niedziela, 30 marca 2008

Komsomolcy

Dalszy ciąg tego samego. Dzień po dniu, artykul po artykule. Żmudna praca funkcjonariuszy.

Jan Wróbel, Dziennik, 29 marca 2008

A to fragment artykułu czołowego komsomolca Igora Janke w Rzeczpospolitej sprzed paru dni. Funkcjonariusz Janke usprawiedliwia wszelkie porażki rządu.

Igor Janke, Rzeczpospolita, 26 marca 2008

Biały szczyt nie okazał się spektakularnym sukcesem, bo pewnie nie mógł nim być. Z ogólnymi rekomendacjami zgodziło się co prawda 75 proc. uczestników, ale nie zgodzili się kluczowi gracze - największe zawiązki zawodowe.

Jednak dobrze, że rząd nie przedłużał tej dyskusji, skoro nie mogła ona posunąć sprawy do przodu. Nie przyniesie wiele, bo wszyscy uczestnicy i tak z góry wiedzieli, co kto ma do powiedzenia. Projekty ustaw leżały już wcześniej w Sejmie i obrady szczytu tylko opóźniły rozpoczęcie nad nimi prac.

Dobrze, że w końcu parlament może się wziąć do roboty. Nie da się wszystkiego ze wszystkimi uzgodnić. Nie wszyscy mogą być zadowoleni, a rządzić trzeba.
Po komsomolsku tłumaczy porażki rządu.

Janke był obiektem ataku w tzw. raporcie PO na temat mediów jesienią 2006. Pisałem już wcześniej o tym, że tamten atak był pozorowany, aby ludziom się wydawało, że Janke nie jest człowiekiem PO i ubekistanu. Po likwidacji WSI ubekistan podjął decyzję o stworzeniu portalu salon24.pl, sztucznego ekosystemu, w którym ubekistan udaje, że reprezentuje różne opinie społeczne i polityczne.

środa, 26 marca 2008

Funkcjonariusz Zaremba na posterunku

Udający życzliwego. Klasyczna robota w esbeckim stylu. Konsekwentne, nieustanne ataki na Jarosława Kaczyńskiego według recept komunistycznych i postkomunistycznych służb specjalnych. Metoda negatywnych skojarzeń. Wystarczy zobaczyć początek artykułu. Reszta w tym samym stylu.



Stała, systematyczna praca tego funkcjonariusza, podobnie jak wielu innych, polega na żmudnym programowaniu w społeczeństwie negatywnych skojarzeń z osobą Jarosława Kaczyńskiego. Zawartość informacyjna się nie liczy. Ważne są automatyczne skojarzenia.

Ubekistan realizuje zadanie rozbicia PiS.

Z mediów nie dowiecie się państwo, co dzieje się w Polsce. Media są bowiem narzędziem pracy operacyjnej ubekistanu.

piątek, 21 marca 2008

Fałszerstwa Wildsteina

Fragment programu Bronisława Wildsteina Cienie PRL, (mój roboczy tytuł: Wildstein ujawnia ujawnione) nadawanego w środy w TVP. Proszę zwrócić uwagę, kogo Wildstein zaprosił do studia. Jerzy Jachowicz. Człowiek od brudnej roboty.



W listopadowym programie w TVP Kuba Strzyczkowski do rozmowy z Antonim Macierewiczem zaprosił Jachowicza z Wróblewskim, byłym naczelnym polskiej edycji Newsweeka, którzy wygłosili tam następujący pogląd na lustrację:

Po co się tym zajmować tym całym brudem, tym bagnem? Jeśli istnieje ryzyko, że materiały WSI i SB mogą kogoś skrzywdzić, to skończmy z tym raz na zawsze i zamknijmy archiwa. Zabetonujmy.
Wiadomo, że weryfikowanie archiwów nie jest pracą łatwą. To długi proces. Można się czasem pomylić lub paść ofiarą sprytnie zorganizowanej prowokacji. Można też wynieść z IPN listę nazwisk i sprowokować zamęt - dokładnie tak, jak zrobił to właśnie Bronisław Wildstein, działając tym samym przeciwko rzeczowej, porządkującej lustracji. Dokonał prowokacji, która miała utrudnić przeprowadzenie lustracji.

Zatem głoszenie poglądu, że jeśli są jakieś wątpliwości co do archiwów komunistycznych i postkomunistycznych służb specjalnych, to należy je zabetonować, jest w istocie głosem przeciw lustracji i przeciw poznawaniu mechanizmów i ludzi związanych z dyktaturą komunistyczną.

W programie Wildsteina mówi się o funkcjonariuszach reżimu komunistycznego, nie dając głosu jego ofiarom. Wszystkie trzy dotychczasowe audycje Wildsteina z tej serii zajmowały się wyłącznie ludźmi aparatu przemocy PRL. Czy w ten sposób można opowiedzieć prawdę o PRL? Oczywiście nie. To formuła fałszywa. Wildstein doskonale o tym wie. Dlaczego więc to robi?

To jest dobre pytanie, a odpowiedź na to pytanie każe postawić cały szereg innych pytań, z których każde kolejne przedstawia Wildsteina w coraz gorszym świetle.

Krótko mówiąc, Wildstein świadomie dokonuje kłamstwa. Gdyby w analogiczny sposób analizowal czasy drugiej wojny światowej, to zamiast mówić o ofiarach Holocaustu i ich przeżyciach, mówiłby o rozgrywkach frakcyjnych w NSDAP i skrzywdzonych funkcjonariuszach Gestapo i niesłusznie pomówionych tajnych współpracownikach nazistowskich służb specjalnych.

Relacja jednego człowieka, którego zniszczyło SB jest więcej warta, niż wszystkie gdakania o rozterkach agentów SB. Dlaczego zatem w TVP nie widać zwykłych ludzi niszczonych przez SB? Odpowiedź jest prosta. Bo polskojęzyczne media (i Wildstein w szczególności) nie działają na rzecz społeczeństwa. Reprezentują interes ubekistanu.

niedziela, 16 marca 2008

Kazimierz Ujazdowski z Zesraelem w Salonie 24

Kiedy Kazimierz Ujazdowski odszedł z PiS, zaopiekował się nim Igor Janke. A to na dyskusję w ubloidzie zaprosił (Rzeczpospolita) i obolałe ego zapewne podbudował, a to na członka Salonu 24 wciągnął. A tam, w salon24.pl Kazimierz Ujazdowski znalazł się w takim oto towarzystwie.

Michał Ujazdowski, Salon24.pl, Igor Janke, Zesrael

I w takie towarzystwo wlazł były minister kultury. Piszę "wlazł", bo napisać "wszedł" byłoby afrontem dla słowa "wszedł".

Żeby polityk wysokiego szczebla był tak nierozgarnięty? To jak on zaszedł tak wysoko? Żeby aż tak bazy nie czaić?

Dziwne są przypadki "nierozgarnięcia" niektórych polityków PiS. O przypadku Pawła Poncyljusza, pupilka TVN24 pisałem już wcześniej.

Wariat czy ...? W miejsce kropek proszę wstawić sobie inny wyraz wedle własnego uznania.

PS. W witrynie store2008.yoyo.pl ktoś masowo linkuje moje posty. Robi to nielegalnie. Wygląda to na typową robotę ubekistanu, który usiłuje przykleić się za wszelką cenę.

czwartek, 13 marca 2008

Piotr Semka

Semka kolejny raz na zadany temat. Cały czas, stale, jedno i to samo: za wszelką cenę zniszczyć polityka Jarosława Kaczyńskiego.

Piotr Semka, Rzeczpospolita, 12 marca 2008

To się nazywa totalitaryzm medialny. Totalitaryzm w mediach przenosi się na totalitaryzm w społeczeństwie. Skutki widać w Rosji.

Nie mając normalnych mediów, nie mamy demokracji.

Totalitaryzm w mediach realizują ci sami, którzy pracowali dla dyktatury komunistycznej, ale teraz dobrali sobie już młodsze pokolenie. Cele podobne. Nie dopuścić do swobodnej wymiany opinii w społeczeństwie. Nie dopuścić społeczeństwa do głosu. To charakterystyczna cecha wszelkich totalitaryzmów. Totaliści zastanawiają się, jak zmajstrować poglądy ludziom. Totaliści z ludźmi nie rozmawiają. Totaliści mówią ludziom, co mają myśleć. Robią nieustanne pranie mózgu.

Weźmy taki totalista i funkcjonariusz Igor Janke. Właśnie w celu narzucania i majstrowania ludziom poglądów stworzył (lub jemu stworzono, a on tylko daje twarz) Salon24. Oczekując zmian po ostatnich wyborach w Salonie 24, prowadzono działania mające na celu skanalizowanie wszelkich przejawów niezależności. Wyznaczeni ludzi udawali rozłam z Salon24. Tworzyli pozory różnic zdań. Sterowano agresją. Niewygodne wpisy cenzurowano, nie umieszczając ich na stronie głównej. W ten sposób zablokowano np. kilka moich wpisów na temat relacji Sawickiej z liderami PO. Zdjęcia, jakie się pojawiały w tych wpisach nie pochodziły z żadnych tajnych, niesprawdzonych źródeł. Pochodziły z witryn samej Platformy. Igor Janke rękami swoich administratorów nie wpuścił tych postów na stronę główną. Czego się obawiał? Wolności słowa. Bluzgi i agresja były publikowane bez problemu, bo to część wyróżniająca ubekistan od reszty społeczeństwa.

Janke stale popełnia fałszerstwa. Mówił np. dla Polityki, że w salon24.pl dominują prawicowi blogerzy! Zapewne z fałszywkami Galbą i Kataryną na czele. I z Wielomskim. I z Marylą zagłuszarką. Przecież fałsz widać na kilometr.

Żeby ukryć ten fałsz, stosuje się agresję i boksowanie w klinczu. Cały czas mają być flaki szarpane, żeby zagłuszyć fałszerstwa. Kiedy jest spokojnie, łatwiej przecież zauważyć kłamstwa i wszelkiego rodzaju fałszerstwa.

No i macie całego funkcjonariusza Janke. To bardzo niebezpieczny człowiek. Choćby dlatego, że daje twarz tak jednoznacznie sfałszowanemu przedsięwzięciu.

To część operacji prowadzonej we wszystkich mediach, a więc także w Internecie. Internet jest przecież ważnym środkiem docierania do ludzi.

Agresja, jaka dominuje w portalu Gazety Wyborczej, onet.pl, interia.pl i w niektórych innych miejscach nie jest wytworem naturalnym. Jest tworem sztucznym. Zadanie polegało na podniesieniu poziomu agresji w społeczeństwie. Jasne, że wielu ludzi dało się ponieść prowokacjom. O to chodziło. Wzniecić agresję, a potem umiejętnie nią sterować, by uderzać w ludzi o przeciwnych poglądach politycznych i we wszystko, co się wiąże z Polską naszych przodków. Świętem totalistów jest 17 września 1939. Wtedy zaczęło się to, co obserwujemy w mediach dzisiaj.

środa, 12 marca 2008

Bronisław Wildstein wychwala Gierka

W dzisiejszym programie wieczornym w TVP1 wychwala Gierka. Teoretycznie, na pozór, Wildstein Gierka krytykuje. Ale to mała zmyłka. Zaprosił wychwalaczy Edwarda Gierka i dał im pełne pole do popisu. Na ścianach zdjęcia z tamtych czasów z ponadnaturalnej wielkości postaciami. Tak się oddaje cześć i pokłon. Duży rozmiar oznacza szacunek. Bronisław Wildstein oddaje pokłon Gierkowi. W poprzednim odcinku oddawał pokłon Kiszczakowi.

Bronisław Wildstein, TVP1, 12 marca 2008, Edward Gierek, PRL, dyskusja w studio telewizyjnym, program autorski, obrona dyktatury komunistycznej

Bronisław Wildstein, TVP1, 12 marca 2008, Edward Gierek, PRL, dyskusja w studio telewizyjnym, program autorski, obrona dyktatury komunistycznej

W ten sam sposób programy Moniki Olejnik (Kropka nad i) i Teraz My w TVN24 służą jako rozgłośnia ubekistanu do wygłaszania zmyślonych najdzikszych oskarżeń pod adresem PiS. Ta sama metoda. Wystarczy, że autor zaprosi do studia paru ludzi wychwalających komunizm.

Pora spojrzeć prawdzie w oczy. Wildstein nie jest tym, za kogo się podaje. Proszę czytać i oglądać ze zrozumieniem. Równie dobrze można rozważać, kto był mniej okrutny w przywództwie NKWD, a w związku z tym zasługuje na pochwałę, bo na rękach ma krew mniejszej liczby osób. Takie rozważania to domena biuletynów komunistycznych. Jarosław Kaczyński użył nazwy "kwartalnik KPP" (Komunistycznej Partii Polski) w odniesieniu do Gazety Wyborczej, która z lubością rozdziela komunistyczny włos na czworo.

Pozdrawiam serdecznie.

Funkcjonariusz Anna Marszałek

Ubloid Dziennik kolejny raz pisze o zagłuszaniu telefonów komórkowych podczas akcji pielęgniarek w budynku rządowym latem ubiegłego roku.

Anna Marszałek, Dziennik 11 marca 2008, socjotechnika, ubekistan, Tusk, Platforma Obywatelska, Axel Springer, kłamstwa, lies of so-called journalists, bezpieczeństwo państwa, security of the state, strajk tzw. pielęgniarek, czerwiec lipiec 2007, Janusz Kaczmarek, Ryszard Krauze, Andrzej Lepper, Beata Sawicka, Kornatowski, Marzec, służby specjalne


Kolejna publikacja na ten temat oznacza potwierdzenie słów Jarosława Kaczyńskiego o ważnych sprawach z dziedziny bezpieczeństwa państwa, które się wtedy działy. Gdyby było inaczej, funkcjonariusz Marszałek nie pisałaby wiele miesięcy po fakcie. Co jest wielkiego w zagłuszaniu telefonów komórkowych osób okupujących budynek? Nic.

Dlatego kolejny atak na premiera Kaczyńskiego w tej sprawie potwierdza jego słowa. Reakcja ubekistanu wskazuje, że działy się sprawy ważne. Żadne tam pielęgniarki. Wcale nie o to chodziło. Zresztą nie wiemy, czy wszystkie były pielęgniarkami, albo czy były tylko pielęgniarkami.

Protest trwał ok. 27 dni, od połowy czerwca do połowy lipca. 6 lipca odbyła się manifestacja poparcia zorganizowana przez Forum Związków Zawodowych.

W nocy z 5 na 6 lipca Janusz Kaczmarek był u Ryszarda Krauze w hotelu Marriott. 6 lipca w Dzienniku ukazał się artykuł o tym, że Beata Sawicka ma kuzynkę w klasztorze zbuntowanych betanek. Nagle, ni stąd ni zowąd, Sawicka zaczęła odgrywać rolę kuzynki ciężko przestraszonej o los krewniaczki. A wcześniej ani mru-mru na ten temat. Nagle Sawicka zaczęła kursować między Kaczmarkiem, Tuskiem, arcybiskupem Życińskim, "rodzicami" kobiet z zakonu, funkcjonariuszami Dziennika i TVN.

6 lipca Lepper wycofał się w ostatniej chwili ze spotkania z agentami CBA.

Za dużo tych zbiegów okoliczności.

Annę Marszałek znamy np. z "załatwienia" Romualda Szeremietiewa, ministra obrony w rządzie Jerzego Buzka. Zdaje się, że do tej pory sprawa nie została zakończona. Szeremietiew nie może mówić, bo obowiązuje go klauzula tajności, a sąd trzyma sprawę w zamrażarce. Czasu na wyjaśnienie pomówień zawartych w artykule Anny Marszałek było przecież dość.

Dlaczego sąd tej sprawy nie doprowadza do końca?

A na przełomie sierpnia i września ubiegłego roku Marszałek z Pawłem Reszką opublikowali artykuł będący desperacką próbą znalezienia wymówki dla Krauzego, dlaczego oligarcha mógł mieć interes w ostrzeganiu Leppera przed akcją CBA.

poniedziałek, 10 marca 2008

Funkcjonariusz Ziemkiewicz produkuje

Kolejna dawka ubeckiej socjotechniki w wykonaniu funkcjonariusza Rafała Ziemkiewicza.

Rafał Ziemkiewicz, 9 marca 2008, socjotechnika, ubekistan, Rzeczpospolita

Schemat niezmienny. Funkcjonariusz wykonuje zadanie oblepienia przeciwników ubekistanu jak największą ilością jak najgorszych obelg. Powtarzam, co już kilka razy napisałem: celem ubekistanu jest wytworzenie podświadomych, negatywnych skojarzeń. Treść artykułów w ubloidach nieistotna. Ważne są obelgi. Tak postępował aparat propagandy komunistycznej, tak działa ubekistan dzisiaj i jego funkcjonariusz Ziemkiewicz.

Agresja trwa

Oto zdjęcie do głównego tematu w portalu GW.



Sam temat molestowania jest ważny i trzeba o tym rozmawiać. Ale zdjęcie? Zdjęcie jest z zupełnie innej parafii. Z ubeckiej parafii Fakty i Mity.

To zdjęcie wznieca agresję. Taki jest cel ubekistanu.

niedziela, 9 marca 2008

Brutalizacja narzędziem ubekistanu

Okładka potworna. Haniebna. Nie zauważyłem, aby ktoś protestował. A przecież wszystko się wewnątrz przewraca na jej widok.

Newsweek Polska, 3 marca 2008, okładka, powieszony miś, hanged teddy bear, Newsweek Polish edition, violence, brutality, totalitarian methods in the Polish media

Brak ostrego potępienia tej okładki jest najlepszym dowodem, jak daleko posunął się proces brutalizacji.

Komu służy ubloid (tabloid)

Nie tak dawno zacząłem pisać o ubloidach udających gazety (ubloidem nazywam tabloidy ubekistanu), a tu proszę, już w ubloidzie Reczpospolita podejmują wątek.



Wątek ataku na osobę funkcjonariusza mediów to trochę za mało, by nazywać publikację tabloidem.

Zwróćmy uwagę na charakter wypowiedzi pani Czaczkowskiej: konflikt osobisty z inną redakcją. Bardzo popularna metoda zagłuszania - przypomnę choćby niedawne udawane konflikty Ziemkiewicza z Michnikiem (pozew Michnika) i GW albo pozew TVN przeciwko Sakiewiczowi z Gazety Polskiej, oba bezsensowne i oba zakończone ugodą po wcześniejszym rozjazgotaniu ich w mediach. To element zarządzania sceną publiczną za pomocą sztucznie rozdmuchiwanych konfliktów. Sztucznie stworzony konflikt prezentowany jest w sposób maksymalnie emocjonalny, aby zmusić publiczność do emocjonalnego opowiedzenia się za którąś ze stron.

Emocjonalna presja ma przykryć fałszerstwo faktów.

Te sztuczne konflikty to zwykłe ustawki, które mają ogłupić czytelnika i widza. Pobudzony emocjonalnie czytelnik lub widz staje się łatwym obiektem manipulacji. To podstawowy mechanizm medialny ubekistanu.

Normalny człowiek, chcąc postawić zarzut typu "nie jesteście gazetą, jesteście tabloidem", nie zrobi tego na podstawie przekręcenia informacji w wątku osobistym jakiejś pani Czaczkowskiej.

Te udawane konflikty, sztuczne wrzawy mają za zadanie odwrócić uwagę od spraw innych, ważniejszych. To nie osoba jakiejś Czaczkowskiej jest ważna.

A to pierwsza strona antyamerykańskiego ubloidu:



W sprawie tarczy rakietowej Rzeczpospolita wyczyniała już bardzo głupie rzeczy. Na przykład ilustrowała zdjęciem z jakiegoś protestu z Czech artykuł dotyczący polskiego aspektu tarczy. Była to bardzo oczywista antyamerykańska manipulacja. Chcieliby koniecznie rozdmuchać jakiś głośny sprzeciw.

Przypomnijmy też histeryczną pierwszą stronę Rzeczpospolitej sprzed paru tygodni - pisałem o tym - o amerykańskim satelicie mającym rzekomo spaść na Polskę.

Jak myślicie, kto najbardziej skorzysta na tej antyamerykańskiej kampanii ubekistanu?

sobota, 8 marca 2008

Bronisław Wildstein

Wieczorny program w TVP w środę. Do studia gospodarz programu zaprosił Wiesława Janika, byłego członka PZPR i ministra spraw wewnętrznych w rządzie SLD, dziennikarza z Krakowa i pewnego policjanta. Program dotyczył doboru kadry do pracy w policji, szybkich karier robionych przez byłych esbeków.

Pokazano w pewnym momencie Kiszczaka z wielkim godłem Polski za plecami. Po co? Całość była surrealistyczna i bezsensowna.

Odtworzono z taśmy wypowiedzi policjantów zwolnionych ze służby za działalność związkową, którym nie pozwolono powrócić do pracy po upadku komunizmu.

Mówił też z taśmy Ludwik Dorn w sympatycznym ciepłym oświetleniu.

Jeden z policjantów mówiących powiedzał coś negatywnego o Macierewiczu. Zarzut miał polegać na tym, że Macierewicz jako minister spraw wewnętrznych w 1992 zatrudnił na stanowisku szefa policji osobę z bardzo długim stażem w milicji. Bez wyjaśnień, taka wrzutka. Macierewicza nie spytano o zdanie. A ostatnio ubekistan atakuje go zarzutami o krótkie kursy przygotowawcze do pracy w kontrwywiadzie.

A chodzi przecież nie o to, jak długie były kursy, ale o atak na Macierewicza i nową służbę nie kontrolowaną przez ubekistan. Do służby w kontrwywiadzie musieli przyjść nowi ludzie.

Całość kuriozalna. Montaż i obraz miały zapewne sugerować ujawnianie tajemnic. Ponury głos narratora. Twarze osób zduplikowane w postaci szarego cienia. Mroczność.

Przywracanie pamięci publicznej Dorna, który w PiS znalazł się na torze bocznym? Przywracanie pamięci publicznej Janika? Po co?

Kolejny program z cyklu "Ujawniamy ujawnione". Po co? Nagranie kilku żalących się policjantów to za mało na sensowny program.

Wrzutkę z negatywną wzmianką o Macierewiczu Wildstein zrobił świadomie - jest autorem programu. Oczernianie "przy okazji" jest jedną z podstawowych metod ataku stosowanych przez ubekistan.

czwartek, 6 marca 2008

Ubloid zwany Dziennikiem

Desperacka reanimacja Leppera. Ubekistan robi, co może, aby nie zapomniano o Lepperze. Jak widać, będzie jeszcze ubekistanowi potrzebny. Pamiętacie te wszystkie występy Leppera w TVN? Te wszystkie banialuki, które wygadywał? I ciągłą obecność w czasie bardzo dobrej oglądalności? Lepper sam się wylansował? Oczywiście, że nie. Leppera wylansował ubekistan (Monika Olejnik, Teraz My i niekończące się konferencje prasowe) i ubekistan rzuca mu teraz linę ratunkową. Widocznie ma odegrać jeszcze jakąś rolę.

Ten sam ubekistan wściekle atakuje PiS. Doszli do wniosku, że największą szansę na zwalczanie PiS mają właśnie teraz. Olejnik zaprosiła Piotrowskiego, który reprezentuje męża Barbary Blidy. Ta sama konwencja, co z Lepperem i wszelkimi ciemnymi typkami ubekistanu. Zadaniem typka jest wygadywać niestworzone rzeczy w konwencji Faktów i Mitów, z którego czerpie obficie Platforma Obywatelska i medialnie sprzyjający jej ubekistan. Z normalnym państwem, z normalnymi mediami to już dawno nie ma nic wspólnego.

Dziennik, Monika Olejnik, Michał Karnowski, Morozowski, Gursztyn, mecenas Piotrowski, Andrzej Lepper, TVN, Kropka nad i, Teraz My

Dziennik, Monika Olejnik, Michał Karnowski, Morozowski, Gursztyn, mecenas Piotrowski, Andrzej Lepper, TVN, Kropka nad i, Teraz My

Czy w Polsce jest jakiś rząd? Czy on coś robi? Czy są jakieś ważne sprawy dziejące się tu i teraz? Nie widać, nie słychać. M.in. taki stan mediów właśnie miał na myśli Jarosław Kaczyński, mówiąc oględnie o "pracownikach mediów". Po prostu politykowi nie wypadało powiedzieć wprost: funkcjonariusze.

To tylko mała próbka z portalu Dziennika z jednego dnia. A dni w roku jest 365.

Z ubloidów nie dowiecie się praktycznie nic o tym, co się dzieje w Polsce. Publikują nieustanną ubecką sieczkę.

Proszę bardzo. Dlaczego nikt nie opisze rzeczowo, konkretnie, układu dolnośląskiej PO? Mnie nie zajęło to wiele czasu. Rozejrzałem się po Internecie i sporo zobaczyłem. A ileż więcej do odkrycia jest w rozmowach z ludźmi i w dokumentach?

Służba zdrowia tonie w długach. To jeden z najważniejszych tematów na dziś. To dotyczy każdego z nas. Trzeba dokładnie informować, kto, co, kiedy, dlaczego. To duży temat, duży problem i duże pieniądze. Jak to się stało, że jest tyle przekrętów w zarządzaniu szpitalami? Przecież chcemy o tym wiedzieć, jak najwięcej? Spokojnie: kto, co, kiedy i dlaczego. Kto zarobił, kto podejmował decyzje. Co się z tymi ludźmi dzieje. Ile zarabiają na długach służby zdrowia firmy, które te długi obsługują. Niektóre z nich są spółkami akcyjnymi i publikują publicznie dostępne raporty. Wystarczy po nie sięgnąć. Przypominam w tym kontekście przypadek posła PO Norberta Wojnarowskiego i jego firmy AOW Progres z Lubina, która zarabiała na długach szpitali. I Grzegorza Schetynę, pod którego okiem to się odbywało.

Taki funkcjonariusz Igor Janke, pracujący w TOK FM i Rzeczpospolitej twierdzi, że dziennikarstwo śledcze jest bardzo kosztowne. To wciskanie ciemnoty. Tu nawet żadnego śledztwa nie trzeba. Wszystko widać, jak na dłoni. Trzeba tylko po to sięgnąć. Koszty znikome.

Dlatego twierdzę, że w Polsce nie ma prasy. Są tylko ubloidy. "Opiniotwórcza" Rzeczpospolita opublikowała numer np. z Penelope Cruz na pierwszej stronie (zamiast na ostatniej), a innym razem na pierwszej stronie opublikowała histeryczny artykuł o uderzeniu spadającego amerykańskiego satelity na Polskę. Nie znalazłem ani jednej gazety zachodnioeuropejskiej, która potraktowała ten temat równie histerycznie, jak GW, Dziennik i Rzeczpospolita. Nawet niemiecki Bild zignorował ten temat.

PS. W kontekście samobójstwa Barbary Blidy podnoszony jest fakt, że w przeddzień aresztowania pokazano w TVP w programie Misja Specjalna materiał o mafii węglowej. Niektórym służy to jako pretekst do oskarżania PiS w tej sprawie. Przypominam jednak to, co napisałem o Gazecie Polskiej, w której pracuje Anita Gargas, obecna szefowa Misji Specjalnej. Gazeta Polska jest fałszywką ubekistanu i służy do prowokowania ataków na PiS. Podobnie ludzie z tego kręgu zachowali się w przypadku ujawnienia agenta WSI Suboticia. Ten sam schemat. Przedwczesne ujawnienie jako pretekst do ataków. Przecież nikt o zdrowych zmysłach w rządzie nie ujawniałby tego faktu. Motyw mógłby mieć jedynie ktoś, kto chciałby zaszkodzić tamtemu rządowi.

Skąd Anita Gargas mogła wiedzieć o nadchodzącym aresztowaniu Blidy? A może np. od Janusza Kaczmarka? Chociażby.

środa, 5 marca 2008

Zaubeczone media nie pokażą

Tego nie pokażą wam zaubeczone media.

1947
Oto mężczyzna niespełna dwudziestoletni. Obywatel Polski.

Sowieckie obozy koncentracyjne, Soviet concentration camps

1957
Ten sam mężczyzna w szpitalu psychiatrycznym po przebyciu 10 lat w sowieckim obozie koncentracyjnym. Sylwetka trwale pochylona. Przypuszczalnie na skutek pracy w kopalni gdzieś w Baszkirii i tortur. Na skutek obozowej gehenny stracił całkowicie pamięć.

Sowieckie obozy koncentracyjne, Soviet concentration camps

Sowieckie obozy koncentracyjne, Soviet concentration camps

poniedziałek, 3 marca 2008

Ubloid "Rzeczpospolita" w akcji

Proszę zwrócić uwagę na kadrowanie zdjęcia. Przecież nikt o zdrowych zmysłach tak nie robi. A w ubloidzie robią. Dlaczego? Tego wyjaśniać chyba już nie trzeba. Widzimy, że ubloidy pracują pełną parą nad wyeliminowaniem z polityki Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza.

Rzeczpospolita, www.rp.pl, 3 marca 2008

Tego samego dnia rano inne ubloidy - Gazeta Wyborcza i Dziennik - pokazały uśmiechniętego nowego prezydenta Rosji.

Polska prasa właściwie nie istnieje. Nie mamy normalnych mediów. Nie ma normalnej debaty publicznej. Czy mamy demokrację?

Reguła numer jeden

Krótko i węzłowato to wyjaśnię Wam, drodzy czytelnicy, jak czytać nagłówki prasy ubekistanu ze zrozumieniem.

Jeżeli artykuł prasowy lub inszy felieton dotyczy sprzymierzeńców ubekistanu, to reguła mówi, że

* tytuł artykułu o sprzymierzeńcach ubekistanu musi być pozytywny, nawet jeśli w treści autor udaje krytykę; przeciętny czytelnik nie ma czasu na pogłębioną refleksję; socjotechnika ubekistanu nacelowana jest na wytworzenie najbardziej prymitywnych odruchowych skojarzeń;
* tytuł artykułu o przeciwnikach ubekistanu jest negatywny, niezależnie od profilu gazety - rzeczywistego bądź udawanego.

Przykład. Weźmy ostatnią okładkę Newsweeka, na której pokazano czarno-białe zdjęcie twarzy Jarosława Kaczyńskiego z tytułem, że on chce władzy. Oświetlenie tak dobrano i tak przykrojono zdjęcie i tak dobrano tytuł, aby okładka budziła negatywne skojarzenia. Donalda Tuska pokazują w uśmiechniętych pozach na kolorowo. Takie są okładki ubekistanu.

Inny przykład. Okładka Gazety Polskiej, pozornie tygodnika prawicowego. Ale tylko pozornie jest to tygodnik prawicowy. Okładki są tworzone w niej według tego samego ciemnego schematu. W ostatnim numerze na okładce pojawia się grafika z twarzą Antoniego Macierewicza z widzianą jakby przez celownik snajpera - z naniesionymi kręgami w celu ułatwienia celowania. Gazeta Polska jest biuletynem ubekistanu, bo nikt przy zdrowych zmysłach normalnie myślący nie robiłby takiej okładki o kimś, kogo lubi i z kim się identyfikuje. Okładki i zdjęcia ubekistanu dotyczące prawicy są robione w tonacji ponurej, bardzo często czarno-białej.

Kolejny przykład. Ostatni numer Naszej Polski, pozornie tygodnika prawicowego. Pozornie. Na pierwszej stronie najważniejszym materiałem jest artykuł o Antonim Macierewiczu autorstwa Piotra Jakuckiego, który jest redaktorem naczelnym. Tytułu nie zapamiętałem, ale brzmi on mniej więcej tak, że Antoni Macierewicz jest wrogiem publicznym numer jeden. Tytuł zgodny z naczelną regułą ubekistanu: bez względu na to, czy gazeta otwarcie sprzyja ubekistanowi czy też udaje gazetę prawicową, tytuł artykułu o przeciwnikach ubekistanu zawsze budzi negatywne skojarzenia. Nasza Polska jest spreparowana w najczarniejszych możliwie kolorach, by wciskać negatywne skojarzenia. Normalny człowiek nigdy w życiu nie zrobiłby takiego czarnego paskudztwa, gdyby pisał o rzeczy pospolitej, którą miłuje.

Na zakończenie tego krótkiego objaśnienia życzę czytania ze zrozumieniem. Serdecznie pozdrawiam.

niedziela, 2 marca 2008

Dziennik, Axel Springer i CIA

Ubloid "Dziennik" wytyka CIA błędy w informacjach dotyczących Polski, jakie widniały na stronach internetowych amerykańskiej agencji wywiadowczej.



Pod artykułem nie umieszczono nazwiska autora tekstu. Po prawej stronie widzimy odsyłacze do wcześniejszych artykułów na temat CIA.



Temat zastępczy. Zamiast opisywać otaczającą nas rzeczywistość, gazeta koncernu Axel Springer zajmuje się czymś zupełnie nieważnym. CIA nie jest agencją prasową ani gazetą codzienną. Dziennik kontynuuje linię biuletynów komunistycznych i lewackich atakujących tę agencję wywiadowczą za sprawy zupełnie nieistotne. Źródłem informacji dla przeciętnego obywatela dowolnego kraju są gazety, a nie strona internetowa CIA.

Tymczasem bloger Klient Nasz Pan ujawnił 27 grudnia 2007, że Dziennik świadomie opublikował kłamstwo i nigdy tego kłamstwa nie wycofał. Uważny czytelnik dostrzega wiele kłamstw publikowanych w Dzienniku. Innym przykładem parszywego kłamstwa jest materiał Dziennika na temat zepsutego amerykańskiego satelity przed zestrzeleniem go przez armię USA. Dziennik kłamał do tego stopnia, że nawet opublikował mapkę sugerującą, że zestrzelony satelita spadnie na Warszawę. W tym samym czasie żadna z kilkunastu dużych gazet europejskich, do jakich zajrzałem, nie traktowała sprawy zestrzelenia satelity z obawą.

Czym powinien przejąć się obywatel Polski? Nieaktualną bądź niepoprawną stroną WWW dotyczącą Polski w witrynie CIA czy parszywymi kłamstwami w gazecie koncernu Axel Springer ukazującej się w Polsce?

Wolałbym, aby funkcjonariusze z Dziennika zajęli się prostowaniem własnych kłamstw i przepraszaniem za nie. A może Dziennik po prostu służy zupełnie innym celom niż zwykła gazeta? To wyjaśniałoby też m.in. kuriozalne artykuły autorstwa Reszki i Marszałek na temat motywu, jaki rzekomo miał Krauze w powiadomieniu Leppera przed akcją CBA. Wyjaśniałoby mało wiarygodny artykuł na temat rzekomych przecieków z biura Krauzego, który bardziej wyglądał na instrukcję obsługi niż na przeciek. Wyjaśniałoby też niekończące się ataki na Antoniego Macierewicza za likwidację Wojskowych Służb Informacyjnych i stworzenie nowej służby kontrwywiadowczej.

Aha, a funkcjonariusz Dziennika Paweł Reszka napisał 25 lutego
Ale Macierewicz miał jeszcze inne zadania. Zadanie polityczne: przygotować raport z weryfikacji WSI, który miał przekonać opinię publiczną, że polska demokracja od 1989 r. była oplątana brudną pajęczyną wojskowych służb. Raport pokazywał wiele przestępstw, których dopuścili się „wojskowi”, ale tezy o istnieniu szarej sieci w biznesie, mediach i polityce nie potwierdził.
A to ciekawe stwierdzenie. Funkcjonariusze Dziennika. Popatrzcie do lusterka.