sobota, 25 czerwca 2016

Zorganizowane działania przestępcze Ministerstwa Kultury przeciwko Małgorzacie Gluchowskiej

W piśmie Małgorzaty Głuchowskiej i jLecha Borkowskiego do Prokuratora Generalnego Z. Ziobro z 25 kwietnia 2016 jednym z wielu załączników jest pismo M. Głuchowskiej z 14 lutego 2012 do prokuratora Pawła Sawickiego z Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze. Oto fragment tego listu. Dotyczy on postępowania Wacława Kłaputa z Bydgoszczy, Głównego Wizytatora Centrum Edukacji Artystycznej w Warszawie, instytucji należącej do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Po złożeniu skargi do CEA skontaktował się ze mną wizytator Wacław Kłaput. Poinformował mnie, że nie przyjmuje tego do wiadomości i według niego nadal jestem przewodniczącą. Powiedział też, że w Warszawie w Centrum Edukacji Artystycznej, prawnicy wnikliwie analizują tę sytuację, to znaczy badają, czy w ogóle można uznać, że odwołano mnie z funkcji. W piśmie z 7 grudnia tytułował mnie Przewodniczącą i poprosił o zwołanie zebrania w dniu 19 grudnia (załącznik 8). Zebranie Rady Rodziców zwołuje jej przewodniczący, członek Rady nie może tego zrobić. Tym samym prośba (choć słowo "polecenie" wydaje się tu bardziej właściwe, ponieważ wizytator jest przedstawicielem nadzoru pedagogicznego) podkreślała jego słowa, że jestem nadal przewodniczącą. Wystosowałam w tej sprawie prośbę do pani Aleksandry Budrewicz o powiadomienie o zebraniu członków Rady Rodziców (załącznik 9). Ponieważ odmówiła mi ona - cytuję wykonania tego polecenia", choć z mojej strony nie było to polecenie, a jedynie prośba - powiadomiłam o tym telefonicznie pana wizytatora i przygotowałam notatkę na piśmie (załącznik 10). Pan Kłaput powiedział, że to niedopuszczalne, bowiem do obowiązków sekretarza szkoły należy powiadamianie członków Rady o zebraniach. Pan Kłaput stwierdził, że to załatwi i zdyscyplinuje panią dyrektor i panią sekretarz szkoły. 13 grudnia 2011 otrzymałam email od dyrektor Małaczyńskiej (załącznik 11). Pani Małaczyńska pisze tam nieprawdę: skargę wniosła Przewodnicząca Rady Rodziców, a nie Rada. Ponadto pani Małaczyńska pisze w tym mailu, że wizytator poprosił ją o "zaproszenie wszystkich członków Rady Rodziców na spotkanie" z nim w dniu 19 grudnia 2011. Porównując słowa wizytatora Kłaputa i jego pismo z 7 grudnia 2011 r. z mailem dyrektor Małaczyńskiej stwierdzam, że pan Kłaput najprawdopodobniej świadomie wprowadził mnie w błąd. Nie będąc już przewodniczącą nie mogłam już zwoływać zebrań. Dyrektor Małaczyńska też nie mogła zwołać zebrania. Dlatego napisała o zaproszeniu na spotkanie.

Pan Kłaput nakazał mi zwołanie zebrania, wiedząc że po odwołaniu z funkcji przewodniczącej nie mogę jako członek Rady samodzielnie zwoływać zebrań. Możliwe, że była to z jego strony gra mająca na celu zyskanie mojej przychylności w czasie kontroli przeprowadzonej przez niego w dniach 19-20 grudnia. W mojej ocenie zasadne jest pytanie, czy wizytator Kłaput działał w zmowie z dyrektor Małaczyńską. Nie umiem logicznie wytłumaczyć, dlaczego tak doświadczony wizytator mógł popełnić tak elementarny błąd odnośnie skuteczności odwołania mnie z funkcji przewodniczącej w dniu 29 listopada. Zwracam uwagę, że do 12 lutego 2012 nie otrzymałam protokołu z przeprowadzonej kontroli.

Spotkanie 19 grudnia zwołane z inicjatywy pana Kłaputa miało niejasny status prawny. Nikt z obecnych nie protokołował tego zebrania, choć pan Mundy jako ówczesny sekretarz Rady miał obowiązek sporządzania protokołów.

Kiedy skontaktowałam się telefonicznie z działem prawnym CEA w pierwszej połowie stycznia, okazało się, że tamtejsi prawnicy wcale nie analizowali, czy odwołanie mnie z funkcji Przewodniczącej Rady Rodziców było skuteczne i czy według prawa jestem jeszcze przewodniczącą czy już nie. W mojej ocenie oznacza to, że wizytator Kłaput mówił nieprawdę w rozmowie ze mną 7 grudnia 2011 i podtrzymywał tę nieprawdę w piśmie z 7 grudnia 2011.

Rano 12 stycznia 2012 wysłałam email do pana Kłaputa (załącznik 12), w którym poinformowałam go, że nadal jestem szykanowana przez dyrektor Małaczyńską. Zaledwie dzień wcześniej dowiedziałam się od pani Sowy z CEA, że sprawa dręczenia mojej osoby była rzekomo przez pana Kłaputa badana. Byłam tym mocno zdumiona, ponieważ nie jest to zgodne z prawdą. Spodziewałam się, że kontrola w sprawie szykan dopiero nastąpi. W mailu tym prosiłam też o wyjaśnienie wyników kontroli odnośnie usunięcia mnie z funkcji Przewodniczącej Rady Rodziców. Do 12 lutego 2012 nie otrzymałam pisemnego stanowiska CEA w tej sprawie, a przypomnę, że zarówno w rozmowie telefonicznej 7 grudnia, jak i piśmie z 7 grudnia pan Kłaput tytułował mnie Przewodniczącą i prosił, aby zwołała zebranie Rady Rodziców.

W rozmowie telefonicznej przeprowadzonej 12 stycznia, która trwałą ok. godziny, Wacław Kłaput powiedział, że oprócz spraw Rady Rodziców badał też podniesioną przeze mnie w pismach do CEA sprawę szykanowania i psychicznego dręczenia mnie przez dyrektor Małaczyńską. Nikt z CEA nie informował mnie wcześniej, że kontrola 19-20 grudnia miałaby także dotyczyć kwestii dręczenia mnie przez dyrektor Małaczyńską. Wprawdzie w rozmowie telefonicznej 11 stycznia 2012 z panią Sową, prawnikiem CEA, usłyszałam od niej, że wizytator Kłaput badał także wątek psychicznego nękania mnie jako kierownika sekcji, ale była to pierwsza jakakolwiek wzmianka ze strony nadzoru pedagogicznego, że ten wątek miał być badany. Nie ma najmniejszego śladu na piśmie, że CEA zamierzało uwzględnić w czasie kontroli problem dręczenia mojej osoby. W związku z tym muszę stwierdzić, że CEA w osobie wizytatora Kłaputa wprowadziła mnie w błąd co do przedmiotu kontroli. Być może też ktoś w CEA potwierdził nieprawdę w dokumentach dotyczących kontroli. Na razie nie jestem w stanie tego stwierdzić ze stuprocentową pewnością ani temu zaprzeczyć, ponieważ nie otrzymałam protokołu pokontrolnego.

W rozmowie telefonicznej 12 stycznia 2012 pan Kłaput doradził mi też, abym "nie pchała się tam, gdzie mnie nie chcą". Brzmiało to jak pogróżka, abym zaprzestała jakiejkolwiek aktywności związanej z Radą Rodziców i szerzej, związanej z analizą poczynań dyrektora szkoły.

Pan Mundry, sekretarz Rady Rodziców, w emailu z 1 grudnia 2011 adresowanym do członków Rady, wysłanym z adresu slawomir.mundry@zgora.pgnig.pl o godzinie 14:08, czyli prawdopodobnie w godzinach pracy i z miejsca pracy, napisał
"Jednocześnie proszę Państwa o przyjęcie ewentualnej rezygnacji pani Głuchowskiej z funkcji członka Rady i tym samym umożliwienie jej skoncentrowania się na pracy dydaktycznej."

Biorąc pod uwagę kontekst sytuacji i to, że pisał to ojciec dziecka uczącego się dopiero w pierwszej klasie fortepianu w PSM, a więc osoba nie znająca specyfiki szkoły artystycznej, uznaję, że były to pogróżki pod moim adresem. Pan Mundry działał i nadal działa w zmowie z dyrektor Małaczyńską. Dziś pan Mundry jest nowym przewodniczącym Rady Rodziców.

W połowie stycznia przeprowadziłam rozmowę telefoniczną z panią Sową, prawnikiem CEA, która była wyznaczona przez dyrektora Zdzisława Bujanowskiego do sprawowania nadzoru nad sprawami poruszonymi przeze mnie w pismach do CEA. Pani Sowa powiedziała, że otrzymam protokół pokontrolny. Natomiast pan Kłaput we wspomnianej rozmowie 12 stycznia poinformował, że dyrektor Małaczyńska już podpisała protokół pokontrolny po naniesieniu niewielkich poprawek. Można zatem stwierdzić, że protokół pokontrolny powinnam otrzymać jeszcze w styczniu. Jednak protokołu pokontrolnego nie otrzymałam do dnia dzisiejszego.

Z dzisiejszej perspektywy oceniam, że kontrola przeprowadzona przez Wacława Kłaputa była obarczona poważnymi wadami prawnymi. Pan Kłaput wprowadził mnie w błąd, co do przedmiotu kontroli. Na tej podstawie uważam, że mógł działać w zmowie z dyrektor Małaczyńską.

Dziś jest całkowicie jasne, że Kłaput uczestniczył czynnie w działaniach przestępczych przeciwko Małgorzacie Głuchowskiej. Gdyby nie chciał tego zrobić, po prostu nie mógłby pełnić funkcji wizytatora. W państwie przestępczym nie ma miejsca dla normalnych, porządnych ludzi. Aparat państwowy jest bowiem tożsamy z aparatem przestępczym.

Trzeba też jasno stwierdzić, że wyodrębnienie CEA ze struktury Ministerstwa Kultury to typowy dla instytucji komunistycznych (tu można zamiennie użyć słowa "przestępczych", bowiem są to słowa równoznaczne) outsourcing działań przestępczych i rozłożenie odpowiedzialności na większą liczbę osób.