sobota, 17 maja 2008

Wildstein kłamie

Trzy fragmenty programów Wildsteina w TVP.

1. Lustracja. Barbara Niemiec z krakowskiej Solidarności mówi, że wystarczy, jeśli esbek lub tajny współpracownik SB przyzna się do czynienia zła w swoim własnym sumieniu. W innym ujęciu jąkający się mężczyzna mówi, że był niesłusznie posądzony o współpracę z SB. Wymowa programu jasna: przeciw lustracji.

W programie Wildsteina przestępcy i zdrajcy odpowiadają tylko przed samym sobą.

2. Terror powojenny w wykonaniu komunistów. Wypowiada się ofiara prześladowań, starszy mężczyzna. Zaraz po nim głos mają jeden z dwóch lewaków zaproszonych do studia (drugim lewakiem jest Sławomir Sierakowski). Mówi, że takie po prostu były czasy. Ale dużo się budowało. Kraj się rozwijał.Czy wyobrażacie sobie, aby np. w programie niemieckiej TV po wypowiedzi ofiary nazistowskich prześladowań głos zabierał członek partii neonazistowskiej, mówiąc że po prostu takie były czasy, "ale przecież dużo się budowało, kraj się rozwijał". No, przecież dużo się budowało w nazistowskich Niemczech. Kraj się rozwijał.

A my w TVP1 mamy jawne kłamstwo komunistyczne w wykonaniu Wildsteina. Kraj się rozwijał! Budowano!

Za haniebne prokomunistyczne wypowiedzi zaproszonych do studia odpowiada Bronisław Wildstein.

Przypomnijmy sobie przypadek Evy Herman, prezenterki niemieckiej telewizji:

She was Germany’s favourite newsreader - a blonde, blue-eyed television star who became a campaigner for old-fashioned feminity.
Now Eva Herman has fallen from her pedestal - she has been sacked for praising Hitler’s policies towards women, families and motherhood. The Nazi years, she said, while presenting her latest book, The Noah’s Ark Principle, were a cruel time. They had, though, a redeeming quality: they celebrated family values. “There were the good things too, that is to say the values, the children, the mothers, the families, the solidarity . . .”
Within hours Herman, 48, was dismissed from state television. She has lost her talk show with immediate effect and her position as the presenter of the cult quiz programme called Did You See . .?
Eva Herman natychmiast straciła pracę w telewizji po wypowiedzi, w której wypowiedziała się pochlebnie o macierzyńskiej polityce nazistowskich Niemiec.

Jakie sankcje spotykają osoby publicznie wypowiadające się pochlebnie o komunistycznej dyktaturze PRL?

3. SB w środowisku sportowym. W studiu zadowoleni z siebie i z życia sportowcy z PRL. Skoczek wzwyż Jacek Wszoła, kolarz Mieczysław Nowicki. Uśmiechy na twarzach. Dowcipkują o przewożeniu dolarów, "smutnych panach". Jest wesoło. Jeżeli powiedzieć o kimś "smutny pan", to brzmi żartobliwie i "smutny pan" nie może być groźny. Tak się oszukuje w programie Wildsteina. Nie dowiecie się o zamordowanych, prześladowanych, zniszczonych karierach. Nie dowiecie się o ogromie zła i ponurej rzeczywistości PRL. Usłyszycie za to dowcipnie o rzodkiewce.

Dowiecie się za to o rzekomych rozterkach esbeków i ich tajnych współpracowników, którzy za swoją zdradę zostali sowicie wynagrodzeni. Porobili kariery. I robią je do dziś - patrz Michał Boni, współpracownik Donalda Tuska.

Historyk obecny w studiu przypomina o prześladowaniu kolarza Stanisława Królaka w latach 1950. Stanisław Królak żyje. Ma 77 lat. Nie zaproszono go do studia? Nie poproszono go o wypowiedź na temat 3-letniej dyskwalifikacji, którą wymierzył mu reżim komunistyczny za próbę zarabiania pieniędzy w wyścigach prywatnych? Nie rozmawiano z wieloma innymi ofiarami.

Pewien doktorant Instytutu Studiów Politycznych PAN w Warszawie napisał
Na swoje nieszczęście kolarz swój sukces sportowy próbował zdyskontować w sposób odbiegający od zalecanego przez socjalistyczne władze modelu. Wkrótce po zwycięstwie w Wyścigu Pokoju Królak zaczął startować w świetnie płatnych wyścigach w ramach tzw. cyrku Kozłowskiego. Organizowane przez Waldemara Kozłowskiego pokazowe zawody odbywały się m.in. na torach w Radomiu, Częstochowie, Włocławku i Kutnie. Jak wykazało wewnętrzne dochodzenie Polskiego Związku Kolarskiego, to "Królak powodowany chęcią zysku był inspiratorem tej przykrej sprawy". Został za to zdyskwalifikowany na trzy lata, karę zmniejszono mu później do jednorocznego zakazu występów.

Rąbał las w górach

Tuż po upływie kary Królak ponownie naraził się władzy. W 1959 r. próbował kupić nielegalnie dolary. Choć "cinkciarz" uciekł, oszukując kolarza, Królak zasiadł na ławie oskarżonych. Sąd Wojewódzki w Gdańsku skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata i grzywnę w wysokości 10 tys. zł, a Sąd Najwyższy karę utrzymał.

Władzę komunistyczną postępowanie młodego Królaka ubodło boleśnie. Wokół jego osoby rozpętano burzę propagandową, oczerniając go w prasie. Sam kolarz wspomina, że musiał unikać ludzi wytykających go palcami i obrzucających wyzwiskami. Rodzina Królaka również odczuła twardą reakcję władz - starszy brat stracił pracę w Wojskowej Akademii Technicznej, młodszy, również uprawiający kolarstwo, został dożywotnio zdyskwalifikowany.

Królaka i jego rodzinę pozbawiono praktycznie środków do życia. Władze nie pozwoliły mu nawet na otwarcie sklepu z materiałami metalowymi przy ul. Świętokrzyskiej. Ówczesny przewodniczący Głównej Komisji Kultury Fizycznej Włodzimierz Reczek stwierdził wówczas: "Nie będziemy ze sportowców robić kupców".

Władzom to jednak nie wystarczyło. Królaka postanowiono zniszczyć. Po zakończeniu okresu karencji, w kwietniu 1960 r., kolarz chciał wystartować w eliminacjach do Wyścigu Pokoju. Pozbawiony możliwości regularnych treningów przygotowywał się do wyścigu, pracując zimą przy wyrębie lasu w Górach Stołowych.

Już na początku eliminacji do organizatorów dotarło pismo przewodniczącego PZKol o zakazie startu dla Królaka. Oburzony kolarz zdołał jednak przekonać pozostałych członków zarządu związku, którzy byli obecni we Wrocławiu, do zmiany decyzji i eliminacje wygrał.
Niestety, o swej decyzji nie zapomniał przewodniczący PZKol Feliks Gołębiowski. Wydał specjalne oświadczenie: "Obaj ci kolarze [Królak i Jerzy Panck, który pomagał zwycięzcy WP kupować dolary], przeciwko którym toczy się postępowanie sądowe, nie mogą brać udziału w zawodach kwalifikujących do reprezentacji Polski na Wyścig Pokoju. Wydane zostały zarządzenia, które muszą być wypełnione. Udaję się na miejsce ostatnich startów eliminacyjnych, by tego osobiście dopilnować".

Uchwycony na 0,7 s

Władza poszła jeszcze dalej. Ze wszystkich gazet, które ukazały się następnego dnia po eliminacjach, nazwisko Królaka usunęła cenzura! Kwietniowy "Przegląd Sportowy" pisał o zwycięstwie Andrzeja Piechaczka. Chwalił drugiego na mecie eliminacji we Wrocławiu Mieczysława Wilczewskiego i trzeciego Stanisława Gazdę, dodając: "trzeba z zadowoleniem podkreślić, że wyboru [reprezentacji Polski na Wyścig Pokoju] dokonano zgodnie z wynikami tych wyścigów - stąd zresztą płynie powszechna aprobata składu".

W relacjach prasowych nazwisko Królaka nie pojawiało się. Istnieją jednak dwa dowody jego obecności i zwycięstwa odniesionego we Wrocławiu. Informacja o jego starcie została przekazana już wcześniej przez wybitnego dziennikarza Bogdana Tuszyńskiego relacjonującego wrocławskie eliminacje przez radio. Tuszyński stracił po powrocie do Warszawy paszport, a jego kariera zawisła na włosku.

Drugi dowód to kronika filmowa przedstawiająca przebieg eliminacji do WP. Wśród startujących kolarzy kamera uchwyciła twarz Królaka na dokładnie 0,7 sekundy. I choć przedstawiając polskich zawodników, lektor wymienia: "Wilczewski, Fornalczyk, Paradowski, Ścibiorek ", nie wspominając słowem o tym, że na starcie stanął także zwycięzca WP z 1956 r., i nie podając żadnej informacji na temat przyczyn rzekomej nieobecności Królaka, to jednak wprawne oko kibica mogło go dostrzec.
Wildstein kłamie.