piątek, 7 grudnia 2007

Uda(wa)ny blog

Blog HGW Watch powstał rok temu, początkowo pod nazwą Bufetowa Watch i bardzo szybko zyskał sporą popularność. Przynajmniej tak relacjonują media. Autor sumiennie notuje to, co ma związek z Hanną Gronkiewicz-Waltz na stanowisku Prezydenta Warszawy. Zebrał pochwały i prawie żadnej krytyki. Robi to dokładnie. Za dokładnie. Czy ktoś czytał te wszystkie elaboraty, że gdzieś tam HGW nie wybudowała dwóch metrów chodnika? Nuda z premedytacją.

Sądzę, że autor HGW Watch nie jest autentyczny. Został tak karykaturalnie zaatakowany przez Wyborczą niedawno, że aż trudno uwierzyć w taką głupotę redakcji GW. Przynajmniej ja nie wierzę. HGW Watch powstał po to, by nie powstał inny bardziej drapieżny blog. Wmówiono ludziom, że blog jest świetny. Pochwalił Max Kolonko w wywiadzie dla money.pl. Pochwaliła Polityka i zrobiła wywiad. Jakiś BHPExpert też pochwalił. Za dużo pochwał. To niewiarygodne! Sami życzliwi.

W blogu znajduje się rubryka z odsyłaczami do wzmianek w mediach. Portal money.pl i Kolonko pochwalili bufetowa watch, podkreślając "oczywiście", że to taka polska kopia bloga Blairwatch. Zajrzałem na Blairwatch. Żadnych podobieństw nie widzę.

Ktoś inny wspomniał, że to taka konstruktywna krytyka. No, o to właśnie chodzi. O to chodzi.

Sam początkowo też dałem się nabrać. Wiedziałem o istnieniu bloga, ale raz kiedyś zajrzałem i dałem sobie spokój. Po ataku Wyborczej zajrzałem ponownie. Zrobiłem też krótki wpis o ataku Mordolandii na niezależnego blogera. I o to zapewne chodziło. O podkręcenie zainteresowania tym blogiem i oglądalności. Stara metoda.

Blog hgw-watch.pl ma solidne wsparcie w postaci opinii na blogach "stowarzyszonych". Piszą, że absolutne mistrzostwo wśród i inne bzdety. To jest po prostu kronika i tyle.

Wątpię, żeby autorowi się chciało kontynuować nudną pisaninę przez kolejne trzy lata rządów HGW w Wwie. Zamiary mogły być inne. Przerysowany atak Wyborczej może być wstępem do jakiejś spektakularnej wpadki blogera. Wszędzie nagłaśniają, że ktoś z PiS daje mu cynk, jakieś dokumenty. Nic prostszego niż po nakręceniu opinii publicznej zrobić wielką wpadkę, której odium spadnie na anonimowego Michała P. i na PiS. Opinii publicznej wmówiono, że PiS współpracuje z nim. Jeśli bloger poniesie jakąś prestiżową porażkę, np. opublikuje sfałszowany materiał, zrobi się skandal, który Wyborcza i jej przybudówki wykorzystają do ataku na PiS. Napiszą, że PiS tak ma, że nic tylko śledzą i podsłuchują aż sami zaplątali się we własne sidła. To bardzo prawdopodobne. Trzeba tylko zaczekać na odpowiednią chwilę.

Przykład z komentarza pod pierwszym wpisem:

Czepianie się jakiejś Czajki, wktórej HGW nie miała żadnych możliwości działania (poniewaz została bezczelnie zaszantażowana)jest naprawde oznaką tego, że nie ma żadnych konkretnych podstaw do tego, żeby ją tak krytykowac.
Właśnie o to chodzi, żeby nie było podstaw. :)

Jednak ze względu na obawy przed usamodzielnieniem się społeczeństwa (wszystkie ręce na pokład!) blog może działać dłużej. Tak długo, jak długo da się utrzymać ten fałsz.

Takich udawanych blogów jest znacznie więcej. Niektóre z nich znajdują się wśród linków na blogu HGW Watch. Całe kółko wzajemnej adoracji. Po co ktoś traci czas, żeby je produkować? Dobre pytanie.

Brak komentarzy: