Kłamie, wmawiając czytelnikom polskiego wydania Newsweeka (powielającego z grubsza Gazetę Wyborczą), że agresja, wulgaryzmy i przemoc wyrażana w portalach internetowych jest nieunikniona, bo redakcje walczą o jak największą ilość kliknięć:
Fakt, że w internecie są segmenty wstrętne, jest oczywisty. Walka z tym zjawiskiem nie budzi wcale kontrowersji. Tyle że do tej walki nie potrzeba wszczynać wielkiej debaty publicznej. Wystarczy sprawny moderator eliminujący wpisy obelżywe i sprzeczne z prawem. Problem w tym, że taki moderator wcale się nie opłaca zarządcom portali internetowych - także, a może zwłaszcza tych, które są sieciową emanacją tradycyjnych, papierowych gazet. Odkąd bowiem wśród dziennikarzy zapanowało przekonanie, że jedyną szansą na przetrwanie prasy jest internet, pomiędzy redakcjami trwa walka o "klikalność".
Pamiętajmy, że podstawową metodą manipulacji społecznej ubekistanu jest zarządzanie agresją. Wszystkie media mają za zadanie wzniecać i podtrzymywać agresywny prymitywizm. Ma to zniechęcać normalnych obywateli do udziału w debacie publicznej. Dzięki całkowitej dominacji we wszystkich mediach ubekistan może bez przeszkód sterować obrazem rzeczywistości w głowach obywateli, co zwane jest także "praniem mózgu".
Prymitywizm był podstawową cechą manipulacji w systemie komunistycznym. Dziś jest nadal skutecznie stosowany w środowiskach zbliżonych do SB.
Prymitywizm i agresja w Internecie potrzebne są tym środowiskom również jako tło dla drobiazgowo przemyślanych ataków liderów Platformy Obywatelskiej. Język liderów PO jest językiem esbeckim.