W witrynie internetowej Instytutu Studiów Politycznych PAN pod adresem http://isppan.waw.pl/apel/index.htm umieszczono "Apel do Najwyższych Władz Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie tzw. Obławy Augustowskiej". W lipcu 1945 siły radzieckiego kontrwywiadu wojskowego aresztowały kilka tysięcy osób, z których ponad tysiąc zginęło bez wieści.
Dziwacznie brzmi powoływanie się na
historyka rosyjskiego Nikity Pietrowa, zwłaszcza ujawnienie przesłanego przez generała Abakumowa, szefa kontrwywiadu wojskowego, do szefa NKWD Berii szyfrogramu, z którego wynika, iż zaginieni bez wieści obywatele polscy zostali zapewne zamordowani gdzieś na byłych terenach niemieckich w Prusach Wschodnich.To tylko wymówka, bowiem po 1990 unikano na różne sposoby poszukiwania ofiar mordów sowieckich.
Dalej w apelu piszą "Ofiary te nie weszły do narodowego panteonu". Przecież nie o "panteon" tu chodzi. To sztuczne i cudaczne słownictwo.
Dalej piszą
Czujemy się w obowiązku zaapelować do Władz RP o podjęcie działań na najwyższym szczeblu mających na celu przynajmniej ujawnienie przez Rosję pełnej listy Ofiar i miejsca Ich spoczynku. Pragniemy zapewnić naszych sąsiadów, że ów gest humanitarny i poszukiwanie prawdy nie są obliczone na psucie stosunków polsko-rosyjskich, lecz mają służyć ich poprawie i budowie korzystnego dla Rosji jej wizerunku i w Polsce, i w Europie.A wcześniej przez 24 lata, jakie upłynęły od 1990 nie czuły się te osoby w obowiązku występować w tej sprawie? Tekst pisany na klęczkach przez ludzi uzależnionych od władz komunistycznych.
Na dziś pod apelem podpisało się 13354 osób.
Jak widać na załączonym wyżej obrazku wymyślono "Ambasadora Prawdy". Taki tytuł miałby przysługiwać tym, którzy zebrali przynajmniej 50 podpisów pod apelem. Łatwo się domyślić, że najłatwiej zostaną takimi "ambasadorami" funkcjonariusze. Celem jest oczywiście to, co zwykle: przejmowanie kontroli nad narracją i kontynuacja fałszowania pamięci. Natomiast zwykli ludzie, którzy podpisali apel, trafili zapewne na listy osób przeznaczonych do likwidacji, jeśli ich tam jeszcze nie było. Tym razem jest to likwidacja społeczna, nie fizyczna. Jest to jednak kontynuacja metod ludobójstwa sowieckiego.
Piszę to m.in. na podstawie doświadczeń moich własnych i mojej rodziny, która była obiektem prześladowania NKWD i tajnych służb komunistycznych PRL współpracujących z ich moskiewskimi mocodawcami. Prześladowanie to nie zakończyło się w 1990. Trwa do dziś.