Delegatura Gazety Wyborczej, dla niepoznaki zwana Newsweekiem:
W tak ważnej sprawie nie można się powoływać na anonimowego "polityka PiS zaangażowanego w tę operację". Autorzy artykułu równie dobrze mogą kłamać. Na jakiej podstawie mielibyśmy im wierzyć? A jeżeli jednak z kimś z PiS rozmawiali i są to słowa przytoczone dokładnie, to mógł to być np. czegotoniemówiący Jacek Kurski, który już dawno powinien wylecieć z PiS za swoje wyskoki.
Kłamstwo może też polegać na tym, że słowa "Było dla nas jasne, że uderzając w Schetynę, tak naprawdę zaatakujemy Tuska" mogły paść odnośnie zupełnie innej sytuacji, niemającej związku z aferą hazardową. Kluczowe słowa cytatu to "jeden z polityków PiS zaangażowanych w tę operację". Sądzę, że to kłamstwo wymyślone w redakcji. To sugestia spisku i zażarta obrona obecnego rządu. Tak po prostu, bez wyjaśniania, dociekania. Takie zdanie mogłoby może mieć jakąś wiarygodność, gdyby przez ostatnie dwa lata Newsweek nie szedł w pierwszym szeregu propagandystów PO.
W przeszłości wielokrotnie Newsweek się kompromitował. Przypomnijmy choćby to, co pisali w sprawie Sawickiej. Propagandyści Newsweeka wcześniej zatrudnieni byli w Wyborczej. Kiedy złapano Sawicką, nie sięgnęli nawet po materiały z Internetu, choćby zdjęcia, jak te pokazane przez mnie w tym blogu.
Kiedy półgębkiem wspomnieli o sprawie Wojnarowskich z Lubina, którym patronuje Schetyna (patrz błyskawiczna kariera w PO Norberta Wojnarowskiego handlującego długami szpitali; na Dolnym Śląsku to Schetyna musiał decydować o tych awansach), uczynili to prawie rok po aresztowaniu Sawickiej i opublikowaniu przeze mnie materiałów o handlu długami szpitali. Krótki artykulik o Wojnarowskich powisiał w portalu Newsweeka kilka godzin, po czym został usunięty. W e-mailu do redakcji Newsweeka wytknąłem im, że pisałem o tym pierwszy.
Sawicka działała na Dolnym Śląsku. Bywała również w Lubinie i znała Wojnarowskich. Jeśli w materiałach z podsłuchów Sawickiej jest mowa o szpitalu w Lubinie, to oczywiście trzeba sprawdzać także działalność Wojnarowskich, którzy zarabiali na długach szpitali na Dolnym Śląsku, w tym i szpitala w Lubinie. Pisałem o tym. Żadne, podkreślam, żadne medium nie zająknęło się na ten temat.
Nie było żadnych pytań, żadnych dociekań, żadnego zbadania powiązań PO na Dolnym Śląsku, skąd wywodzi się Schetyna. Media, która nie chcą patrzeć władzy na ręce? Mają nieporównanie większe możliwości zbadania tematów niż bloger. To nie prasa, to funkcjonariusze. Zamiast wyjaśniać fakty, kojarzyć ludzi i zdarzenia, są na służbie obecnej władzy. To są funkcjonariusze Newsweeka. Zamiast dociekać faktów i informować, wykonują operację "obrona rządu PO".