Zaremba jest usytuowany na pograniczu Polski i ubekistanu. Jego zadaniem jest łagodzenie potępienia stanu wojennego, komunizmu i PRL. Wytrwale pracuje nad ociepleniem wizerunku komunistycznej junty. Tytuł artykułu sugeruje, że prawdziwy Jaruzelski to nie krwawy i bezwzględny dyktator, ale ktoś inny, niejednoznaczny.
Zaremba używa sformułowania o "nienagannej polszczyźnie". Tego typu wyrażenia mają właśnie sugerować, że Jaruzelski to nie człowiek Moskwy odpowiedzialny za zbrodnie wobec narodu Polskiego. Główną zasadą obrony komunistycznych i postkomunistycznych przestępców jest używanie wobec nich zwrotów pozytywnych. Zgodnie z tą zasadą Tomasz Lis w studio telewizyjnym wychwalał inteligencję Oleksego po skazującym wyroku sądu lustracyjnego. Jeśli będzie bezwzględnym przestępcą niszczącym porządek i dorobek obywateli, ubekistan powie o nim, że jest "skuteczny". Tak zapewne mówiliby o Feliksie Dzierżyńskim: inteligentny i skuteczny.
Zaremba odwraca uwagę czytelnika od odpowiedzialności Jaruzelskiego za zbrodnie komunizmu:
Ciekawe jest co innego. Jaruzelski ostatnie lata poświęcił walce o miejsce w historii.A co w tym ciekawego? Hitler, gdyby żył, też poświęciłby swoje ostatnie lata walce o swoje miejsce w historii.
Funkcjonariusz Zaremba broni zbrodniarza, kłamiąc, że istotą rzeczy nie jest odpowiedzialność za stan wojenny i zbrodnie komunistyczne.
Równocześnie nie wykluczam, że przy końcu drogi Jaruzelski, dawny wychowanek księży marianów, naprawdę widzi siebie jako rzecznika "polskości". Może należy mu się z tego powodu cień współczucia.Napiszmy to samo o Hitlerze.
Równocześnie nie wykluczam, że przy końcu drogi Hitler, dawny miłośnik malarstwa, naprawdę widzi siebie jako rzecznika "niemieckości". Może należy mu się z tego powodu cień współczucia.Funkcjonariusz Zaremba pozuje na intelektualistę, dla którego ważne są nie zbrodnie, ale nieszkodliwa intelektualna gra. Tym samym bierze udział w komunistycznym kłamstwie.