31 sierpnia 2007 w swoim blogu Igor Janke napisał.
A czy Igor Janke przejmuje się publicznie stratami inwestorów, jakie ponieśli od czasu wyborów wygranych przez PO? Nie zauważyłem. Jeśli w jakiejś publikacji dał wyraz swojemu zatroskaniu losem portfeli drobniejszych inwestorów na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, proszę mi dać znać. Zamieszczę wtedy sprostowanie.
Załamanie, jakiego doświadczają notowania akcji na warszawskiej giełdzie, są pochodną kilku czynników. Jednym z nich może być wybór PO i gwałtowny powrót do najgorszych praktyk lat dziewięćdziesiątych. Po prostu należy zadać publicznie takie pytanie.
Demokracja to nieustanna debata publiczna i uczciwość tej debaty wymaga, by takie pytanie padło i zostało publicznie rozważone. Decydujący wpływ na giełdę ma sytuacja na światowych rynkach. Należy jednak zapytać, czy Polacy są mniej pewni swoich inwestycji giełdowych i robienia interesów pod rządami PO. To temat, o którym trzeba mówić, bo o takich rzeczach mówi się w każdej normalnej demokracji. Od tego jest debata publiczna, by rozważać za i przeciw.
Należy o tym mówić tym bardziej, że 13 lipca 2007 Dziennik opublikował oszustwo na temat giełdy. W tym oszukańczym artykule Dziennik twierdził "Od kilku dni notowania akcji wielu firm na warszawskiej giełdzie bezlitośnie spadają." 27 grudnia w swoim blogu wykazałem, że tamten artykuł był parszywym kłamstwem.
Dlaczego Dziennik podjął decyzję o publikacji tego kłamstwa? Może dlatego, że 13 lipca ABW i CBA weszły do biura Ryszarda Krauze. Możliwe, że w związku z tym Dziennik chciał spowodować gwałtowną wyprzedaż akcji lub przynajmniej stworzyć wrażenie, że taka wyprzedaż nastąpiła i miała związek z wyrzuceniem Leppera z rządu.
Kilka tygodni później Anna Marszałek i Paweł Reszka napisali dwuczęściowy artykuł na pierwszej stronie Dziennika, w którym próbowali przekonywać, że Krauze bał się spadku cen akcji Petrolinvestu, jego firmy debiutującej w tych dniach na giełdzie i dlatego chciał zawiadomić Leppera o prowokacji agentów CBA. Teza artykułu bzdurna. Ale funkcjonariusze Marszałek i Reszka zadanie wykonali.
Przypominam, że kiedy frank szwajcarski podskoczył względem złotego o dwa procent jesienią 2005, Tomasz Lis w Polsacie we Wiadomościach straszył rychłym krachem. Straszyli też liczni dziennikarze i politycy PO.
Teraz nastąpiło coś w rodzaju krachu giełdowego i co? Gdzie oni są? Igor Janke i reszta przyjaciół Ryszarda Krauze? W Rzeczpospolitej niejaki Jabłoński napisał, że Polacy panicznie wycofywali pieniądze z funduszy inwestycyjnych, bo są biedni. Tylko skończony dureń mógł tak napisać. Można nazwać pobratymców niedoświadczonymi w zarządzaniu finansami na giełdzie. Ale nie biednymi. Biednym jest on - biedny umysł.
Drugiego września 2007, już po konferencji prasowej prokuratora Engelkinga, w której przedstawiono nagrania kamer wideo z hotelu Marriott i nagrania rozmów telefonicznych znajomych Krauzego, Igor Janke robił wszystko, by odciągnąć uwagę od mafijnego kontekstu nagranych rozmów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz