czwartek, 8 listopada 2007

O szkodliwości donosów SB

W sprawie księży, którzy jakoby przez grzeczność chodzili na herbatki z esbekami, aby ich rzekomo ewangelizować i rozmawiać o nowych trendach kulturalnych.

Pozwalam sobie zacytować celne wypowiedzi użytkownika czuma z forum http://www.lpr.int.pl/forum/, którym jest chyba poseł PO Andrzej Czuma. Mam nadzieję, że ich autor nie będzie miał nic przeciwko temu. Załączam ku przestrodze. Źródło jest tutaj.

W drugiej z przytoczonych wypowiedzi czuma odpowiada Wielomski, który dwoi się i troi, by bronić Wielgusa.

________________________________________________________________
Udzielenie SB dowolnej informacji na temat osoby trzeciej było dla tej osoby krzywdzące. Taka jest obiektywna prawda i takie jest stanowisko obowiązującego prawa (status pokrzywdzonych otrzymują ci, na których SB zbierała informacje).

Celem zbierania informacji przez SB było bowiem niszczenie ludzi. Nie ma żadnej różnicy między wsypaniem trucizny do fistaszków a udzieleniem informacji, że ofiara lubi fistaszki. Ten co gadał i ten co wsypywał są równie winni albowiem obaj byli niezbędnymi elementami łańcucha zbrodni.

Zrelacjonuję Panu prawdziwy dialog z roku 1971. W pewnym momencie SB dopuściła adwokata do aresztowanego znajomego mojej rodziny (zarzut: próba obalenia ustroju socjalistycznego siłą). Adwokat obejrzał jego zeznania i pyta: Czemu Pan tym ubolom tyle opowiadał?

Znajomy: Ja im same nieszkodliwe rzeczy opowiadałem.
Adwokat: W rozmowie z SB nie ma nieszkodliwych zeznań.
Znajomy: To co miałem mówić?
Adwokat: Pomidor. Na każde pytanie: pomidor. Pytają Pana o godzinę - proszę mówić: pomidor.
________________________________________________________________
Adam Wielomski napisał:
Nigdy nie uważałem, że kolaboracja z wywiadem zagranicznym PRL jest czymś kompromitującym.


Wielomski kłamie w żywe oczy. Nie istniało nic takiego jak "wywiad zagraniczny PRL". Natomiast w strukturze Służby Bezpieczeństwa istniał Departament I, ściśle powiązany z KGB, który m.in. walczył z organizacjami polonijnymi, organizował morderstwa i napady poza granicami PRL, pozyskiwał informacje itp.itd. Ubolki z Departamentu I byli najbardziej zaufanymi współpracownikami KGB w PRL.

Czy praca dla KGB nie jest kompromitująca? Dla środowiska, z którego p. Wielomski się wywodzi - najprawdopodobniej nie. Z punktu widzenia interesu Polski - oczywiście tak.


Adam Wielomski napisał:
Jako naukowiec w pełni rozumiem, że inny naukowiec chce wyjechać za granicę na stypendium. Być może w PRL po prostu nie było innej możliwości wyjazdu niż podpisanie zgody na współpracę z wywiadem.


Też myślę, że arcybiskup Wielgus jest w głębi duszy cynicznym cwaniakiem, gotowym dla własnego interesu postawić Diabłu potężną świecę, że o ogarku nie wspomnę.

Adam Wielomski napisał:
W takiej sytuacji trzeba było podjąć dramatyczną decyzję czy praca naukowa, czy podpis? Jestem w stanie zrozumieć tych, którzy wybrali podpis

Tym razem, kiedy ręka chciała zamienić pałkę na pastorał, wyszły z biurka ślady dawnych zasług dla PRL.


Adam Wielomski napisał:
z góry nie mając zamiaru na nikogo niczego donosić.


Kabaret. Wszyscy szpicle zapewniają, że na nikogo nie chcieli donosić i w ogóle nikomu krzywdy absolutnie nie zrobili. A tak naprawdę to donosili z pobudek patriotycznych, bo wcale im na paszporcie nie zależało:

Adam Wielomski napisał:
Zadanie, jakie miał dostać ks. Wielgus, czyli rozpracowywanie ośrodków ukraińskich nacjonalistów, nie byłoby nawet niczym kompromitującym. Ci „nacjonaliści” to wszak nic innego jak pogrobowcy banderowców z UPA


no i wcale się z zadania nie wywiązali:


Adam Wielomski napisał:
Zauważmy jednak, że ks. Wielgus z zadania się nie wywiązał.


a w rzeczywistości działali przeciw SB:


Adam Wielomski napisał:
ks. Wielgus oszukał SB, wyłudził paszport, wyjechał i nie wykonał zadania wywiadowczego.


Zreasumujmy:

Abp.Wielgus nie miał żadnych kontaktów z SB. Kontaktował się tylko po to, żeby oszukać SB i wyłudzić paszport. No i nie pisał donosów, tylko pisemnie oszukiwał eSBeków i to nie dla paszportu, tylko dla Kościoła i Ojczyzny. W PRL donosiły tylko krasnoludki. Wredne takie małe chowały się po kątach i pisały donosy. A potem dały nam łupnia w Warszawie.
________________________________________________________________
Adam Wielomski napisał:
ostatnio środowisko Marszałka Sejmu popełniło potworny błąd polityczny, jakim było zaangażowanie się w kampanię zniesławiania hierarchów Kościoła przy okazji Afery Wielgusa.


Jeśli ktoś nazywa ujawnianie szpiclów SB "kampanią zniesławiania" to niemal na pewno sam był konfidentem. W przypadku p.Wielomskiego sprawa jest nieco bardziej złożona. Spotkałem jego mentorów w okresie podziemia. Owi - pożal się Boże - monarchiści twierdzili wówczas, że komuchy lepsze są od antykomunistycznej lewicy. Lizali w ten sposób ręcę TW "Wolskiego" licząc na jakieś ochłapy z komunistycznego stołu.

Oczywista komuchy miały ich wiadomo gdzie. Dostali tylko skromne bonusy za raporty i tyle tego monarchizmu wywalczyli. Udało im się jednak przygarnąć gromadkę ludzików oszołomionych myślami typu: "większość to król" albo "królem powinien być Janusz Korwin-Mikke bo JKM to Jego Królewska Mość". Itp. To co ich mentorzy traktowali jako parawan dla kapusiowania młody narybek wziął za poważne myśli.

Brak komentarzy: