poniedziałek, 28 stycznia 2008

Oficer polityczny Igor Janke ma głos

Proszę. Niedziela 27 stycznia. Wpis w blogu w Rzeczpospolitej.


Tytuł, jak na tego oficera politycznego, dosyć zuchwały. Czyżby w tytule pobrzmiewała nutka krytyki rządu PO? Ale tylko na tyle go stać. Bo to ma być tylko pozorna krytyka. W rzeczywistości jest to zawzięta obrona nieudaczników z Platformy Obywatelskiej (i PSL) z Donaldzikiem "Nikogo nie ma w domu" Tuskiem na czele.


Czyżby Donaldzik nie umiał obsługiwać telefonu? Wydawać poleceń? O, kuźwa. Ale Tusk ze Schetyną wymienili kierownictwo służb specjalnych, więc jakieś decyzje jednak podjęli? I niechętnie odnoszą się do tarczy antyrakietowej, jaką chcieliby zainstalować u nas Amerykanie. W tym obszarze są bardzo aktywni.

Dlaczego w obszarze służb specjalnych podjęli natychmiastowe decyzje i błyskawicznie wstawili swoich ludzi (z których część można śmiało nazwać typkami)? Bo to jedyna dziedzina, na której im zależy. Polska ich nie boli.

Ale funkcjonariusz Janke dzielnie trwa na swoim posterunku. Ani razu nie wymienia nazwy partii rządzących. Nie wymienia ani jednego nazwiska z rządu. Nie wymienia nazwiska premiera. Wyraża tylko jakieś nieokreślone ubolewanie, że "nasze państwo nie jest sprawne".

Zażarcie walczy, aby skierować negatywne odczucia na urząd prezydenta. Gdzie Rzym, gdzie Krym. Ale funkcjonariusze tak mają. Oni tak muszą.

A ten z MSWiA, jak mu tam, Grzegorz Schetyna, to co? Jego też nie ma w domu?

Następujące zdanie "Nie wiem, czy poprzedni rząd poradziłby sobie lepiej" jest typową wstawką komunistów i postkomunistów. Takiego samego argumentu używali stronnicy Michnika, i Mazowieckiego, kiedy zdumione społeczeństwo przecierało oczy ze zdumienia, widząc jak komuniści trwają na stanowiskach i rozkradają majątek państwowy. Wtedy mantra brzmiała "to są fachowcy, mają doświadczenie; innych nie mamy i dlatego nie wolno ich ruszyć". Oczywiście była to bzdura mająca zakonserwować układ zawarty przy okrągłym stole i zapewnić komunistom pieniądze i nietykalność.

Dziś mantra układu medialnego brzmi "nikt nie poradziłby sobie lepiej" niż POpaprańcy z Donaldzikiem na czele.

To, co widzimy wyżej, to hańba. Janke nie jest dziennikarzem, a jedynie funkcjonariuszem politycznym.

Funkcjonariuszom politycznym, dla niepoznaki zwanym dziennikarzami, mówimy więc krótko: Tak, poprzedni rząd poradziłby sobie znacznie lepiej z celnikami.

Jarosław Kaczyński jest liderem politycznym w pełni tego słowa znaczeniu. Zaś Donaldzik jest tylko marną podróbką. Taką samą marną podróbką lidera, jak Igor Janke jest marną podróbką dziennikarza.

PS. Zwracam jeszcze uwagę na słowa "wściekły atak zdesperowanych kierowców". Słowa "wściekły atak" mają się nijak do rzeczywistości. Słowa te są obraźliwe względem kierowców, którzy chcą po prostu normalnie wykonywać swoją pracę. To socjotechnika funkcjonariusza Janke mająca podburzyć emocje czytelników i zaciemnić obraz sytuacji.

niedziela, 27 stycznia 2008

Ublogistan24

W witrynie www.tuskwatch.pl, która udaje stronę krytyczną wobec PO po prawej stronie zamieszczona jest lista najczęściej komentujących.



Kim jest ten zaznaczony przeze mnie czerwoną ramką? To ten, który na pewnym forum dyskusyjnym próbował przypisać sobie treści publikowane na moim blogu:



Po lewej stronie odsyłacze równie interesujące.



Pisałem o kilku z nich:

HGW Watch
Free Your Mind
Gazeta Polska
K. Leski, i także tu, oraz tu
Kataryna
Porażka Obywatelska
Prawy Prosty

A odsyłacz "Freeman" kieruje do strony, w której ostatni wpis zamieszczono w czerwcu 2007.



Czy człowiek, który chciałby pisać w dobrzej wierze, uczciwie i szanowałby swoją osobę, określałby siebie słowami z tego obrazka? Mało prawdopodobne.

Krótko mówiąc, witryna tuskwatch.pl jest zwyczajną fałszywką. To zagłuszarka, której zadaniem jest udawać stronę krytyczną wobec PO.

Natomiast media Gazeta Wyborcza, Polityka, Rzeczpospolita, Gazeta Polska i Gazeta Pomorska wykonały swoją część zadania: zamieściły wielce pochlebne artykuły na temat witryny www.tuskwatch.pl i kilku innych witryn równie fałszywych. To nie przypadek. Gazeta Wyborcza standardowo zaatakowała blog HGW Watch, aby go spopularyzować. To metoda szeroko stosowana do popularyzacji osób i inicjatyw, które rzekomo są zagrożeniem dla PO i dla całej sfery postkomunistycznej. W listopadzie w Polityce wychwalano rzekomo prawicowe blogi z Salonu 24 i te rzekomo krytyczne wobec PO. Gazeta Polska poświęciła ostatnio duży pochwalny artykuł blogowi HGW Watch. Gazeta Wyborcza, Gazeta Polska, Rzeczpospolita i Polityka w jednym szeregu? Wszyscy chwalą (Wyborcza atakuje, ale tak, aby spopularyzować - atak teatralny, pozorowany)? To możliwe? Ależ tak. To nie tylko możliwe, ale i oczywiste. Części tego samego sztucznego ekosystemu udającego opinię publiczną.

Gazeta Polska jest też fałszywką. Tyle że publikowaną na papierze. Pozornie z Wyborczą idą na noże. Ale tylko pozornie. Po prostu role są podzielone tak, aby udawać zwalczające się obozy i nie dopuścić społeczeństwa do głosu.

Czy komuniści byli tak naiwni, że zostawili prasę samą sobie? Nie byli. Stworzyli fikcyjne pisemka prawicowe, aby nie dopuścić do powstania normalnej prasy w Polsce, która byłaby rzeczywiście pluralistyczna i odzwierciedlałaby różnorodne poglądy społeczeństwa.

Przypomnijmy, że w Holandii to rząd niderlandzki założył partię komunistyczną, wychodząc z założenia, że lepiej samemu taką partię założyć i ją kontrolować niż pozwolić, by powstała samorzutnie i nie była podatna na inwigilację.

To, co widzimy na załączonych obrazkach to próba stworzenia sztucznego ekosystemu blogerskiego. Stworzenia udawanej opozycji, aby zagłuszyć głos społeczeństwa. Internet to bardzo ważne medium, które będzie jeszcze ważniejsze. Dlatego bardzo wiele wysiłku poświęcono manipulacjom w Internecie.

czwartek, 24 stycznia 2008

Funkcjonariusz Igor Janke

31 sierpnia 2007 w swoim blogu Igor Janke napisał.



A czy Igor Janke przejmuje się publicznie stratami inwestorów, jakie ponieśli od czasu wyborów wygranych przez PO? Nie zauważyłem. Jeśli w jakiejś publikacji dał wyraz swojemu zatroskaniu losem portfeli drobniejszych inwestorów na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, proszę mi dać znać. Zamieszczę wtedy sprostowanie.

Załamanie, jakiego doświadczają notowania akcji na warszawskiej giełdzie, są pochodną kilku czynników. Jednym z nich może być wybór PO i gwałtowny powrót do najgorszych praktyk lat dziewięćdziesiątych. Po prostu należy zadać publicznie takie pytanie.

Demokracja to nieustanna debata publiczna i uczciwość tej debaty wymaga, by takie pytanie padło i zostało publicznie rozważone. Decydujący wpływ na giełdę ma sytuacja na światowych rynkach. Należy jednak zapytać, czy Polacy są mniej pewni swoich inwestycji giełdowych i robienia interesów pod rządami PO. To temat, o którym trzeba mówić, bo o takich rzeczach mówi się w każdej normalnej demokracji. Od tego jest debata publiczna, by rozważać za i przeciw.

Należy o tym mówić tym bardziej, że 13 lipca 2007 Dziennik opublikował oszustwo na temat giełdy. W tym oszukańczym artykule Dziennik twierdził "Od kilku dni notowania akcji wielu firm na warszawskiej giełdzie bezlitośnie spadają." 27 grudnia w swoim blogu wykazałem, że tamten artykuł był parszywym kłamstwem.

Dlaczego Dziennik podjął decyzję o publikacji tego kłamstwa? Może dlatego, że 13 lipca ABW i CBA weszły do biura Ryszarda Krauze. Możliwe, że w związku z tym Dziennik chciał spowodować gwałtowną wyprzedaż akcji lub przynajmniej stworzyć wrażenie, że taka wyprzedaż nastąpiła i miała związek z wyrzuceniem Leppera z rządu.

Kilka tygodni później Anna Marszałek i Paweł Reszka napisali dwuczęściowy artykuł na pierwszej stronie Dziennika, w którym próbowali przekonywać, że Krauze bał się spadku cen akcji Petrolinvestu, jego firmy debiutującej w tych dniach na giełdzie i dlatego chciał zawiadomić Leppera o prowokacji agentów CBA. Teza artykułu bzdurna. Ale funkcjonariusze Marszałek i Reszka zadanie wykonali.

Przypominam, że kiedy frank szwajcarski podskoczył względem złotego o dwa procent jesienią 2005, Tomasz Lis w Polsacie we Wiadomościach straszył rychłym krachem. Straszyli też liczni dziennikarze i politycy PO.

Teraz nastąpiło coś w rodzaju krachu giełdowego i co? Gdzie oni są? Igor Janke i reszta przyjaciół Ryszarda Krauze? W Rzeczpospolitej niejaki Jabłoński napisał, że Polacy panicznie wycofywali pieniądze z funduszy inwestycyjnych, bo są biedni. Tylko skończony dureń mógł tak napisać. Można nazwać pobratymców niedoświadczonymi w zarządzaniu finansami na giełdzie. Ale nie biednymi. Biednym jest on - biedny umysł.

Drugiego września 2007, już po konferencji prasowej prokuratora Engelkinga, w której przedstawiono nagrania kamer wideo z hotelu Marriott i nagrania rozmów telefonicznych znajomych Krauzego, Igor Janke robił wszystko, by odciągnąć uwagę od mafijnego kontekstu nagranych rozmów.






Pospieszył z zapewnieniem, że Krauze prawa nie złamał. Przecież nie musiał o tym zapewniać? A może musiał?

Zamiast pisać o zagrożeniu demokracji w Polsce ze strony układu i oligarchów, zaatakował Zbigniewa Ziobro. Funkcjonariusz Janke wykonał zadanie.

wtorek, 22 stycznia 2008

Jan i Antonina Żabińscy

Książka, którą warto przeczytać.

book by Diane Ackerman, The Zookeeper's wife

Wydana w USA jesienią 2007. Polskie wydanie ukaże się w 2008. Diane Ackerman odwiedzi Polskę jesienią 2008.

Jan i Antonina Żabińscy. Książka napisana z perspektywy Antoniny. To zdjęcie zostało zamieszczone w recenzji książki w dzienniku USA Today:

Jan i Antonina Żabińscy

Fragment recenzji w The Washington Post:

recenzja w Washington Post, Diane Ackerman, The Zookeeper's wife

Syn państwa Żabińskich żyje w Warszawie. Ma siedemdziesiąt kilka lat. Dlaczego nie widzieliśmy go w telewizji, jak opowiada nam o przeżyciach okupacji niemieckiej? O tym, co nastąpiło po wojnie? O heroizmie jego rodziców i uratowaniu 300 osób z żydowskiego getta?

A tu można posłuchać audycji z udziałem autorki na temat tej książki w amerykańskim National Public Radio w programie Science Friday.

Wiele pytań dlaczego.

poniedziałek, 21 stycznia 2008

Deprawacja by Ziemkiewicz

18 stycznia w Rzeczpospolitej Rafał Ziemkiewicz napisał

niechęcią do Kaczyńskich

zbawców narodu od kaczyzmu
"każdy sposób dowalania Kaczorom jest godziwy"
antykaczystowskiej
Wyjąłem te słowa z kontekstu, bo tak należy je pokazywać. Jako narzędzia socjotechniczne, których zadaniem jest oblepienie Jarosława i Lecha Kaczyńskich błotem obelg i prymitywnych określeń. To goebbelsowskie bombardowanie trwa od wielu miesięcy. Ziemkiewicz też walczy z liderami PiS.

A ten fragment warto wyróżnić specjalnie. Tutaj Ziemkiewicz jednoznacznie, bez ogródek, atakuje PiS za likwidację WSI.
Zamieszanie wokół kontaktów Pawła Kowala z WSI to dla większości komentatorów przede wszystkim okazja do potępienia Prawa i Sprawiedliwości. Co do tego nie ma dyskusji – obecna reakcja na zarejestrowanie Kowala przez oficera wywiadu, jak i wcześniejsze nieumieszczenie go w raporcie o likwidacji WSI drastycznie różni się od sposobu potraktowania wielu innych, niezwiązanych z PiS osób, których związki ze służbami były nie mniej albo jeszcze bardziej wątpliwe niż w wypadku Kowala. Ale hipokryzja polityków PiS boli mnie w tej sprawie mniej niż to, że za ich sprawą postulat rozliczenia działań wojskowych specsłużb w III RP został sprowadzony do żałosnej karykatury.
Bełkot. Człowiek, który chce coś czytelnikom wyjaśnić, powinien pisać językiem przejrzystym. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby pisać ładnie, a zarazem prosto i komunikatywnie. Natomiast Ziemkiewicz bełkocze. A bełkocze dlatego, że jego celem nie jest wyjaśnienie czegokolwiek.

Charakterystyczną cechą ataków przeciw PiS jest pomieszanie hierarchii ważności spraw i ludzi. Identyczną metodę stosuje Igor Janke i wielu innych funkcjonariuszy. Chodzi o to, by stworzyć w głowie czytelnika zupełny mętlik. Skołować go do cna. Mysz nazwać słoniem lub odwrotnie. To dlatego gazety ukazujące się w Polsce rzadko coś naprawdę wyjaśniają.

Dalej dyskredytuje raport Macierewicza i jego pracę.
Mimo oczywistych słabości raportu Macierewicza
Pisząc o WSI, używa eufemizmu, jakby miało to dotyczyć stowarzyszenia parafialnego.
WSI angażowały się w działania, w które angażować się nie powinny
Może ci z WSI jeździli po Warszawie komunikacją publiczną, posługując się podrobionymi biletami autobusowymi i tramwajowymi? Również ten fragment bardzo wiele mówi o Ziemkiewiczu
Ale to wyjaśnienie się oddala, kiedy w świadomości przeciętnego Polaka sprawa WSI sprowadza się do polowania na dziennikarzy, których zbrodnie polegać miały na podzieleniu się opiniami o sytuacji w Dolnym Bambezi z kimś, kto przedstawił się jako pracownik MSZ (a choćby i wywiadu), albo na ludzi, którzy napisali dla służb własnego rządu jakąś ekspertyzę.

Ważną dla Polski sprawę doprowadzono do absurdu – oczywiście, przede wszystkim z winy likwidatora WSI i stojących za nim przywódców PiS, ale przy istotnym współudziale mediów, które, nawet nie próbując zajmować się istotą sprawy, ochoczo rzucają się na podobne do sprawy Kowala sensacyjki.
Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni. Ziemkiewicz próbuje sprowadzić likwidację WSI i raport Macierewicza do absurdu. To zaubeczone media łącznie z Rzeczpospolitą i Ziemkiewiczem ostro walczą na froncie walki ze społeczeństwem, aby prawda nie przedostawała się do opinii publicznej. Wmawiają (patrz wyżej), że agenci WSI zajmowali się błahostkami w rodzaju Dolnego Bambezi. Dolne Bambezi zresztą wcale nie było błahostką. Kraje trzeciego świata były areną starcia komunistycznych propagandzistów i bojówek wspieranych przez Związek Sowiecki z porządkiem popieranym przez kraje Zachodu.

Kuriozalne w tym artykule jest także to, że w drugiej jego części okazuje się, że artykuł wcale nie miał być o likwidacji WSI.:
Jest dużo więcej przykładów na to, że z polską polityką, taką, jaką widzą ją obywatele, dzieje się coś strasznego; że określenie „debata publiczna” brzmi coraz bardziej absurdalnie. Co się stało? Najprostsza odpowiedź brzmi: zaroiło się w eterze od całodobowych kanałów informacyjnych, a w gazetach punkt ciężkości działów informacji przesunął się z wydań papierowych na portale internetowe.
Ostatni fragment felietonu zatytułowany jest "Deprawacja mediów". Dobre. Deprawator używa słowa "deprawacja".

Po co w tym artykule pojawił się wątek WSI? Artykuł miał być o deprawacji mediów przecież? Kampania nienawiści trwa. Funkcjonariusz Ziemkiewicz wykonał kolejne zadanie.

sobota, 19 stycznia 2008

Operacja JOW

W ciągu ostatnich dwóch lat wzrosła przejrzystość sceny upolitycznej. Stała się bardziej uporządkowana i przewidywalna. Jest w tej chwili prawie dwubiegunowa. A to jest wielkim zagrożeniem dla ubekistanu. Im bardziej przejrzyście i stabilnie, tym trudniej manipulować opinią publiczną. Ubekistan cały czas stara się przewidywać i manipulować z wyprzedzeniem - tak się stało z blogami, patrz kataryna i salon24.pl.

Teraz na tapetę wrzucono temat jednomandatowych okręgów wyborczych. Dlaczego? Platforma nie będzie rządzić wiecznie. Mimo wielkej propagandy mediów prędzej czy później się zużyje i co wtedy? Wtedy będą już przygotowane struktury i ludzie do rozegrania tematu JOW.

Niektórzy ludzie zostali umieszczeni na froncie JOW już dosyć dawno. Przystawa, bloger Galba. Ten ostatni wylansowany został dzięki atakom Gazety Wyborczej. To metoda wykorzystywana już wielokrotnie. Np. teatralne pozwy sądowe Michnika wobec niektórych funkcjonariuszy mediów służą wylansowaniu ludzi, którzy mają udawać poglądy sprzeczne do tych ze środowiska GW. Wystarczy wskazać przypadek Ziemkiewicza.

Ćwiczenia z propagandy na rzecz JOW były już prowadzone od czasu do czasu. Funkcjonariusze wykonują plan. Oto wpis w blogu Przystawy z 17 stycznia 2008. Proszę zauważyć, jak wszystko próbuje sprowadzić do jednego tematu, a jednocześnie dopisuje się do sterowanej wrzawy medialnej wokół książki Jana Tomasza G.

Przystawa, JOW

Przy okazji warto wspomnieć, że czas poświęcony omówieniom książki Tomasz G. dawno przekroczył wszelkie sensowne proporcje. Ale temat doskonale się nadaje do odwrócenia uwagi, pobudzenia emocji i skierowania ich daleko od koalicji rządzącej. Manipulacja odwrotna do stosowanej w czasie rządu Prawa i Sprawiedliwości.

Operacja JOW prowadzona jest przeciw społeczeństwu. Z jednej strony nadal nieustające ataki na Prawo i Sprawiedliwość i liderów tej partii, z drugiej próba rozegrania sceny politycznej na nowo, ponieważ z upływem czasu trudniej manipulować społeczeństwem.

czwartek, 17 stycznia 2008

Skok platformiarzy na unijną kasę

Jarosław Kaczyński, aol.pl, fundusze UE

PO rwie pieniądze unijne razem z polityczną podszewką. Nawet spotkania informacyjne PO organizuje w biurze poselskim, żeby wyborcy, jak psu Pawłowa, dotacje unijne kojarzyły się z Platformą.
10.04.2007 (Bolesławiec)

W ubiegłym tygodniu w Bolesławcu odbyło się spotkanie szkoleniowe w ramach cyklicznych konsultacji udzielanych przez specjalistów ds. funduszy europejskich. W biurze posła do Parlamentu Europejskiego Jacka Protasiewicza spotkali się miejscowi przedsiębiorcy zainteresowani pozyskaniem na swoją działalność dofinansowania ze źródeł europejskich.

(...)
Kolejne spotkanie szkoleniowe przewidziane jest na koniec kwietnia. Odbędzie się ono w Brzegu. Osoby zainteresowane udziałem lub organizacją konsultacji ze specjalistami ds. funduszy UE prosimy o kontakt bezpośrednio z biurami poselskimi.
Podkreślmy ostatnie zdanie:
Osoby zainteresowane udziałem lub organizacją konsultacji ze specjalistami ds. funduszy UE prosimy o kontakt bezpośrednio z biurami poselskimi.
Spotkania dotyczące funduszy europejskich absolutnie nie powinny odbywać się w biurach poselskich. Fundusze unijne nie są domeną partyjną. Platforma Obywatelska próbuje dokonać swoistego skoku na kasę unijną i jej zawłaszczenia.

środa, 16 stycznia 2008

Nikogo nie ma w domu

Giełda leci na łeb na szyję.



Jednak nikt z rządu nie wystąpił przed kamerami, aby uspokoić nastroje. Żadnych pomysłów na uspokojenie sytuacji.

Żony strajkujących górników przyjechały do stolicy, ale nikt z rządu nie chce z nimi porozmawiać.





Zapewne w obu przypadkach, giełdy i górników, chodzi o to, by nie powstał żaden zapis filmowy i dźwiękowy dokumentujący sytuację kryzysową z udziałem liderów PO. Po prostu "nie ma nas w domu". To ci dopiero POmysł na rządzenie: "Nie ma nas w domu".

wtorek, 15 stycznia 2008

Socjotechnika Pawła Lisickiego

Zadziwiająca konsekwencja w atakach na PiS i pochwałach pod adresem PO.

Rzeczpospolita 1-2 września 2007



A to próbki kilku niedawnych wpisów Lisickiego w jego blogu w portalu Rzeczpospolitej.



Tytuł chwalący PO, a w pierwszym zdaniu atak na PiS: określenie "pisowskie państwo haków".


Tu podkreśliłem kolorem czerwonym zwroty odnoszące się do PiS, a zielonym określenia związane z PO.


"Tysiące porządnych ludzi" - to słowa Lisickiego o tajnych współpracownikach komunistycznej Służby Bezpieczeństwa.

Nie selekcjonowałem specjalnie tekstów. To cytaty z kilku pierwszych, jakie przejrzałem. Podobne chwyty, co u Igora Janke i Rafała Ziemkiewicza.

niedziela, 13 stycznia 2008

Prywatyzacja szpitala w Legnicy

27 sierpnia 2007 portal lca.pl informuje

W poniedziałek doszło do spotkania wicemarszałka województwa dolnośląskiego z przedstawicielami związków zawodowych działających w legnickim szpitalu.
Oto fragment artykułu z lokalnego serwisu e-piastowska.pl:

Wicemarszałek dolnośląski Marek Moszczyński na spotkaniu z załogą szpitala w Legnicy

Proszę zwrócić uwagę na zdanie w czerwonej ramce.
Zdaniem wicemarszałka Moszczyńskiego najlepsze dla szpitala jest oddłużenie i przekształcenie w spółkę prawa handlowego, czyli prywatyzacja placówki.
Na tym samym spotkaniu, przy tym samym stole siedzieli Norbert Wojnarowski (pierwszy z prawej) i Piotr Borys (drugi z prawej), członkowie PO, najbliżsi współpracownicy Grzegorza Schetyny.

Wicemarszałek dolnośląski Marek Moszczyński na spotkaniu z załogą szpitala w Legnicy; Krystyna Barcik, Norbert Wojnarowski, Piotr Borys

Są bezwzględnymi wykonawcami jego poleceń, dzięki czemu obaj robią w PO błyskawiczną karierę. Można się o tym przekonać choćby z mojego bloga.

Słowa Moszczyńskiego o prywatyzacji szpitala w Legnicy miały pełną aprobatę Grzegorza Schetyny.

Przy okazji warto wskazać na próbę zastosowania w Legnicy podobnego schematu, jak w Lubinie: zwolnienie poprzedniego dyrektora, mimo że brak ku temu wyraźnych przesłanek. W Lubinie na dyrektora szpitala powołano męża radnej z PO. Zapewne po to, by podczas procesu prywatyzacji sprawować nad nim pełnię politycznej kontroli.
O przekazaniu szpitalowi gigantycznego wsparcia zadecydowali w ubiegłym tygodniu radni sejmiku. 30 milionów trafi na szpitalne konto pod koniec września i będzie przeznaczone na spłatę ogromnego zadłużenia.

- Jeśli uda nam się uzyskać pożyczkę na kolejne trzydzieści milionów, to jest realna szansa, że do koca roku szpital pozbędzie się długów - powiedziała Krystyna Barcik, dyrektor legnickiego szpitala.

Problem polega tylko na tym, że o ogromną pożyczkę szpital musi postarać się samodzielnie, już bez wsparcia Sejmiku i bez gwarancji udzielonych przez Urząd Marszałkowski.

- Urząd Marszałkowski takich gwarancji nie może udzielić, dlatego myślę, że szpital będzie musiał zaciągnąć pożyczkę nie w banku, ale w innej instytucji finansowej - powiedział Norbert Wojnarowski, przewodniczący sejmikowej Komisji Budżetu, i od kilku dni członek Społecznej Rady Szpitala.
Proszę bardzo. W ciągu paru dni po spotkaniu z Moszczyńskim sejmik dotację szpitalowi przyznał, a Wojnarowski został członkiem Społecznej Rady Szpitala.

29 września portal lca.pl poinformował
Około dwudziestu osób straci pracę w legnickim szpitalu. To wynik zmian w statucie tej placówki, które na wczorajszej sesji przyjął Sejmik Województwa Dolnośląskiego.

Na pierwszy ogień pójdzie dwójka zastępców dyrektora. Zagrożeni zwolnieniami są Joanna Strączek, zastępca dyrektora do spraw administracyjnych i Michał Huzarski (na zdjęciu), zastępca dyrektora do spraw ekonomicznych. Radni sejmiku uznali, że należy zlikwidować ich stanowiska. Tym samym ma się zmniejszyć liczba dyrektorskich etatów z 4 do 3, bowiem w szpitalu pojawi się nowa funkcja – zastępcy dyrektora do spraw technicznych.

O decyzji sejmiku poinformował dzisiaj Norbert Wojnarowski, radny wojewódzki i członek Rady Społecznej Szpitala.

Jak nas zapewniła Krystyna Barcik, dyrektor legnickiego szpitala, zmiany w strukturze kadry kierowniczej mają przynieść ogromne oszczędności. Zdaniem pani dyrektor zwolnienie 20 osób zatrudnionych w administracji przyniesie szpitalowi milion złotych oszczędności.

Problem w tym, że oszczędności o których mówi pani dyrektor mogą okazać się iluzoryczne. Po pierwsze dlatego, że sejmik likwidując niektóre stanowiska stworzył inne. Po drugie rozstanie się z dotychczasowymi zastępcami może być dla Krystyny Barcik niezwykle kłopotliwe i kosztowne. Zarówno Joanna Strączek jak i Michał Huzarski posiadają wieloletnie kontrakty menedżerskie, których rozwiązanie pociąga za sobą konieczność wypłacenia odszkodowań. W przypadku Michał Huzarskiego sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowane. Huzarski zasiada w Radzie Miejskiej, co powoduje, że na jego zwolnienie z pracy musi wyrazić zgodę Rada.

Całej sprawie dodatkowego smaczku dodaje czas, w którym Sejmik podjął decyzję o zmianie statutu szpitala. Trzeba pamiętać, że Michał Huzarski i Norbert Wojnarowski kandydują do Sejmu z konkurencyjnych list.
Huzarski startował do Sejmu z listy PiS. Za jednym zamachem PO pozbyła się osoby, która przeszkadzałaby w procesie prywatyzacji szpitala i jednocześnie osłabiła pozycję konkurenta do miejsca w Sejmie. Rwanie z podszewką. To są właśnie metody Platformy Obywatelskiej. Metody Grzegorza Schetyny. Huzarski o zwolnieniu ze stanowiska dowiedział się z mediów. Władze Sejmiku nawet nie raczyły go wcześniej zawiadomić.

Nastraszona dyrektor szpitala poparła decyzję Sejmiku. Gdyby się sprzeciwiła, ona też straciłaby stanowisko.

Proszę także zwrócić uwagę na słowa Wojnarowskiego
szpital będzie musiał zaciągnąć pożyczkę nie w banku, ale w innej instytucji finansowej - powiedział Norbert Wojnarowski, przewodniczący sejmikowej Komisji Budżetu, i od kilku dni członek Społecznej Rady Szpitala.
Norbert Wojnarowski dorobił się właśnie na długach służby zdrowia. Założył z Markiem Wojnarowskim w Lubinie firmę zajmującą się obsługą długów szpitalnych o nazwie Agencja Obrotu Wierzytelnościami Progres i obsługiwał m.in. szpitale w Lubinie i Bolesławcu. Proszę przeczytać wpisy w moim blogu dotyczące Norberta i Marka Wojnarowskich. Dowiecie się z nich, jak ci członkowie PO zrobili interesy i karierę polityczną na Dolnym Śląsku pod czujnym okiem Grzegorza Schetyny.

sobota, 12 stycznia 2008

Oszustwo Pawła Lisickiego

4 stycznia 2008 Lisicki, redaktor naczelny Rzeczpospolitej, zamieścił w niej krótkie omówienie książki wydanej przez IPN "Atlas polskiego podziemia niepodległościowego, 1944-1956.

Co jednak wybija na plan pierwszy? Zupełnie inną książkę, na inny temat. W tak krótkim tekście! A przecież o książce Grossa Lisicki napisze osobno za kilka dni. Wtedy skupi się tylko na niej, nie dorzuci innego tekstu jako zagłuszarki.

Po co to robi? By osłabić i zdeprecjonować wymowę "Atlasu".

Lisicki oszukuje, pisząc, że partyzanci walczyli o ideę polskości. Oni nie walczyli o ideę polskości. Oni walczyli o wolną Polskę.

Wyśmiewa ulotki i odezwy. Pisze o nich "często zresztą nieporadne, z dzisiejszej perspektywy górnolotne i naiwne." Porządny człowiek nie napisałby tak o ulotkach żołnierzy walczących o wolną Polskę. Tak pisze funkcjonariusz, który drwi z walczących i poniża tę walkę.

Dalej pisze, że nie wiadomo, ilu zginęło. A przecież są oszacowania. Wystarczy się na nie powołać. Nie pisząc o liczbie ofiar, łagodzi komunistyczne zbrodnie.


piątek, 11 stycznia 2008

Ponury w Pradze

Co go gryzie? Boli służba ukochanej Ojczyźnie?

Donald Tusk z wizytą w Pradze; rozmowy o tarczy antyrakietowej; anti-missile defense system

Ob(ł)awa, ob(ł)awa...

czwartek, 10 stycznia 2008

Paweł Poncyljusz rzecznikiem rządu Tuska

Wczesnym popołudniem w niedzielę 6 stycznia Paweł Poncyljusz wystąpił w TVN24 w nowej roli, do której się od dawna przygotowywał. Tłumaczył widzom, dlaczego strajk górników w kopalni Budryk jest bezpodstawny.





Poncyljusz był wprawdzie wiceministrem gospodarki w poprzednim rządzie i zajmował się m.in. górnictwem, ale minęło parę miesięcy od zmiany rządu i sprawa kopalni Budryk to zmartwienie PO. Przecież Poncyljusz jest rzekomo w opozycji. Gdyby był zmuszony do wypowiedzi, wystarczyłaby krótka 2-3 zdaniowa wypowiedź. Ale robić w studio TVN24 za rzecznika prasowego PO?

Dlaczego TVN24 zaprasza na tę rozmowę Poncyljusza, a nie Eugeniusza Postolskiego, wiceministra gospodarki w rządzie Tuska? I dlaczego Poncyljusz zgadza się wystąpić w charakterze rzecznika rządu?

Więcej światła na postać Poncyljusza rzuca jego blog umieszczony w serwisie money.pl. Gdzie jak gdzie, ale portal money.pl to jedno z ostatnich miejsc, w jakich powinien pojawić się blog polityka PiS:


Pod tym tekstem podpisana jest pani Katarzyna Siuda używająca nicka infolinka, która oznajmia "Biorę udział w konkursie na Blog Roku 2007. Możesz oddać głos na mój blog."

Blog tej pani bierze udział w konkursie na blog roku 2007. W kategorii Kultura bodajże. Nie żartuję.

A to jeden z wpisów Poncyljusza w jego blogu. Data 15 listopada 2006.


I jeden z komentarzy.



Jakim cudem ten pan był wiceministrem w rządzie PiS? Jak on trafił na listę wyborczą kandydatów do Sejmu z ramienia tej partii?

środa, 9 stycznia 2008

Socjotechnika Rafała Ziemkiewicza

Oto felieton Ziemkiewicza w Gazecie Polskiej w numerze 2 stycznia 2008. Najpierw zwracam uwagę na wesoły i pochwalny tytuł "Wesołą nowinę śpiewam", a potem na fragment ujęty w czerwoną ramkę, czyli zdanie

Tak czy owak, po krótkim interludium, jakie stanowiły rządu nienawistnych k..., z upodobaniem dzielących ludzi na uczciwych i nie, wraca do Polski normalność, przez niektórych zwana także miłością.
Mamy w tym zdaniu

(a) pogardę dla liderów Prawa i Sprawiedliwości wyrażoną bardzo obraźliwym epitetem,
(b) jednoznaczną pochwałę obecnego rządu.

Rafał Ziemkiewicz, socjotechnika, 2 stycznia 2008, rubryka Zero Zdziwień w Gazecie Polskiej, felieton Wesołą Nowinę śpiewam

Dalej w drugiej kolumnie tekstu stoi
Czas otrząsnąć się z ponurych wizji, jakimi omamili naród Kaczyńscy, Ziobro, czy Rokita, czas założyć różowe okulary i spojrzeć na wracającą w chwale III Rzeczpospolitą jako powód do dumy, państwo czystych rąk, prostego prawa, od korupcji wolne od zarania i zabezpieczone przed nią na wieki miłością, jaką żywi do poddanych.
Ten sam schemat. Jednoznacznie negatywne słowa na temat PiS z Rokitą na dokładkę, a następnie bardzo mocna pochwała rządu PO i PSL. Robota oficera politycznego. Pranie mózgu, polegające na powtarzaniu pochwalnych zwrotów pod adresem PO, a nienawistnych i pogardliwych pod adresem PiS. Ironia pozostaje jedynie w głowie czytelnika.

A to fragment wpisu w blogu Ziemkiewicza w portalu Rzeczpospolitej. I znów używa słowa na literę K.

Rafał Ziemkiewicz, blog w Rzeczpospolitej 8 stycznia 2008, Między Michnikiem a Rydzykiem, Antyklerykalizm nie przejdzie

Używa epitetów i przezwisk wobec jednej z głównych stron życia politycznego w Polsce.

Sztuczka z ironią to powszechny i tani chwyt manipulatorów zwanych dla niepoznaki dziennikarzami. Ironia nie jest narzędziem debaty publicznej. W normalnej debacie publicznej ironia jest jedynie uzupełniającym środkiem wyrazu. Używa się jej jedynie czasem, by zaakcentować jakąś myśl.

Ziemkiewicz pod pozorem ironii wypowiada pochwały dla rządów PO i głosi nienawistne obelgi pod adresem PiS, a zwłaszcza jego liderów.

poniedziałek, 7 stycznia 2008

Socjotechnika Tomasza Terlikowskiego

Terlikowski w swoim blogu w Rzeczpospolitej ustawia postać Tomasza Lisa w bardzo pozytywnym kontekście:


Najpierw dygresja. Terlikowski usiłuje rozwadniać chrześcijaństwo różnymi wstawkami na temat innych religii. Ot, niby tak mimochodem. Taka socjotechnika. Ma osłabić poczucie wiary w podstawy chrześcijaństwa. Tekst niby o Lisie, a tu wstawka na temat chrześcijaństwa i islamu. I przemoc - wstawka o zabijaniu.

A Lis opisywany jest w samych superlatywach, przyrównywany do Zeusa. Czyli tak jakby startował w najlepszej lidze. Nie wygrał, ale startuje. Zatem tekst wyjątkowo pochwalny.

Reszta tekstu jest rozwinięciem tytułu i początku. Oto słowa, jakimi Terlikowski określa Lisa:
gwiazda
autorytet moralny
bohater walki z kaczyzmem
bóstwo
Zwróćmy jeszcze uwagę na to zdanie
Wiedząc, że nie istnieje nic takiego jak niezmienna prawda, i, że trzeba się trzymać “mądrości etapu” postanowił odrzucić jako już nie istniejące zastrzeżenia do upolitycznienia TVP i stworzyć nową prawdę o niepolitycznej, nieuwikłanej telewizji, w której mogą już pracować uczciwi dziennikarze.
W jednym zdaniu narzuca cztery sugestie:

1. Nie istnieje nic takiego jak niezmienna prawda.
2. Zniknęły zastrzeżenia do upolitycznienia TVP
3. Zaangażowanie Lisa jest równoznaczne z niepolityczną, nieuwikłaną telewizją
4. Wreszcie w telewizji mogą pracować uczciwi dziennikarze.

A teraz proszę siebie zapytać, kim jest Tomasz Terlikowski.

Socjotechnika Gazety Polskiej

Gazeta Polska nazwała Mariusza Kamińskiego człowiekiem roku 2007. Proszę zwrócić uwagę na ponurą szatę graficzną tej gazety. Gdyby gazeta rzeczywiście reprezentowała środowisko patriotyczne, jej szata graficzna miałaby ciepłą, kolorową i radosną wymowę, ponieważ Ojczyzna to pojęcie bliskie sercu. Serdeczne i miłe.

Zdjęcie Mariusza Kamińskiego przedstawione jest tak, jakby było zdjęciem przestępcy. Tytuł "Wróg publiczny III RP" ma negatywną wymowę, bo negatywną wymowę ma wyrażenie "wróg publiczny". Wrogiem publicznym (public enemy) nazywano w USA najgorszych przestępców.

Gazeta Polska pod pozorem nagrodzenia Mariusza Kamińskiego w rzeczywistości atakuje go. Pierwsze zdanie artykułu podkreśla nienawistny atak:

Zadymiarz, karierowicz, komisarz polityczny PiS, który łamie prawo.
Tytuł i pierwsze zdanie artykułu przekazują główną myśl autora artykułu, którym jest Przemysław Harczuk i całej redakcji. O nagrodzonej osobie nie pisze się w ten sposób.

Dalej w tekście powtarzana jest nienawistna propaganda przeciw PiS.

Gazeta Polska, 2 stycznia 2008, Mariusz Kamiński, człowiek roku

Gazeta Polska, 2 stycznia 2008, Mariusz Kamiński, człowiek roku

PiS powinien trzymać się z dala od Gazety Polskiej, która szkodzi. Przypomnijmy kuriozalną pomyłkę związaną z Milanem Suboticiem, kiedy GP opublikowała zdjęcie współpracownika polskich służb specjalnych na Bałkanach o tym samym nazwisku. Później TVN teatralnie pozwał do sądu Gazetę Polską w sprawie Suboticia, próbując uczynić z Sakiewicza i Katarzyny Hejke męczenników wolnego słowa.

W rzeczywistości Gazeta Polska zaszkodziła rządowi Jarosława Kaczyńskiego, publikując informację o Suboticiu krótko przed ujawnieniem raportu o WSI. To wyprzedzenie raportu miało jedynie wywołać awanturę i odwrócić uwagę od samego raportu. W sprawie Suboticia TVN i Gazeta Polska grały do tej samej bramki.

A jak widać na załączonych obrazkach, GP gra do tej bramki również w wielu innych sprawach.

sobota, 5 stycznia 2008

Agresja i socjotechnika w Rzeczpospolitej

Jak się robi nienawiść? Tak się robi. Pod pozorami tekstu satyrycznego.



Zwroty i zbitki słowne pod adresem PiS (choć nie tylko; jest także Kościół i Polska) występujące w artykule:
Związek Poszkodowanych przez IV RP

preferencje tych wyborców, którzy tak nienawidzą PiS

Rząd Jarosława Kaczyńskiego [...] cynicznie ukrywał tę wiedzę przed społeczeństwem.

Komisji Badania Zbrodni Kaczystowskich przeciw Narodowi Polskiemu

tradycyjnym polskim antysemityzmem oraz Ziobrą

nieustannych ataków opozycji, pełnych retoryki agresji i nienawiści

rychłego ustąpienia ze stanowiska Lecha Kaczyńskiego „dla dobra Polski”

To wielkie cuchnące szambo, w które PiS zamieniło telewizję publiczną

Zalęgły się tam muszki gównojadki

Kiedyś w Kambodży były krwawe, brutalne rządy Pol-Pota, czyli pol-potyzm, dziś w TVP mamy rządy Kom-Kota: komisarz Koteckiej, czyli kom-kotyzm

Co z tą Polską, co z tymi bandytami (Klient Nasz Pan: obraźliwe dla Polski i dla polskiego społeczeństwa)

będzie kradło torebki i głosowało na PiS

śledztwo w sprawie zbrodniczej działalności Patrycji Koteckiej w „Wiadomościach” TVP

cymbał (Klient: słowo użyte w odniesieniu do Mariusza Kamińskiego)

mściwych solidaruchów

prawicowe hieny szantażem pozbawiają go całego majątku

Pieniądze przelano na konta Porozumienia Centrum

nieruchomości oddano za bezcen Kościołowi

prowokacji helskiej, której ofiarą padła Beata Sawicka

haniebne wydarzenia

przebrani za agentów CBA znęcają się nad studentkami w skromnych strojach parlamentarzystek, oferując im kwiaty, kolację i seks (tu mamy powtórzenie wersji wmawianej społeczeństwu przez media popierające Platformę Obywatelską)

PiS-owski rak trawiący i zawłaszczający państwo okazał się stugłową hydrą

„Agonia” [...]. W trzecią rocznicę wyboru Lecha Kaczyńskiego na prezydenta gazeta na 12 stronach opisuje 36 haniebnych uczynków, którymi przez 36 miesięcy prezydent splugawił imię swoje i Polski.

masowej nienawiści do Żydów w Polsce powojennej spowodowanej masowym udziałem Polaków w Holokauście

naszej długiej i mrocznej historii

Patrycja Kotecka zostaje wydalona z kraju i pozbawiona obywatelstwa

„Kto wyrządził największe szkody Polsce w ciągu ostatnich 100 lat: a) Józef Stalin, b) Adolf Hitler, c) Jarosław Kaczyński, d) Antoni Macierewicz”.
Natomiast zdanie "Ważne, żebyśmy ufali sobie nawzajem i budowali lepszą Polskę." przypisane Tuskowi jest powtórzone pięciokrotnie. Czytelnicy mają je zapamiętać. To jest przekaz pozytywny tego tekstu związany z Platformą.

Parę innych przykładów pozytywnych konotacji rządu PO. To jest niby satyra, ale sympatyczna i nieszkodliwa wobec PO:
rząd dba o pacjentów

by żyło się zdrowiej – wszystkim
W tekście żadnych negatywnych określeń przypisanych PO. Tytuł artykułu ma pozytywny wydźwięk. Odnosi się do rządu PO. "Tysiąc i jeden cud" budzi pozytywne skojarzenia.

Zakładam, że za puszczenie tego tekstu w Rzeczpospolitej odpowiada redaktor naczelny, czyli Paweł Lisicki.

piątek, 4 stycznia 2008

Kto pisze wikipedię

Fragmenty objaśnienia do hasła "Law and Justice" w wikipedii. Proszę zwrócić uwagę na proporcje między programem walki z przestępczością i korupcją, któremu poświęcono dwa zdania, a sprawami socjalnymi, zwłaszcza na wątek homoseksualizmu, któremu poświęcono osiem zdań. Można zgadywać, kto o tym pisał w wikipedii i kompletnie odwrócił hierarchię ważności spraw w debacie publicznej i w kampanii wyborczej.

PiS powinien poważniej zająć się treściami propagowanymi na swój temat.





Ublogistan Rzeczpospolitej

Znów socjotechnika we wiodącej gazecie. Brudna robota. Po epitetach poznacie ich. Proszę, popatrzmy.



W stronę PiS:
podejrzana konferencja Engelkinga
pisowski faszyzm
rehabilitacja ofiar kaczyzmu
bandyci z prokuratury
konferencja była przestępstwem
towarzysz z PiS
A w drugą stronę:
proces beatyfikacyjny Barbary Blidy
nadzieja, tvn24.pl
brawo ćwiąkalski
zlikwidować CBA
brawo PO
To wszystko nie w niszowym pisemku satyrycznym, a w dzienniku opiniotwórczym. Uparte powtarzanie epitetów. Pranie mózgów. Goebbelsjada.

Durnowatość widzę

Socjotechniki ciąg dalszy. Mr. Durnowatość ma głos.

Felieton Pilcha w Dzienniku 3-4 stycznia 2007

A i Zaremba się dokłada. Spróbujmy... Pitolek? Od pitolenia i bliskości imienia Piotr? Chciałbyś, by tak na ciebie wołano? Pitolku, nie czyń drugiemu.

Felieton Zaremby w Dzienniku 3 stycznia 2007