zabetonujmy.
Wiadomo, że weryfikowanie archiwów nie jest pracą łatwą. To długi proces. Można się czasem pomylić lub paść ofiarą sprytnie zorganizowanej prowokacji. Można też wynieść z IPN listę nazwisk i sprowokować zamęt - dokładnie tak, jak zrobił to właśnie Bronisław Wildstein, działając tym samym przeciwko rzeczowej, porządkującej lustracji. Dokonał prowokacji, która miała utrudnić przeprowadzenie lustracji.

Zatem głoszenie poglądu, że jeśli są jakieś wątpliwości co do archiwów komunistycznych i postkomunistycznych służb specjalnych, to należy je zabetonować, jest w istocie głosem przeciw lustracji i przeciw poznawaniu mechanizmów i ludzi związanych z dyktaturą komunistyczną.

W programie Wildsteina mówi się o funkcjonariuszach reżimu komunistycznego, nie dając głosu jego ofiarom. Wszystkie trzy dotychczasowe audycje Wildsteina z tej serii zajmowały się wyłącznie ludźmi aparatu przemocy PRL. Czy w ten sposób można opowiedzieć prawdę o PRL? Oczywiście nie. To formuła fałszywa. Wildstein doskonale o tym wie. Dlaczego więc to robi?

To jest dobre pytanie, a odpowiedź na to pytanie każe postawić cały szereg innych pytań, z których każde kolejne przedstawia Wildsteina w coraz gorszym świetle.

Krótko mówiąc, Wildstein świadomie dokonuje kłamstwa. Gdyby w analogiczny sposób analizowal czasy drugiej wojny światowej, to zamiast mówić o ofiarach Holocaustu i ich przeżyciach, mówiłby o rozgrywkach frakcyjnych w NSDAP i skrzywdzonych funkcjonariuszach Gestapo i niesłusznie pomówionych tajnych współpracownikach nazistowskich służb specjalnych.

Relacja jednego człowieka, którego zniszczyło SB jest więcej warta, niż wszystkie gdakania o rozterkach agentów SB. Dlaczego zatem w TVP nie widać zwykłych ludzi niszczonych przez SB? Odpowiedź jest prosta. Bo polskojęzyczne media (i Wildstein w szczególności) nie działają na rzecz społeczeństwa. Reprezentują interes ubekistanu.