poniedziałek, 21 marca 2016

Kontrola narracji publicznej

W liście do premiera z 14 listopada 2012 Małgorzata Głuchowska napisała
Moje doświadczenia, poparte dowodami i obszerną dokumentacją upoważniają mnie do sformułowania następującego twierdzenia: Wysiłek aparatu władzy różnych szczebli skupia się na wykazywaniu, że człowiek prześladowany nie ma racji, że rację mają prześladowcy. Zatwierdza i tuszuje wszelkie nieprawości dokonane na szczeblu niższym. Tu każdy trybik jest na swoim miejscu. Prześladowany jest traktowany jak wyjęty spod prawa. Aparat prześladowczy działający pod przykrywką aparatu państwowego prowadzi obławę na obywatela, który ośmielił się skorzystać z przysługujących mu praw.
Zupełnie inaczej ten sam aparat działa, kiedy trzeba przestrzegać prawa, Konstytucji RP i ustaw stanowionych przez Sejm. Staje się on wówczas skrajnie nieudolny. Najwyraźniej to nie ustawy i nie Konstytucja są osią, wokół której zorganizowana jest działalność wspomnianego aparatu.
[...]
Panie Premierze, drogę niższych instancji już przeszłam. Już bardzo dobrze wiem, jak nie-funkcjonuje państwo polskie.
W połowie czerwca 2014 opublikowano nagrania dokonane jakoby w połowie lipca 2013, na których były minister spraw wewnętrznych mówił "państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje". Stwierdzenie to przywoływano potem wielokrotnie w mediach jako "diagnozę" stanu rzeczy. Należy jasno powiedzieć, że nagrania zostały rozpowszechnione w celu utrzymania kontroli narracji publicznej, a nie w celu ujawnienia czegokolwiek. Nie ma żadnych dowodów na to, by nagrań dokonano bez zgody osób nagranych.

Oryginalna myśl i diagnoza zostały sformułowane w liście M. Głuchowskiej do premiera D. Tuska z 14 listopada 2012.