Przed wyborami prezydenckimi 2005 w środku lata Łukaszenka ostro represjonował Polaków. Było to w czasie urlopu Lecha Kaczyńskiego. Tusk pojechał na Białoruś. "Przypadkiem" była też tam kamera telewizyjna. W tv pokazali, jak jedna z Polek klęcząc dziękuje Tuskowi za przyjazd. Celem było przejęcie wyborców sprzyjających Kaczyńskiemu. Manewr się jednak nie udał. Wybory wygrał Lech Kaczyński.
2010. Znów wybory prezydenckie w Polsce i znów Łukaszenka zwiększa represje na Polaków. Tym razem białoruski minister spraw zagranicznych przyjeżdża do Polski. Radek Sikorski, minister spraw zagranicznych w rządzie PO, jest nachalnie lansowany przez tzw. media.
Gołym okiem widać, że Łukaszenka przykręca śrubę w przededniu kampanii prezydenckiej, jak na zamówienie PO. Przewidywania? Łukaszenka po "perswazjach" Sikorskiego łagodzi represje. Sikorski kandydatem na prezydenta. W kołchozowych "mediach" trwa jazgot mający na celu wypromowanie Sikorskiego. Mam na myśli kołchoz polskojęzyczny.
Dalej trwa agresywna propaganda pod hasłem "Świat się śmieje". Krzyczą, że żyje się lepiej. Żyje się weselej! Za Stalina ojcowie i dziadkowie dzisiejszych funkcjonariuszy też tak krzyczeli.
Dlaczego nikt nie zapyta Grzegorza Schetyny o związki z SB?
środa, 10 lutego 2010
Platforma kołchozowa 2
Etykiety: media, Platforma Obywatelska, Radosław Sikorski, ubloid